Gazeta.pl > Katowice >
Aktualności
W ogrodzienieckim zamku będą urządzone komnaty
Małgorzata Goślińska 10-10-2005 , ostatnia aktualizacja 10-10-2005 20:34
Po torturach w baszcie kąpiel w balii i sen w łożu pod baldachimem. Zamek ogrodzieniecki, zdobyty wreszcie przez gminę, planuje nowe atrakcje dla turystów.
Podzamcze zaraz po Pieskowej Skale ma najlepiej zachowany zamek na szlaku Orlich Gniazd. Małopolski można tylko zwiedzać jak muzeum, ogrodzieniecki żyje.
W każdą sobotę i niedzielę pokazy rycerskie, w maju najazd barbarzyńców, czyli festyn archeologiczny z prezentacjami średniowiecznych rzemiosł, obyczajów, bitew, muzyki celtyckiej, w czerwcu i lipcu koncerty, w lipcu turniej rycerski, w sierpniu jurajska biesiada, festiwal studencki, piknik country, we wrześniu potop szwedzki. Samo zwiedzanie ruin bywa nie lada atrakcją: nocne z pochodniami lub animowane z aktorami, odgrywającymi role kucharzy, rycerzy, dwórek. Wystarczy zamówić, dopłacić do biletu.
Od Pieskowej Skały Podzamcze odstaje jednak wystrojem wnętrz. Małopolski zamek jest umeblowany, jak za dawnych czasów. Gdzie są kuchnia, sypialnia, gabinet z biblioteką, ubikacja, jadalnia w zamku ogrodzienieckim trzeba zgadywać z folderu lub dowiadywać się od wynajętego przewodnika. Prócz Karczmy Rycerskiej, urządzonej w niegdysiejszych spichlerzach, pomieszczenia świecą pustką. Jest szansa, że to się zmieni. - Planujemy zrekonstruować salę tortur w baszcie - mówi Iwona Pakuła, prezes Spółki Zamek, która administruje zabytkiem.
Baszta, zwana Wieżą Skazańców, kryła kiedyś lochy bez okien i drzwi. Więźniów spuszczano na linie, tak też dostarczano im strawę. Tyle historii, po narzędziach do tortur nie ma śladu, ba, żadne dokumenty nie poświadczają, że kiedykolwiek były w baszcie. Ale, zdaniem Pakuły, na pewno przyciągną turystów żądnych mocnych wrażeń. - Z pomocą konserwatorów zabytków odtwarzamy, jak wyglądały takie urządzenia w czasach średniowiecza. Wykonają je specjalni rzemieślnicy - zapowiada. Bo sztuka to niełatwa, nie wolno użyć ani jednego gwoździa. - W średniowieczu metal był drogi, w zamian stosowano rozwierty i kołki - wyjaśnia Andrzej Mroziński, szef Bractwa Rycerskiego w Ogrodzieńcu. Rzemieślnik z Bractwa już wykonał tą techniką taran burzący i katapultę. Maszyn użyto pierwszy raz w tym sezonie w czasie inscenizacji potopu szwedzkiego i odtąd zdobią zamkowy dziedziniec.
Sala tortur to nie koniec planów Spółki Zamek. - Chcielibyśmy stworzyć apartamenty, w których goście kąpaliby się w balii i spali w łożu pod baldachimem - rozmarza się Pakuła.
Brzmi jak mrzonka, bo Spółki na to nie stać. Ale przed Orlim Gniazdem w Podzamczu otwiera się droga do unijnych dotacji. Po ośmioletnich bataliach w sądzie ze spadkobiercami ostatnich właścicieli zamku, gmina Ogrodzieniec w czerwcu zdobyła do niego tytuł prawny. Właśnie trwa komunalizacja zabytku.