NaszeMiasto.pl > Zawiercie > Lokalne >
Wjazd i wyjazd na drogę wzdłuż zalewu jest koszmarem
Wjazd i wyjazd na drogę wzdłuż zalewu jest koszmarem
Wszyscy, którzy popołudniami wybierają się nad zalew w Kostkowicach natychmiast tego żałują. Wystarczy tylko wjechać w ulicę prowadzącą nad wodę. Droga jest zwykle zakorkowana z obu stron.
Parkują byle gdzie
W niedzielę też tak było. W pewnym momencie cały ruch został zatrzymany, bo przez źle zaparkowane wzdłuż drogi auta nie dało się przejechać w żadnym kierunku. Zablokowani kierowcy i pasażerowie ich wozów złorzeczyli, ile się da.
- To skandal, że nie można sobie poradzić z takimi ludźmi, którym wydaje się, że są sami na świecie. Zaparkują samochód byle jak przy drodze i biegną na plażę. Nie przejmują się tym, że ich auto stoi w poprzek i blokuje ruch. Moim zdaniem potrzebna jest tu policja - denerwował się Krzysztof Groniec z Katowic, który przyjechał do znajomych i postanowili wspólnie wybrać się nad wodę.
Podobnie myślących osób uwięzionych często nawet na pół godziny w rozgrzanych autach było więcej.
- Nie można nawet wysiąść z auta, bo nie da się otworzyć drzwi w tym korku - denerwowali się rodzice 2-letniego dziecka, którzy utknęli z nim w korku.
Tylko w jedną stronę
Każdy, kto wjechał na drogę w kierunku zalewu, nie miał już odwrotu.
- Nie można było zawrócić, bo za nami stał sznur aut i nie dało się nigdzie zatrzymać, bo tarasowało się drogę na amen. Trzeba było więc tylko patrzeć na zbiornik i mieć nadzieję, że uda się przecisnąć dalej, żeby wyjechać z tego koszmaru - dodaje Krzysztof Groniec.
Nie tylko kierowcom korek dawał się we znaki. Gdyby w tym zamieszaniu doszło np. do zasłabnięcia, pożaru czy innej sytuacji wymagającej interwencji służb ratowniczych, ta interwencja byłaby po prostu niemożliwa. Żaden samochód nie byłby w stanie dojechać do potrzebującego pomocy.
Będą karać
Sytuację mogłaby rozwiązać policja, kierując w tym miejscu ruchem i karząc niefrasobliwych kierowców, parkujących byle jak i byle gdzie. Teoretycznie w weekendy na wodnymi zbiornikami czuwają mieszane patrole policji WOPR i GOPR. Niestety, akurat w niedzielę patrol był w innym miejscu.
- Nie możemy być wszędzie. Mamy do dyspozycji dwa patrole, a zbiorników wodnych w powiecie jest sporo - mówi podinspektor Jacek Świderski z zawierciańskiej Komendy Powiatowej Policji.
Policjanci zapowiadają jednak, że podobna sytuacja nie powinna się już powtórzyć.
- Postaramy się zdyscyplinować kierowców parkujących nad wodą. Auta, które będą źle zaparkowane, a tym samym będą blokowały ruch na drodze, mogą być nawet odholowane na strzeżony parking. Oczywiście na koszt właściciela. Kierowcy będą karani mandatami - dodaje podinsp. Świderski.
Anna Dziedzic - Dziennik Zachodni