1.07 - upalny dzień na Żółtą Rzeką, a wróć to tylko Pilica w Przyłęku.
Woda w porównaniu do niedzieli podniesiona o parę centymetrów
(ok.198cm na wodowskazie w Wąsoszu) i mocno zmętniona. Pod wieczór ponownie parę cm opadła i powolutku się zaczyna klarować...
Poniżej już zdjęcia z 2 lipca
Dzień później to samo miejsce widziane z mostu kolejowego - woda opadła o kilkanaście cm
(ok.183cm na wodowskazie w Wąsoszu) i troszkę się sklarowała :) Upał mocno dokuczający, gzy tnące jak wściekłe a od północnego-zachodu coraz bardziej rozbudowują się burzowe cumulonimbusy.
Spalony młyn w Przyłęku-Łąkietce, meta najczęściej wybieranego odcinka na spływie Górną Pilicą i Krztynią
(szczegóły na www.kajakiempopilicy.pl).
Typowy widoczek przed burzowy - granatowe niebo przecinane dalekimi błyskawicami i silne ciepłe słońce.
Już za chwileczkę, już za momencik...
Chwilę później zrobiło się szaro i lunęło, lunęło na długo i rzęsiście, a brzegami mętne potoki w nurt Pilicy spływały.
Gdzieś godzinę po pierwszej burzy jadę na metę dłuższego ok. 23km wariantu od Szczekocin z metą w Łysakowie.
Jeszcze słońce mieni się na mokrych zbożach, jeszcze przejazd rozmokła i głęboką kałużami drogą przez parujący las.
I po raz drugi tego dnia ulewa się nad Pilicą rozpoczyna...
Ostatnie metry naturalnego biegu Górnej Pilicy przed Łysakowem, dalej już uregulowane brzegi wodę w ryzach trzymają.
Cały czas błyska złowrogo, kajaki zaraz przybiją, zdążymy się spakować i w drodze powrotnej po raz trzecie tego dnia lać zaczyna.
Powrót do spisu wycieczek »»»