Dziś do wczesnego popołudnia powtórka z dni ubiegłych, znaczy upał, a potem...
Potem przyszły zapowiadane burze z porywistym wiatrem łamiącym drzewa i gradem wielkości orzechów włoskich.
Fotki z Sony TX30, następnego dnia obiektyw całkowicie zaparowany (aparat wodoodporny / do zdjęć podwodnych), szczęściem udało się go całowicie wysuszyć.
Plaża w Maluszynie nad Pilicą, sprzęt przygotowany.
Upał nad rzeką poniżej Bobrownik.
Bobrowniki - ciągną ciemne chmury i grzmi co jakiś czas.
Grupa jednak kończy w Sudzinie i szybko szutrowym skrótem, z busem na ogonie, w centrum nawałnicy.
Najgorsze za nami. Dosłownie parę minut po tym jak grupa pobiegła do busa zaczął padać grad, duży z impetem walący po dachu i szybach samochodu. Pierwszy raz poważnie zastanawiałem się czy, mimo wjechania pod, a właściwie "na chama" w gęste wierzby, szyby wytrzymają.
Kajaki wypełnione lodowatą wodą, trzeba poobracać by korkami spłynęła, gdyż wybieranie gąbką grabienie dłoni tylko powodowało a wody w kajakach nie ubywało...
W drodze powrotnej, jeziora na drogach, pełno połamanych gałęzi a i drzew pewnie na drogach nieco wylądowało i Straż cały czas kursowała. Kiepsko było na północ od Radoszewnicy (północno-wschodni skrawek woj. śląskiego), na południowy-zachód od Koniecpola już OK.
Powrót do spisu wycieczek »»»