Jeden z kilku dużych psów luzem biegający po polach między wzgórzami.
Zdjęcie z tymi ruinami wrzucałem już w którejś relacji - dom musiał mieć dworkowy ganek z okazałymi kolumnami.
O tyle ciekawe iż Kolnia to dawniej kilkanaście gospodarstw rozrzuconych po rozległej kotlinie otoczonej dość stromymi pagórkami. Z dwóch stron zwarte kompleksy leśne rozcięte głębokimi lessowymi wąwozami, od Pilicy bardzo stroma, wysoka krawędź i tylko w stronę Kidowa/Przychodów łatwiejszy wyjazd. Sam kotlina też lessowa, drogi nieutwardzone, a cześć w płytkich wąwozach biegnie i po deszczach nawet ciągniki mają ciężko.
Jeden z dwóch w tamtym czasie stale zamieszkanych domów (10 lat później już nikt w kotlinie nie mieszkał).
A po sąsiedzku całkiem nieźle zachowane gospodarstwo kryte strzechą.
I kawałeczek dalej najdłużej zamieszkany i najlepiej utrzymany dom.
Wracamy pod strzechę
j.w.
Widok od zaplecza
Jedne z drzwi były uchylone i wszedłem do środka, w sieni podłoga cegłą wyłożona.
Izba
j.w. - dom musiał być jeszcze naprawdę niedawno zamieszkany.
j.w.
Część gospodarcza w dużo gorszym stanie
Ruiny kolejnego gospodarstwa, tu ważna sprawa - domy w sporej odległości jeden od drugiego, a teren strasznie zarośnięty krzakami i drzewami.
Kamienna piwniczka
Kolejny drewniaczek
Studnia w środku niczego.
Ogólnie studni znalazłem kilka, ale chyba nie wszystkie domy miały własne i np mieszkańcy w czasach robienia zdjęć musieli po wodę chodzić tak na oko 250-300m.
Z większości domostw pozostały tylko kupy gruzu / belek.
I jeszcze "ciekawostka" potężny kasztanowiec rosnący na dnie dolinki z kapliczką która gdzieś tam na innych zdjęciach jest.
Jak wyżej tylko fotka ze stycznia 2004r.
Pod kasztanowcem jedyna na tej części Koloni studnia.
Po śladach na śniegu widać że używana i mieszkańcy tych kilku domów chodzili do niej minimum 250m w jedną stronę błotnistą leśną drogą z głębokimi koleinami i wymyciami... XXIw. 50km od centrum Krakowa lub Katowic.
U452, dzielnie nad podziw dzielnie jeździł po tamtejszych wąwozach i błotach.
A opony to żadne cuda tylko zwykłe ruskie "uniwersalne" YA-245, dopiero później dostał porządne Ya-192 i w błocie miał trakcję dużo lepszą niż Galloper.
Wyjechałem z kotliny, teraz czas na zjazd...
Który po deszczach bywał emocjonujący, bo miejscami naprawdę tam stromo.
Powrót do spisu wycieczek »»»