Nie ma się co tu za dużo produkować, typowy niezbyt długi spacer po Jurze, po drodze jeszcze zakupy w piekarni na Rynku w Pilicy.
Przy okazji odpowiem na pytania stale zadawane na fejsie/maila/PW - dlaczego nie opisuję jak dojść/dojechać, ile czasu na wędrówkę, jakim szlakiem, czemu nie ma trasy GPX, czemu nie ma historii zamku, cen biletów, etc.??? Jednym słowem czemu nie ma gotowca? ano nie ma i nie będzie, opisywać tego nie muszę. Jako przewodnik działam na tym terenie intensywnie od 17 lat, na niezłą ;) znajomość topografii i przyrody regionu pracowałem od przełomu lat 80/90tych. Blog jest dosłownie okrojonym turystycznym pamiętnikiem, upublicznionym co prawda, ale dalej pamiętnikiem gdzie znajdują się zdjęcia i informacje dla mnie istotne. Że ma całkiem spore grono czytelników przekonałem się wielokrotnie często w najmniej spodziewanych momentach -
to miłe i autentycznie cieszy, lecz na charakter wspisów nie wpłynie. Zwracam w nich raczej uwagę na mniej znane ciekawostki, kto zainteresowany znajdzie inne informacje bez trudu, a mapy turystyczne oraz doskonałe topograficzne, "satelitarne", LIDAR i wiele innych dostępne są za darmo on-line. Zresztą wydatek 10zł na przydatną
turystyczną mapę Compassu, w kosztach ogólnych wycieczek, jest wręcz pomijalny. Pisałem wielokrotnie w różnych miejscach - ta najwartościowsza turystyka to samemu zaplanowana trasa, wyszukane informacje i
małe, prywatne odkrycia. Nieważne że było tam przed nami tysiąc innych, że są w necie "cukierkowe" dopracowane do najdrobniejszego szczegółu zdjęcia. Nam da satysfakcję i pozwoli dopasować wypoczynek do własnych preferencji. Oczywiście warto, naprawdę warto, korzystać z pozycji drukowanych
(o literaturze fachowej nie mówiąc, szkoda że nawet popularnonaukowa nie cieszy się obecnie szerokim uznaniem), blogów, relacji itp. lecz traktujmy je jako inspirację...
I jeszcze jedno, do upadłego:
Dolina Wodąca, nie Dolina Wodącej. To że na tablicach tak stoi nie oznacza iż poprawnie.
Fotki z Fuij XF10 (symulacja kliszy Velvia, stąd bijące po oczach kolorki, ale tej wiosny brakuje ich zdecydowanie).
Na skraju grądów porastających Zegarowe Skały kwitną olbrzymie łany kokoryczy.
Jeden z trzech otworów Jaskini Zegar.
Skały Zegarowe od zaplecza, znaczy wschodniej strony.
Od lewej: Grodzisko, Zegarowe i Oparanica z której lasem stromo na przełaj i miedzami do kapliczki zeszliśmy,
i polna drogą w stronę
Kyciowej.
Jednak kierunek uległ zmianie i nieco miedzami, nieco na przełaj podeszliśmy na zachodni skraj Opolanicy.
Na fotce jej odsłonięty porośnięty murawami naskalnymi i kserotermicznymi wierzchołek, obecnie kwitnący żółto pięciornikiem i pierwiosnką, a w tle Biernatowa i Pośrednica.
Jaskinia pod Szczytem.
j.w. a właściwie jej potężny główny otwór.
Urocza ścieżka półeczką pod północno-zachodnimi "zerwami" Opolanicy.
Szok spory - ostatnio byłem tu gdzieś w 1998/99 i pamiętam jedne wielkie chaszcze, teraz
elegancki świetlisty grąd.
Typowe dla okolic Strzegowej falujące pasiaki pól.
Niestety łyżką dziegciu w beczce miodu są często zaorane dawne polne drogi i pogrodzone tereny, lecz to pogłębiający się problem całej Jury.
Widok wstecz.
"Grabie Wrota" Oparanicy, skalne są po prawej za kadrem.
Zejście z Zegarowych, pisałem już na blogu iż miejsce bardzo popularne się zrobiło, a wspinacze wydeptali ścieżki i placyki pod skałami do których dawniej z maczetą w garści trzeba było przeć.
Powrót do spisu wycieczek »»»