Primaaprilisowy, choć jak najbardziej prawdziwy test roweru elektrycznego na jurajskich pagórkach. Właściwie to roweru z silnikiem wspomagającym, gdyż tylko na samym napędzie elektrycznym maszyna nie pojedzie. Rower kupiony dla żony jako środek codziennego transportu do Podzamcza, czyli 2x15km po górkach. Dla osób jeżdżących może to żaden wysiłek, choć dwa podjazdy są tam mało przyjemne i z opcji dojazd 2 autobusami, skuter, e-bike wybór padł na to ostatnie. Przedmiotem testu była Koga E-Lement wyposażona w silnik BOSCH Performance Line.
Mapka on-line na GPSies - nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys
Oto przedmiot testowej jazdy
(foto z 5 kwietnia wykonane nad Bukową Kępą).
Wygodna pozycja, 28" koła z miejsko-szosowymi wąskimi oponami w połączeniu z dobrze dobranymi przełożeniami powodują że ok.24kg rower napędza się bez najmniejszego problemu. Zapewne spora zasługa nisko położonego środka ciężkości, ale naprawdę jedzie się jak na zwykłym rowerze. Gorzej jak trzeba rower podnieść wtedy ciężar jest już odczuwalny i wg mnie rower z klasyczną ramą był by poręczniejszy.
Widok "kokpitu" - na końcu podjazdu przy najmocniejszym trybie wspomagania i 3/4 naładowania akumulatora komputer pokazuje zasięg 40km. Po prawej klamka hamulca (tarczowe Magury), manetka tylnej przerzutki, po środku komputer pełniący też funkcję licznika, po lewej klamka hamulca i manetka wyboru trybów wspomagania. Kable pochowane w kierownicy, również reszta przewodów poprowadzona jest w ramie, dzięki czemu nic się nie plącze i raczej ciężko coś zerwać.
Na testową wycieczkę wybrałem asfaltową mocno pagórkowatą trasę przez Kroczyce - Pradła - Pilicę - Podzamcze - Parkoszowice.
Pierwsze parę km do Wygody jadę na całkowicie wyłączonym wspomaganiu i co bardzo zaskakujące rower jedzie dużo płynniej i szybciej niż mój biały treking. Jedyne co mi przychodzi do głowy to kwestia opon - tu są gładkie SCHWALBE ENERGIZER 35C, a u mnie CST Servant 38C z jednak klockowatymi bokami. Na płaskim asfalcie utrzymać średnią 25km/h daje się bez dużego wysiłku.
DK78 między Kroczycami a Pradłami - normalnym rowerem mimo szerokiego pobocza nie pcham się tam dobrowolnie ;)
j.w. zjazd do Pradeł i w Dolinę Krztyni.
W Pradłach jadę pogadać do Adama i w dalszą trasę.
DW794 między Pradłami a Sierbowicami.
DW794 między Dzwonowicami a Pilicą.
DW794 zjazd na "serpentynie" do Pilicy z widokiem na Smoleń.
Ze względu na czasem spory ruch i górkę w Dzwonowicach ostatnio rowerem cały odcinek Pradła-Pilica przejechałem może z 10 lat temu, choć jakieś krótsze kawałki jeżdżę tu regularnie. Na elektryku podjazd w Dzwonowicach poszedł na wspomaganiu "tour" wręcz niezauważalnie z prędkością powyżej 24km/h.
Okolice źródeł Pilicy między Pilicą a Kocikową.
W Pilicy pełno autokarów, sporo rowerzystów i pieszych się kręci, na bramie szkoły flaga PTTKu, ale bez postojów jadę dalej.
Kocikowa, tryb wspomagania "eko" dający +50% wsparcia. Jest z górki, nie pedałuję to po prawej brak "drabinki" wskaźnika wielkości wspomagania, po 33km trasy przejechanej na różnych trybach (chwilami też turbo) komp. pokazuje, że w tym trybie mam jeszcze energii na 100km wsparcia. Oczywiście te wartości się ciągle zmieniają w zależności od charakterystyki przejechanej trasy, wybieranego wspomagania itp.
Kocikowa, koniec podjazdu i krzyżówka z DW790.
Podjazd w Kocikowej na wspomaganiu "tour" ponownie bez śladu wysiłku, a jadący rowerzysta widziałem z daleka że trochę się tam męczył. Potem główną do Podzamcza, skrótem pod parkiem linowym na zamek gdzie ludzi sporo, na Górę Birów i powrót przez Bzów - Kromołów - Pomrożyce do domu. Od Kromołowa jadę na trybie "turbo" (+275% wspomagania) - górki pokonuje się kręcąc od niechcenia bez najmniejszego wysiłku, komp we Włodowicach pokazuje mi zasięg jeszcze ponad 30km w takim trybie.
O ile jazda na trybach eko/tour (wg komp. 140/70km zasięgu i pewnie na pagórkach Jury to wartości może o 10% zawyżone) jest przyjemna, ot podjazd pod górkę mniejszego wysiłku wymaga i jedzie się szybciej, to jazda na trybach sport/turbo jest czymś dziwnym i nierzeczywistym. Rower faktycznie sam jedzie, trzeba tylko kręcić nogami by aktywować silnik - mało to jazdę na rowerze przypomina ;)
Wspomaganie działa do licznikowego ok. 26km/h (wg przepisów 25km/h) tylko podczas pedałowania. W trybach sport/turbo rusza się i przyśpiesza naprawdę błyskawicznie i w ruchu ulicznym trzeba do tego przywyknąć. Po naciśnięciu hamulca, zaprzestaniu pedałowania wspomaganie się wyłączy, choć delikatna bezwładność układu jest odczuwalna. Wg. mnie największym mankamentem jest ograniczanie do tych 25km/h, a właściwie sposób w jaki jest wyłączane. Wolał bym by silnik płynnie powiedzmy w zakresie 25-28km/h zmniejszał wspomaganie, bo w obecnym jest to dość gwałtowne odcięcie.
Podsumowując - super sprawa dla osób nie mających dostatecznej siły/zdrowia, a chcących jeździć na rowerze. Bo cały czas jest to ruch i aktywność, silnik stanowi (poza trybem turbo) naprawdę tylko i wyłącznie wsparcie. Pozwala na cieszenie się jazdą, bez zastanawiania czy dam radę wrócić. 60km mocno pagórkowatej trasy przejechałem ze średnią prędkością 24km/h bez najmniejszego zmęczenia, ot jak bym pojechał do sąsiedniego Zawiercia i wrócił. Wbrew opiniom na które można gdzieś tam w sieci trafić, bez wspomagania jeździ się jak na normalnym rowerze, brak wyczuwalnych oporów czy dodatkowej masy. Zresztą co tu się czarować - Koga waży niecałe 24kg, a spora część trekingów z niższej półki z całym osprzętem dochodzi do 18-19kg, czyli różnica jak roweru nie nosimy jest naprawdę niewielka...
Po południu, jadę po raz drugi już tej wiosny, na MTB z córką do lasu.
Zjazd z Głowiennej Góry.
W lasach Doliny Górnej Warty.
j.w.
Początek podjazdu na Górę Włodowską.
U szczytu której na drodze wygrzewał się młody zaskroniec.
Balon nad Podlesicami.
Powrót do spisu wycieczek »»»