Córka po raz pierwszy płynie w jedynce na taki odcinek - poszło jej rewelacyjnie.





















Z lenistwa (ProToury z podnóżkami mam na końcu stelaża) płynąłem z żoną polietylenową dwójką polskiej produkcji - Sprinterem marki Roteko.
Nie po raz pierwszy i pewnie nieostatni okazało się że lenistwo nie popłaca i trzeba było wygrzebać tego ProToura ;) gdyż Sprinter to konstrukcja typowo pod wypożyczalnie. Szeroka stabilna balia naprawdę bardzo odporna na przechyły boczne, łatwa w manewrowaniu, z bardzo wygodnymi siedzeniami, które przynajmniej w/g mnie dają lepszą pozycję niż w ProTourze. Niestety coś za coś - o szybkim pływaniu i łatwości rozpędzenia można zapomnieć, ale co dużo gorsze kajak ma zbyt małą odległość między fotelami. Przy odcinku bez przeszkód nie ma to żadnego znaczenia, natomiast przy konieczności gwałtownego/szybkiego manewrowania, lub głębokich i długich pociągnięć wiosłami trzeba doskonałego zgrania osady. Inaczej tłucze się i zahacza wiosłami...















Kończymy kilkadziesiąt metrów przed metalową kładką na skraju Łysakowa.



Sprzęt spakowany, można wracać przez Lelów do domu.
Przed spływem pojechaliśmy najpierw do Wąsocza, gdzie na skraju miejscowości w krzaczorach zostawiliśmy najgorszy w domu rower, by po skończonym spływie nie dreptać tych 6km po samochód. Jednak na takie eksperymenty chyba lepiej zaopatrzyć się w jakiegoś "złoma" za xx zł którego nie żal będzie jak nieoczekiwanie zmieni właściciela, lub zostawiać rower w gospodarstwie nad rzeką.

Powrót do spisu wycieczek »»»