Skończmy wszelkie dyskusje i wróćmy do tematu.
Rzeczywiście, w moim opisie nie wspomniałem o różnych osobach zaczepiających nas po drodze. Najwiecej takich było na zjeździe z Łysej Góry. Niektórzy krzyczeli, że ta droga nie nadaje sie dla rowerów, część wspomnała, że fajnie by tu jechać, przydałby się tylko szersze opony

Kilka osób wybuchnęło śmiechem, gdy Beata zaliczyła upadek

Rozmawiałem też z jednym panem, który dziwił się, w jaki sposób dostaliśmy się na szczyt. Gdy mu odpowiedziałem, że podjechaliśmy bez wysiłku nie chciał uwierzyć. No to dodałem, że mamy za sobą 155 km i drugie tyle przed sobą. Pan odpowiedział, że bardzo lubi rower, ale takie trasy to dla niego za długie
Mając odpoczynek na 300km, około 21:30, w całkowitych ciemnościach, podszedł do nas pewnien mocno podpity gość. Spytał się najpierw, co to jest to, co mruga (moje światełko), a nastepnie chciał wiedzieć, co my o tej godzinie robimy na rowerach. Gdy mu odpowiedzieliśmy, że byliśmy w Górach Świętokrzyskich i mamy za sobą 300 km chyba z 10 razy pytał się w stylu: "Słucham?", "Co?"

Gdy nam się znudziło mówienie, że "dobrze pan słyszał" wspomnieliśmy, że mamy przed sobą jeszcze 20 km. Wtedy podał mi rękę, kilka razy pogratulował i powiedział, że on bardzo, ale to bardzo lubi jeździć na rowerze, tyle że dzisiaj nie jest w stanie i by nie zrobił nawet 1 km
Wszyscy tutaj wspominacie o wadach i zaletach szosówki na takie długie dystanse. Nikt nie zauważył, że właśnie crossy/trekkingi są chyba najlepszym rozwiązaniem. Mojemu Authorowi Classic Sx, po maksymalnym odchudzeniu z różnych akcesoriów (waży wtedy 13 kg) i napompowaniu opon do 6 bar, niewiele brakuje do szosówki. Można na nim przyjąc pozycję aerodynamiczną, bez narażania pleców. Na wszelkie dziury jest bardzo odporny, nie trzeba się o nic bać. Jest dużo wygodniejszy, a co najważniejsze, możliwości terenowe przy odrobinie wprawy nie ustępują rowerowi górskiemu. Tak więc wyrabianie średnich jak na szosówkach jest całkowicie realne, moja średnia często przekracza 30 km/h nawet na trasach powyżej 50 km, a zdarzyło mi się pokonać 30 km ze średnią 34 km/h, wcale nie będąc zmęczonym. A gdy przyjdzie zjechać ze szosy jest równie sprawny. I chyba największą jego zaletą jest cena: 1350 zł. Na komplet szosówka + górski trzeba by wydać minimum 4500 zł, no a tras mieszanych i tak robić nie można.
Pod koniec sezonu planujemy atak na 400 km. Problemem jest tylko krótki dzień. Trzeba by wyjechać najpóźniej o 3 nad ranem, a powrót i tak byłby nocą. Zobaczymy jak to wyjdzie...
Jakby ktoś był ciekawy, to posiadam bardzo zaawansowane stadium cyklozy -
406 pkt :) Tylko Beata jest lepsza

(
http://lasica.hostdmk.net/cykloza.html)