We wtorek udało mi się jeszcze wyrwać na popołudniowy wyskok rowerowy na Białą Górę koło Białej (Jura Wieluńska). Po wybudowaniu autostrady, która otacza Częstochowę m. in. od północy chciałem sobie odświeżyć parę dróg dawno przeze mnie nie uczęszczanych. Na Żabińcu, a właściwie już w Białej ul. Sosnową odbiłem na Lgotę przez pola i zagajniki, droga miejscami dość piaszczysta. W Lgocie w ulicę Polną, żeby dostać się za ostatnimi zabudowaniami w dolinę potoku Zagórnickiego. Na szczęście niewiele tam się zmieniło, ale są tam teraz spiętrzenia wody w dwóch miejscach (pewnie bobry) i woda w potoku jest bardziej rozlana, natomiast dalej trzyma się ładnie koryta. W Zagórnikach też czas się zatrzymał, chyba ze dwa nowsze domy, chętnych na budowanie nowych koszmarków brak, bo tam w osadzie asfaltu nie ma, a po wszystko trzeba jednak jechać. Wioska jest ciekawie położona w dość głębokiej dolinie (20 - 30 m różnicy wysokości względnej między dnem potoku a wzniesieniami), co powoduje, że Zagórnik można nie zauważyć kręcąc się po okolicy. Na wylocie ze wsi na przewyższeniu dobry droga w bok, aby dostać się na szczyt Białej Góry (268 m npm.). Tu można jeszcze podziwiać niewielkie ostańce wapienne, co jest jednak rarytasem na Jurze Wieluńskiej, do tego piękne i dalekie widoki na tutaj mocno faliste krajobrazy, na Częstochowę lub Górę Kamyk. Przyjemny zjazd po szutrówce do Białej. Fajny teren na szybką wyprawę. Licząc z pracy jazdę w okolice Białej i potem do domu na południu miasta wyszło 32 km, 4 h w terenie, pogoda wyborna, brak resztek śniegu i lodu, jak tydzień temu pod Zawierciem. Wspomniane okolice dają jeszcze możliwości różnych kombinacji trasy po okolicznych polnych drogach i wzniesieniach, więc na spokojnie można tam spędzić i pół dnia.