Od dawna zastanawiałem się, jak by spędzić sylwestra. Miałem jechać w góry na narty, ale w ostatniej chwili zrezygnowałem z powodu braku śniegu i zostałem w domu. Miałem kilka pomysłów na spędzenie tego wieczoru, w tym jeden najbardziej szalony - na rowerze. Tak mi się ta idea spodobała, że postanowiłem ją zrealizować.
Oczywiście, jeśli cokolwiek dotyczy roweru, to od razu kontaktuję się z Beatą, która i tym razem mnie nie zawiodła i z entuzjazmem przyjęła mój pomysł. Była już jednodniowa wycieczka w Góry Świętokrzyskie 323 km, potem czterodniowa do Zamościa i z powrotem, podczas której zrobiliśmy dokładnie 799 km, Rajd dookoła Tatr 227 km w niecałe 9 godzin, a teraz sylwester, już nie z takim rozmachem, ale i tak wyjątkowo jak na tę porę roku
Do rzeczy:
Spotkaliśmy się przed moim domem o 11:30. Ustaliliśmy szczegóły, nalaliśmy szampana do bidonów (oczywiście bezalkoholowego!

), i czekaliśmy na północ.
Oto filmik z moim komentarzem:
Filmik 1
Dwie minuty po północy już byliśmy w drodze. Z zachwytem obserwowaliśmy różne fajerwerki, które co chwilę pojawiały się na niebie. Przejechaliśmy przez Ogrodzieniec i przed Podzamczem na chwilkę się zatrzymaliśmy:
Filmik 2
W Podzamczu na rynku spotkaliśmy dużo osób, po których było widać, że pomysł sylwestra na rowerze im się spodobał

zamiast jechać prosto drogą do Pilicy postanowiliśmy zahaczyć o zamek:
Filmik 3
Stamtąd zjechaliśmy terenem w dół. Od Podzamcza przez Giebło Kolonię i Biskupice jechało się nam wyjątkowo dobrze, bo z wiatrem. Prawie cały czas ponad 40 km/h

Natomiast przed samą Pilicą z górki miałem prawie 60. I tak znaleźliśmy się w Pilicy:
Filmik 4
Następnie ruszyliśmy w kierunku Góry Świętego Piotra – dobrego punktu widokowego na Pilicę i okoliczne wioski. Zrobiliśmy tam kilka zdjęć i filmik:
Filmik 5
Na tym zdjęciu Beata pije sobie herbatkę lub szampana. Kto wie...:
Dalej pojechaliśmy przez Smoleń do Złożeńca. Tam na szczycie góry powstał filmik:
Filmik 6
Pomiędzy Złożeńcem a Ryczowem droga zrobiła się bardzo oblodzona. Temperatura spadła pewnie poniżej zera. Na tym odcinku stosowaliśmy odmienną taktykę – ja w ogóle nie hamowałem, by mi kół nie zablokowało, natomiast Beata hamowała cały czas, tak by się na lodzie nie rozpędzać. Oboje dojechaliśmy do Ryczowa cali

:
Filmik 7
Trasa wycieczki prowadziła dalej przez Ogrodzieniec:
Kolejnym etapem była Mitręga i Rokitno Szlacheckie:
Filmik 8
Dalej przez Łazy do naszego celu – Zawiercia:
Oto statystyki z naszej wycieczki:
Nie jest to oczywiście żaden wyczyn. Z założenia nie miał być to ani trening, ani wyścig. Miało to być wyjątkowe spędzenie tej jedynej nocy w roku. Mam nadzieję, że nam się udało. Zresztą sami oceńcie
A to godzina, o której Beata wróciła do domu:
Ja jeszcze sobie trochę pojeździłem po Zawierciu i Ogrodzieńcu
Tak więc w tym roku na chwilę obecną Beata ma przejechane 60 km, ja troszkę więcej. Natomiast poprzedni rok zakończyliśmy z następującymi wynikami: ja - 7900 km, Beata - 12600 km (!)

Będziemy się starać by w tym roku wypadło jeszcze lepiej, choć łatwe to nie bedzie z powodu naszej matury

Ale jak się kocha jeździć to nic nie stoi na przeszkodzie
Pozdrower wszystkim!