Odstawiłem na chwilę papiery bo mnie już odrzuca na widok cyferek. Czy ja kogo zabiłem żeby tak pokutować? W ramach relaksu wrzucam parę słów w wojennym temacie bo od rana z nikim się nie pokłóciłem i czuję się przez to niedowartościowanym.
Warto uzmysłowić sobie,że czytając książkę należy odrzucić funkcjonujący w świadomości Polaków zarówno stereotyp żołnierza rosyjskiego powstały w latach II Wojny jak i wyobrażenia o wojnie powstałe w wyniku oglądania filmowych przygód dzielnej załogi i jej psa. W 1914 roku armia rosyjska była poważnym przeciwnikiem,od lat zaprawionym w działaniach wojennych jak nie przeciwko Turcji to przeciwko Japonii.Spotkałem się gdzieś z informacją,że celność rosyjskiej artylerii w strzelaniu z ukrycia, wg mapy, używając dzisiejszego modnego zwrotu, była "porażająca". Tym wygrywano wiele potyczek.Trzeba też jednak pamiętać,że jednostki docierając na Jurę nie były tymi samymi,które rozpoczęły wojnę. W wielu pułkach i dywizjach z pierwotnego stanu pozostał niewielki procent żołnierzy. Można jednak przypuszczać,że w jednostkach frontowych asymilacja do warunków wojennych uzupełnień przybywających w postaci batalionów przebiegała w tempie ekspresowym.Żołnierzy rozparcelowywano po zaprawionych w bojach batalionach czy kompaniach gdzie szybko dowiadywali się co robić by przeżyć.Osobny temat to docierające na front jednostki kolejnych fali mobilizacyjnych przybywające jako dywizje czy brygady.W opisie wojennych losów rosyjskiej 83 DP jego autor zwraca uwagę na fakt,że pierwszorzutowe jednostki podczas mobilizacji wzięły to co najlepsze zarówno spośród kadry jaki i z wyposażenia zostawiając drugiej fali przysłowiowe ochłapy a było tych fal kilka. Rzadko spotyka się w wojennych książkach informacje o działaniu zaplecza jednostek.Wiadomo,że działały szpitale polowe. Normalna sprawa. Dzięki książce P.K.Ormanów poznaliśmy nieco działanie służb grobownictwa wojennego ale przecież żołnierz na wojnie powinien nie tylko zginąć ale i coś zjeść bo głodny żołnierz to marny żołnierz.Bitwy wygrywa się na pierwszej linii frontu ale przegrywa się je na tyłach.I znowu musimy odejść od stereotypu myślowego,że armia zaopatrywała się jak na wojennych filmach.Wchodził sobie oddział do wioski, ktoś skroił kurę ,ktoś znalazł winko w piwnicy a na deser była córka gospodarzy... Kuchnie polowe działały gdzieś na szczeblu batalionu ale piekarnie polowe działały już na wyższym szczeblu i ich produkty należało dostarczyć na linie frontu. A przecież mamy jeszcze problem zaopatrzenia wojska w amunicję i w paszę dla koni! Przy okazji poszukiwań natrafiłem na ciekawy dokument,z którego wynika,że racje żywnościowe żołnierzy rosyjskich w 1914 roku były wyższe niż współczesne

. W okresie walk jurajskich,po ustabilizowaniu się frontu problem zaopatrzenia jednostek był mniej kłopotliwy jednak dla rosyjskiego "walca parowego" był on najistotniejszym hamulcem.W książce wspomina się o tym,że kiedy Rosjanie dotarli na wschodni skraj Jury Austriacy spodziewali się,że front lada moment pęknie jednak rosyjskie oddziały stanęły ze względu na braki w zaopatrzeniu a zanim ruszyły linie austriackie okrzepły.To był zwrotny punkt całej kampanii. W opisie walk w okolicach Lublina w początkowym okresie wojny spotkałem informacje o tym jakie zawirowania wprowadzało do działań zbytnie oddalenie większych jednostek od zaplecza gospodarczego i jakie problemy stwarzało manewrowanie dywizjami na niewielkim terenie kiedy nie chodziło o atak "w pieriod' tylko o przegrupowanie szyków wzdłuż linii frontu. Nie dość,że dróg niewiele to na dodatek w jesiennych szarugach większość z nich rozdeptana i rozjechana do cna. Zgranie takiego manewru w przestrzeni i w czasie tak aby jednostka zachowała pełną zdolność bojową nie było prostym zadaniem. Z podobnymi sytuacjami mieliśmy na pewno do czynienia na Jurze.Jeśli patrzeć na ówczesną sieć drogową jak na kreski na mapie to nie różniła się ona istotnie od tego co mamy dzisiaj. Jeśli jednak wziąć pod uwagę jakość dróg to jest to sprawa nieporównywalna. Kilka bitych gościńców a reszta to polne drogi. Przepuszczenie przez nie jesienią czy zimą kilkutysięcznego pułku z końmi, z działami i z taborami rujnowało je doszczętnie a żołnierz zmęczony i przemoczony to marny żołnierz.
Trudno jest zestawić jasne informacje o rozwijaniu sił rosyjskiej armii. Przewozy zaczęły się w pierwszych dniach sierpnia i trwały do końca października.Do 17-19 sierpnia przewiezionych było około 75% sił wydzielonych do prowadzenia operacji w pierwszym okresie wojny.Pozostałe jednostki podchodziły w trakcie rozwijania się bitew wschodniopruskiej i galicyjskiej i były,na ile można sądzić,wprowadzone do działań w pierwszej dekadzie września. Np. od 2 września na front 4 Armii rosyjskiej przybyły Korpusy XVIII i Gwardyjski,części 80,82 i 83 dywizji,razem 6 dywizji.Na wrzesień i październik przypada przerzut wojsk z Dalekiego Wschodu i z wewnętrznych regionów imperium (korpusy syberyjskie i turkiestańskie),które odegrały dużą rolę w operacjach warszawsko-iwanogrodzkiej,karpackiej i łódzkiej. Wojsko jechało kilka dni w pociągach. I znowu trzeba było na stacjach kolejowych organizować żywienie i leczenie...
Wojna to wielkie przedsięwzięcie logistyczne.