Ufff, jakoś poszło! A nawet było całkiem fajnie.
Z faktu że ruszaliśmy z Częstochowy to niestety doszło do kilku natarć na start wycieczki. Trzeba było poczekać na wszystkich.
Początek nudnawy, pierwsze atrakcje pojawiły się na Zielonej Górze, bez latarek ale w kaskach weszliśmy do jaskini

. Towarne z pięknymi panoramami i siarczystymi rowerowymi zjazdami. Zamek w Olsztynie lekko omijamy i objeżdżamy kamieniołom w kielnikach rewelacyjną ścieżką wstępując po drodze do Jaskini Magazyn. Na Lipówkach sporo ludzi i konkretny zjazd, zresztą nie jedyny na tej mocno terenowej trasie. Dalej Sokole z genialnym zjazdem czerwonym szlakiem.
Jak dla mnie wspaniały odcinek z licznymi skalistymi wzgórzami, dość wymagający, niepowtarzalny i nie do porównania z innymi regionami Jury.
Dalej to już tylko powrót (miał być szybki) do Zawiercia, Myszkowa, Ogrodzieńca i Łaz.
Dwa razy złapał nas spory rzęsisty deszczyk, zgubił się Sławek, Kill nie marudził a nawet poprowadził chwilę po zawiłościach Jaworznika. Niestety słabe zdyscyplinowanie, kapryśna pogoda i trudne skaliste odcinki sprawiły że wróciliśmy troszkę za późno.
Wielkie dzięki dla uczestników wycieczki, fajnie się z wami jeździło i fajnie was było spotkać po zimowej przerwie.