Obawiam się, że w warunkach „grabowskich” olsza zielona nie ma szans przetrwania – ani tam powietrza wilgotnego, ani wody spływającej po zboczach, ani gleb bogatych w składniki odżywcze (i dżdżownice!), ani gleb ubogich w wapień (tego nie jestem pewna).
Nawet jeśli ktoś, kiedyś dawno posadził tam ten krzew, to on nie mógłby się sam rozprzestrzenić w tak niekorzystnych dla siebie warunkach.
Mam w doświadczeniach dziesiątki sytuacji, w których na piaskach kroczyckich sadziłam rośliny zbierane w przeróżnych miejscach. Starałam się dostosować warunki do ich wymagań, dużo pracy i uporu włożyłam w pielęgnację roślin … I co? Prawie nic się nie uchowało, a te najbardziej odporne są skarłowaciałe i niewiele przypominają oryginały. Moja wizja bogatego, wielogatunkowego ogrodu rozpłynęła się we mgle. I tylko zmarnowany kręgosłup przypomina mi o tych syzyfowych pracach
