Przeżyłem dziś przygodę. W pewnym sensie oczywiście, bo wcale nie było mi do śmiechu. Wlazłem w las między Świerkową Górą a Borami kole Myszkowa. Na mapie zobaczyłem stawy i chciałem tam dotrzeć. Pod linią wysokiego napięcia wszedłem na duże pole suchych trawiastych kopczyków, między którymi stała woda. Szedłem tak, by dotrzeć do drogi na Górę Włodowską. W pewnym momencie zatrzymałem się i poczułem, że w butach mam wodę. Przeskoczyłem na sąsiednią kępkę trawy, zatrzymałem się i znów grunt zaczął się obniżać. Zdecydowałem się na zmianę kierunku, tak, by dojść do lasu. Pierwszy krok niestety zakończył się walką z wyciągnięciem łydki z czegoś miękkiego. Potem znów kępa trawy i zapadanie się. Kolejne kroki to na przemian łydka , kolano, łydka , kolano... i wreszcie twardy grunt
Ubłocony jakoś dotarłem do ścieżki leśnej...
Wiecie czasem, gdzie jest więcej takich "wyschniętych" stawów?