Kilka tygodni temu (a może miesięcy? Czas zbyt szybko biegnie) był bardzo ciekawy artykuł w "GW" na temat produkcji żywności.Żywność,ta naprawdę ekologiczna,ma tak beznadziejny wygląd,że nikt by jej nie kupił.Sztuczne barwniki i aromaty to podstawa tej produkcji.W ten sposób powstają na przykład wszystkie super-ekologiczne,szeroko reklamowane dżemy bo nikt by nie spojrzał w markecie na jakąś burą masę w słoiku choćby największymi literami w krzykliwych kolorach było napisane na opakowaniu,że zawiera ono 100% niepryskanych i nie nawożonych truskawek

A pasztet zajęczy składający się w niemal 100% z mięsa drobiowego? To też fakt.
Niemal bo drobny ułamek zawartości opakowania to otrzymane w laboratoriach barwniki i substancje zapachowe udające zająca

Co ciekawe z 1 kg mięsa otrzymuje się 1,30 kg wspaniałych pachnących wędlin w stylu
"Szynka babuni" albo
"Schab staropolski".W tym drugim wyrobie tylko
Staro i
polski odpowiadają rzeczywistości pod warunkiem,że napisze się je osobno.

Takie "ekologiczne" przykłady można mnożyć. Kiedyś mojemu znajomemu wybitnie nie obrodziły jabłka bo rok był deszczowy i każde opryski raz dwa diabli wzięli. Owoce były bardzo mizerne i wagowo i "optycznie". Zapakował je w siatki z pięknymi kolorowymi etykietami,na których było napisane,że brzydkie bo ze specjalnej ekologicznej uprawy.Zero nawozów,zero oprysków itd. Pojechał z tym na targ do miasta i w błyskawicznym tempie sprzedał wszystkie jabłka amatorom ekologicznych upraw
