Ktoś kto nie zna kontekstu tego tematu

Teren wojskowy

Turystyka enduro to wspaniała forma aktywnej turystyki krajoznawczej.

A pewności nie ma.

Znowu wrzucasz wszystkich do jednego wora.

miki, dla mnie ktoś dosiadający maszyny, którą słychać na kilometry to ktoś dziwny, ale niech będzie, może jest głuchy albo ma ogólnie przytępione zmysły, ktoś kto taką maszyną jeździ po polach, lasach, rezerwatach itd. to mentalny dres, no sorry tak uważam i nie mam ochoty na zmianę zapatrywania,

dziwnie się składa, że od dawna nie udało mi się pochodzić po Jurze tak, by nie słyszeć, gdzieś w tle, ryczących maszyn, możesz próbować tłumaczyć, że nie wszyscy, żeby nie uogólniać itd. , ale widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę , że zacytuję wieszcza

Bo jest tak jak napisałem trzy pozycje wyżej

Tragicznie mogła się zakończyć próba powstrzymania motocyklistów rozjeżdżających Jurę. - To przez takich ludzi pobyt w Sokolich Górach jest niebezpieczny - mówią pasjonaci nordic walking.

Grupa osób, która na terenie rezerwatu Sokole Góry ćwiczyła w niedzielne popołudnie nordic walking, doskonale słyszała hałas, jaki robiły szalejące wśród skałek motocykle. - Spotkaliśmy się z tym na Jurze nie pierwszy już raz - relacjonuje jeden z uczestników kursu. - Ale tego dnia powiedziałem: dość. Sam jestem pasjonatem jazdy po bezdrożach, ale nie po rezerwacie. Od tego są specjalne trasy. To właśnie przez takich ludzi mieszkańcy Jury nienawidzą quadów i crossów.

Spacerowicze zadzwonili na numer alarmowy 112 i zawiadomili policję o obecności motocyklistów w niedozwolonym miejscu. Usłyszeli, że we wskazaną przez nich część Sokolich Gór pojadą funkcjonariusze z posterunku w Olsztynie. Ale zanim stróże porządku dotarli na miejsce, rozegrała się scena, która mogła mieć tragiczny finał.

Jeden z uczestników kursu zarejestrował ją kamerą. Widzimy, jak do kilku nadjeżdżających leśną ścieżką motocykli podchodzi grupa mężczyzn i zagradza im drogę. Crossowcy zatrzymują się. Ktoś próbuje jednemu z nich wyciągnąć kluczyk ze stacyjki. Inny mężczyzna wymienia uwagi z liderem motocyklistów. Ten po chwili podkręca manetkę gazu, jakby próbował przebić się przez grupę pieszych. Motocykl staje dęba, uciekając spod kierowcy. Pociąga za sobą jednego z blokujących drogę mężczyzn, trzymającego pojazd za kierownicę. Uderza go, mężczyzna pada na ziemię, tuż obok przewraca się maszyna. Motocyklista w kasku rzuca się do ucieczki, ale pozostali piesi doganiają go i powalają w trawę. Wszystko kończy się bez dodatkowych scysji, bo pozostali kierowcy bez protestów schodzą z motocykli i ściągają kaski.

- To nie jest pierwszy przypadek, kiedy crossowcy próbują rozjechać ludzi zwracających im uwagę - mówi poszkodowany pieszy. - Często są po piwie. Pora z tym skończyć. Crossy i quady, precz z rezerwatu!

- Motocyklistów, którzy wjechali do rezerwatu, ukarano mandatami w wysokości 100 zł - mówi podinspektor Joanna Lazar, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie. - Tłumaczyli, że nie wiedzieli o zakazie wjazdu na ten teren (to akurat budzi nasze wątpliwości). Ich motory odwieziono specjalnym samochodem. Generalnie zachowywali się kulturalnie i byli trzeźwi.

- Kulturalni? Nie wierzę - komentuje pieszy przewrócony przez motocykl. Gdy było już po wszystkim, wylądował u lekarza, był bowiem solidnie poobijany.