Bardzo udana
fotek nie robilem, brakuje fotoreportera

swietna pogoda, przez cala trase niebo bez przyslowiowej chmurki, jedyny mankament to bardzo silny wiatr, na szczycie gory zborow przy slupie wysokosciowym prawie mnie zwialo na dol, oprocz tego sprawdza sie powiedzenie ze co samemu to samemu - czyli masa dziczyzny po drodze, tyle co spotykamy grupa razy nascie
szlaki naturalnie zawalone jak na zlosc, lasy puste wokolo tylko na szlaki pozwalane pnie, ktore leza tu juz chyba z pol roku, widocznosc dzisiaj byla bardzo duza, mrozik i slonce daly fajna panorame ze szczytow rzedkowic, kroczyc i okolic dzibic.
Z ciekawszych to dziki lesniczy mnie sledzil przez pol drogi z dzibic do kroczyc, nie wiem co sobie myslal ale gosciu w moro z plecakiem idacy szlakiem turystycznym to chyba nie jest az takie niebywale zjawisko na jurze. Widocznie w jego glowce zrodzila sie mysl ze musialem tu przyjsc pakowac 4 metrowe klody do plecaka i wynosic z lasu, nie zeby to bylo cos dobrego ale po pseudo kataklizmie zprzed roku nadal lezy masa polomanych drzew, jeszcze troche i wda sie robactwo, tutaj juz problemu nie ma okiem "ekipy sprzatajacej" lasy
ogolem bardzo duzy pozytyw, od czasu do czasu taka samotna wycieczka to bardzo kojaca rzecz, chociazby z uwagi ze ide tam gdzie chce, ogladam to co ja chce i ile chce i jezeli mam ochote to wdrapuje sie na szczyt i doje goraca herbate z perspektywa na kilkadziesiat kilometrow wokol mnie, reasumujac jestem zadowolony, nawet bardzo
