Wycieczka rozpoczęła się planowo
bez większych poślizgów ok 10.00. Ruszyliśmy w 15 osobowym składzie na zaplanowaną trasę zgodnie z dołączoną dla każdego mapą. Kręciliśmy po dość nie turystycznych rejonach delikatnie mówiąc nie jurajskich, ale nie oznacza to że było nudno i nie ciekawie. Co prawda jurajskich górek wiele nie było, ale te kredowe też dawały w kość i cieszyły oko np. Góra Ołdzka. Okolica bardzo spokojna, z klimatem którego trudno szukać na Jurze. Podczas wycieczki przekraczaliśmy co chwile różnego typu granicę. I były to: granica turystyczna Jury, granica geologiczna Jura/Kreda, granica geograficzna Wyżyny Częstochowskiej i Progu Lelowskiego, granicę administracyjną Województwo Śląskie/Świętokrzyskie oraz kulturowa.
Zwiedziliśmy wiele obiektów: architektury drewnianej (chałupy kryte strzechą w Ołudzy, Trzcińcu Podlipiu), sakralnej (kapliczki, kościoły), geologicznych (G.Ołdzka), hydrologicznych (rzeki Pilica i Żebrówka oraz wywierzysko w Łanach), warto też wspomnieć o pięknym rolniczym krajobrazie i przyrodzie.
Właściwa wycieczka wystartowała z pod zamku w Smoleniu i zakończyła w ty samym miejscu pożegnalnym ogniskiem z kiełbaskami
Dystans wyniósł 66 km, ale większość jechała do Zawiercia i dystans zwiększył się prawie dwukrotnie ok 120 km. (Ja dotarłem wykończony ok 19 do Zawiercia)
Bardzo dziękuję za tak liczne przybycie rowerzystów z Częstochowy i Zawiercia, pojedyncze osoby reprezentowały Szczekociny, Niegowonice, Tychy/Sierbowice.
Wycieczka odbyła się w dość licznym i ambitnym składzie, dzięki czemu nikt nie marudził, a na sam koniec wszyscy zgodzili się na dodatkowe odcinek przez dolinę Udorki. Zmieniliśmy lekko trasę ale było o wiele ciekawiej.
Pogoda była wyśmienita za którą też dziękuję. Pozdrawiam, do usłyszenia.
Zarejestruj
FAQ
Galeria
Szukaj
. Pozostali pewnie dogorywają po jurasikowej trasie 
Miło patrzeć że w Podlipiu stoją jeszcze drewniane chałup.