W niedzielę pobudka o 6:30. Ani za wcześnie, ani za późno – tak aby bez zbędnego pośpiechu przejść około 33 km i zdążyć do 18-tej dojść do Ważnych Młynów. Wychodzę na szlak o 7:30. Na niebie, w przeciwieństwie do soboty, żadnej chmurki, czyli można się spodziewać, że słońce da się dziś mocno we znaki.
Już po pierwszym kilometrze szlaku widać, że „prawdziwą Jurę” opuściliśmy definitywnie wraz z przekroczeniem Warty w Mstowie. Od teraz szlak będzie prowadził po lekko tylko pofałdowanym terenie Wyżyny Przedborskiej.
Załącznik:
Tuż za Mstowem...
17.jpg [ 166.91 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Załącznik:
Ostatnie spojrzenie w kierunku Mstowa
18.jpg [ 160.95 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Pierwsze domostwa mijamy dopiero we wsi Michałów po ok. 6,5 km marszu - trzy kilometry idąc drogą polną, a kolejne 3,5 kilometra – lasem. Tuż przed Michałowem przechodzimy przez linię kolejową Częstochowa-Radomsko, a po niespełna kilometrze – DK91, łączącą również te dwa miasta. Aby dojść do pierwszych domów we wsi Borowno musimy przejść drogą polną następne 3 kilometry, by po kolejnych dwóch dojść do centrum wsi.
Załącznik:
Kapliczka w Borownie
19.jpg [ 138.07 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
W Borownie przy jednej z posesji widzę dosyć zabawny obrazek, który jednak potwierdza, że bez wątpienia znajduję się cały czas na Jurze: oto przy siatce w trawie stoją cztery niewielkie figurki... dinozaurów

Nie jakieś tam krasnale czy inne zwierzątka. No cóż! Jak jura to jura...

A co się tyczy samej wsi, to warto wspomnieć, że na tutejszym cmentarzu został pochowany słynny polski śpiewak operowy Edward Reszke (1853-1917), występujący m.in. na scenach operowych w Paryżu, Mediolanie i Nowym Jorku.
W Borownie na skwerku w pobliżu kościoła robię sobie półgodzinny postój. Raczej nie mam złudzeń co do tego, że dzisiaj zjem jakiś normalny obiad, dlatego wyjmuję paczkę kabanosów i na przemian zagryzam je suchym chlebem i pomidorami. To dzisiaj pierwsze miejsce, w którym można w niedzielę skorzystać ze sklepu spożywczego.
Załącznik:
Centrum Borowna
20.jpg [ 152.93 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Dochodzi godzina 11:00 czyli czas iść dalej. Słońce stoi w zenicie i upał zrobił się już nieznośny, a tu na dodatek prawie 4 km marszu po asfaltowej drodze aż do Kruszyny. W połowie drogi pomiędzy Borownem a Kruszyną dochodzimy do bardzo ciekawego obiektu, stojącego w polu kilkadziesiąt metrów od szosy. To wysoka na kilka metrów, wykonana z szarego piaskowca kolumna Denhoffów z XVII w. – budowniczych i właścicieli kompleksu pałacowego w Kruszynie.
Załącznik:
Kolumna Denhoffów z XVII w.
21.jpg [ 126.43 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
W internecie można znaleźć kilka legend na temat umieszczenia jej w tym miejscu. Jedna z nich mówi o nieszczęśliwej miłości syna Denhoffa do ubogiej szlachcianki z Borowna. Inna o tym, że kolumna stoi na tzw. linii Denhoffa łączącej pustelnię znajdującą się w pałacowym parku z Kaplicą Denhoffów na Jasnej Górze. Jednak wystarczy spojrzeć na mapę i przyłożyć linijkę, aby stwierdzić, że druga hipoteza jest zupełnie nietrafiona. Jedno jest natomiast pewne, że stojąc pod kolumną widać dokładnie Jasną Górę, natomiast prawie w przeciwnym kierunku... kominy Elektrowni Bełchatów.
Załącznik:
Kościół w Kruszynie i kominy EC Bełchatów
22.jpg [ 118 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Załącznik:
Jasna Góra
23.jpg [ 106.29 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Wreszcie po kolejnych 2 kilometrach dochodzę do Kruszyny. I tutaj następuje coś, czego do tej pory nie jestem w stanie wyjaśnić. Mianowicie przed wyruszeniem na Szlak Jury Wieluńskiej naczytałem się dużo o pałacu w Kruszynie: o tym, że gościli tu królowie, że mieścił się tam po wojnie dom dziecka, o tym, że z czasem zaczął popadać w ruinę i ostatecznie, że został odzyskany przez spadkobierców ostatnich właścicieli – Lubomirskich. Tak się zafiksowałem z tymi wszystkimi informacjami, m.in. również z takimi, że obecnie pałac jest w remoncie i park jest szczelnie zamknięty, że nie przyszło mi nawet do głowy – będąc przecież o rzut beretem – aby to po prostu sprawdzić. Najzwyczajniej w świecie poszedłem dalej szlakiem i już. Nie wiem, może to te upały spowodowały u mnie taką pomroczność jasną

? Tak czy siak, to oznacza tylko to, że muszę tu jeszcze kiedyś wrócić.
Załącznik:
Kościół w Kruszynie
24.jpg [ 179.31 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Mija południe i jednocześnie uświadamiam sobie, że Kruszyna to dopiero połowa dzisiejszego marszu. Na szczęście po drodze mijam czynny sklep i zaopatruję się w kolejne butelki wody i coś do jedzenia. Chyba jestem już trochę zmęczony. Kruszyna to większa wioska, ośrodek gminny więc być może jest tu jakiś lokal gdzie można zjeść porządny posiłek. Ja już jednak tego nie sprawdzam i zadowalam się kolejną porcją kabanosów. Swoją drogą szkoda, że nikt we wsi nie prowadzi jakiejś agroturystyki. Według mnie bardzo by się tu przydała.
Opuszczam Kruszynę i po przekroczeniu „gierkówki” po niespełna kilometrze dochodzę do lasu, którym będę szedł przez blisko 8 km aż do kolejnej wsi Prucisko. Mając na uwadze dzisiejszy upał lepszej drogi nie można było sobie wymarzyć. Po niecałych 3 kilometrach dochodzę do rzeczki o nazwie Struga, która rzeczywiście tak wygląda, jak się nazywa. Gdybym nie spojrzał na mapę sądziłbym raczej, że mijam jakieś małe, porośnięte roślinnością stawy lub mokradła. Rzeczka ta jednocześnie stanowi naturalną granicę województw łódzkiego i śląskiego. To jest też miejsce, w którym niestety zaczęły się problemy z określeniem przebiegu szlaku. Bardzo dobre oznakowanie po stronie śląskiej uśpiło moją czujność i niestety nie zauważyłem – albo takiego oznaczenia po prostu nie było – że szlak skręcił w pewnym momencie w prawo na północ.
Ale nie ma też tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu, że poszedłem starym oznaczeniem trafiłem na widok dosyć niezwykły jak na mieszany las. Oto w pewnym momencie po obu stronach drogi zacząłem mijać rosnące na pewno bardzo stare, potężne jak na te drzewa – robinie akacjowe. Nie mierzyłem dokładnie, ale tak na oko wiele z nich miało a właściwie ma w obwodzie co najmniej 250 cm (czyli ~80cm średnicy). Mają bardzo rozłożyste korony, a wysokie są, tak sądzę, na jakieś 20 m. Drzewa rosną na długości ok. 500 m czyli może ich tam być coś koło setki, po każdej stronie po pięćdziesiąt okazów.
Załącznik:
Aleja robinii akacjowych
25.jpg [ 253.19 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Załącznik:
Aleja robinii akacjowych
26.jpg [ 259.6 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Co ciekawe po powrocie do domu zacząłem szukać czy ta „aleja” nie jest jakimś pomnikiem przyrody, ale nic na ten temat nie znalazłem. Nie sądzę, aby nadleśnictwo o niej nie wiedziało, bo nie jest jakoś ukryta. A może przyczyna tkwi w tym, że robinie nie są drzewami zbyt długowiecznymi – żyją maksymalnie do 200-250 lat i nie nadają się na pomniki przyrody? Nie zmienia to faktu, że ich widok, zupełnie nie pasujący do reszty drzewostanu, robi naprawdę niesamowite wrażenie. Jeśli ktoś z Was wybierze się kiedyś w te rejony, to koniecznie trzeba to zobaczyć (
http://mapa.ump.waw.pl/ump-www/?zoom=14&lat=51.00304&lon=19.20096&layers=B000000FFTFF&mlat=51.00000&mlon=19.20071).
Dokładnie za aleją robinii szlak według mapy skręcał po staremu na północ. Oczywiście żadnych znaków już nie znalazłem. Ponieważ czasu było coraz mniej dlatego nie było sensu cofać się o kilometr, aby w efekcie i tak dojść do Pruciska. Zdecydowałem się więc iść tym starym przebiegiem pokazanym na mapie. I tutaj muszę powiedzieć, że chyba po raz pierwszy doceniłem tak naprawdę posiadanie odbiornika GPS. Kiedy wszedłem z drogi w las na stary zarośnięty dukt, tak mi się zakręciły kierunki, że tylko dzięki odbiornikowi trafiłem na właściwą ścieżkę. Wilcy może by mnie nie zjedli, ale dzięki temu nie zrobiłem dodatkowych zbędnych kilometrów

.
Wreszcie po 2 kilometrach dochodzę na skraj wsi mijając jednocześnie oznaczenia szlaku świadczące o tym, że rzeczywiście musiałem przeoczyć zmianę przebiegu niedaleko za Strugą. Po kolejnych dwóch kilometrach docieram do „centrum” Pruciska. Stąd mam jeszcze jakieś 4,5 km do Ważnych Młynów. Za wsią po raz kolejny schodzimy z drogi asfaltowej w las. Szlak jest tu bardzo zarośnięty co oznacza jednocześnie, że pewnie mało uczęszczany. Po ok. 500 m dochodzę do przysiółka złożonego z kilku domów zwanego Kaflarnią. W tym miejscu szlak jednak jest oznaczony niestety tak niechlujnie, że w pewnym momencie odpuszczam sobie szukanie kolejnych oznaczeń (co zresztą równałoby się z szukaniem igły w stogu siana) i będąc już blisko drogi Częstochowa-Szczerców idę po prostu na azymut jakąś znalezioną ścieżką. Tak docieram do celu dzisiejszej wędrówki – do Ważnych Młynów. W pobliskim sklepie kupuję jeszcze tylko coś na ząb i parę minut po 18-tej siedzę w pks'ie relacji Częstochowa-Łódź.
Na tym kończę opis pierwszej części wyprawy Szlakiem Jury Wieluńskiej. Jeśli tylko wszystko dobrze się ułoży, w Ważnych Młynach zawitam jeszcze po raz drugi we wrześniu, idąc tym razem z Wielunia.
A teraz kilka przydatnych informacji:
Jeśli chodzi o miejsca noclegowe na Szlaku Jury Wieluńskiej lub w jej pobliżu (tak max. do 1,5 km) to znalazłem ich kilka w Mstowie oraz również kilka w Załęczańskim Parku Krajobrazowym.
MSTÓW:
Cegielnia, Leśna 4, 34 321 62 61, 602 359 678,
http://www.jura.turist.pl/dolinawartyWancerzów, Wyzwolenia 83, 506 11 22 95
Wancerzów, Targowa 31, 516 853 949
Mstów, Kościelna 18A, 34 328 41 13
Pokoje Gościnne Aronia, Mstów, ul. Wolności 58, 34 328 41 13, 602 689 936, 698 921 931
ZAŁĘCZAŃSKI PARK KRAJOBRAZOWY:
Gospodarstwo Agroturystyczne Seweryna Kabała, Draby 24, 98-355 Działoszyn, 609-317-648
Ośrodek Szkoleniowo-Wypoczynkowy „Nadwarciański Gród”, Załęcze Wielkie 89, 43 841 20 80/81, 43 841 28 25
Gospodarstwo agroturystyczne „Państwa Nowaków”, 98-335 Pątnów, Załęcze Małe, ul. Cieśle 9, 606 376 990,
http://www.nowak-agroturystyka.wielun.pl/Gospodarstwo agroturystyczne „Pokoje u Steców”, 98-335 Pątnów, Załęcze Małe 30, 43 886 59 81, 668 452 844
Ośrodek wypoczynkowy „Stara wieś”, 98-335 Pątnów, Załęcze Małe 103 A, 43 841 28 93, 606 261 275, 601 588 428,
http://www.starawies.com.pl/Taka ciekawostka związana z poszukiwaniem noclegów

Na stronie Wikipedii dotyczącej wsi Ważne Młyny znalazłem informację: "Ze względu na duże kompleksy leśne i położenie nad rzeką jest to wieś letniskowa z zajazdem "Pod wiatrakami", polem namiotowym i licznymi miejscami noclegowymi".
Po dotarciu do Ważnych Młynów w sklepie spożywczym z ciekawości spytałem o te noclegi. Pani za ladą może nie zrobiła wielkich oczu, ale trochę się uśmiała kiedy przytoczyłem jej powyższe zdanie. Prawda jest taka, że nie ma tam ani żadnego zajazdu, ani pola namiotowego, ani też tych licznych miejsc noclegowych

W artykuły spożywcze (i nie tylko) możemy zaopatrzyć się na szlaku w następujących wsiach:
Mirów, Mstów, Borowno, Kruszyna, Prucisko, Ważne Młyny.
Rozkłady jazdy autobusów z Ważnych Młynów:
Załącznik:
28.jpg [ 165.59 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Załącznik:
27.jpg [ 103.18 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Załącznik:
29.jpg [ 135.7 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Załącznik:
30.jpg [ 89.34 KiB | Przeglądane 27671 razy ]
Końcowa refleksja na temat oznaczenia szlaku.
Jeśli chodzi o śląski odcinek szlaku, to właściwie poza trzema miejscami szlak jest naprawdę dobrze oznakowany. Problem zaczyna się dopiero na odcinku łódzkim. Od Strugi czyli granicy województw do Ważnych Młynów naliczyłem co najmniej 4 miejsca, w których albo w ogóle nie ma oznaczeń, albo są tak wytarte, że ledwo je widać. Aktualny przebieg szlaku został umieszczony na mapie UMP (mapa.ump.waw.pl): część śląska jest na 100% zgodna z rzeczywistością, natomiast niektóre odcinki części łódzkiej zostały przeze mnie wyrysowane na wyczucie, na podstawie tego co zaobserwowałem w terenie oraz po analizie map na Geoportalu.