Wyjazd w tygodniu ma swoje plusy, można podejrzeć codzienne życie miejscowych, w kamieniołomie pracują maszyny, kursują busy oszczędzające nogi. No i zero turystów, poza ekipą z Wawy, otwarcie sezonu wspinaczkowego na Stokówce. Na marginesie mówiąc, straszna bieda w porównaniu do Jury, parę fajnych ścianek i koniec tematu.
Pogoda do 13 blado-słoneczna, potem coraz więcej chmur, aż momentami pachniało deszczem, wiatr na Miedziance - prawdziwa kielecka piździawica

Dojechaliśmy sprawnie, choć niezbyt szybko, drogi takie sobie, z powrotem dość spory ruch i korek na 7-ce. To mój pierwszy wyjazd w te pagórki, więc na gorąco trochę wrażeń. W porównaniu do Jury ciekawiej, ze względu na sztolnie, pewnie gdyby wejść do Chelosiowej, to i jaskinie by zrobiły wrażenie, bo Piekło szału nie robi

. Skałek tam prawie nie ma, coś tam sterczy na Miedziance i Zelejowej, reszta wychodni to w większości pozostałości po górnictwie.
Pagórki niezbyt strome, choć wzgórze zamkowe w Chęcinach robi wrażenie, szczególnie od strony Rynku. Widoki rozległe, ale wzgórza dość monotonne i plaskate, Jura wydaje się dużo ciekawsza, szczególnie Dolinki rzeźbą biją kieleckie bałuchy na głowę. Do prawdziwych gór to już nie będę nawet porównywał

.
Ogólnie wypad fajny, bo jak to mówią, nieważne gdzie, ważne z kim

, mieliśmy trochę wspólnych tematów, jak przystało na najlepszy rocznik

.
No i powrót klimatycznym busem prowadzonym przez Panią Wiolettę, jakby kto chciał telefon, to jest na rozkładzie linii Zajączków - Kielce

. Ogólnie to zupełnie inny świat, wiejsko-małomiasteczkowy, spokojnie, choć niezbyt bogato. Na pewno się tam jeszcze wybiorę, choć kawał drogi.













