Ponury i mokry dzień nie zniechęcił mnie by wyskoczyć do lasu.Przyznam że nakręcił mnie wpis Michała o pojawieniu się opieniek,ale głównym punktem programu miały być maślaki.Miały być,ale jest takie powiedzonko że gdy chcesz rozśmieszyć Boga opowiedz mu o swoich planach
Grzyby to hazard,więc opieniek nie stwierdzono,grzyby są ale niemal same pozostałości w postaci wyrośniętych i w większości nie dających się unieść z podłoża galarety.Trafiają się wyjątki,pojedyńczo,bardzo pojedyńczo wyrastają świeże muchomory.
Załącznik:
DSC_0854.JPG [ 239.71 KiB | Przeglądane 9682 razy ]
Maślak to grzyb"stadny",więc w wyobraźni po drodze widziałem już kilka słoiczków z marynowanymi grzybkami,paskudne w przygotowaniu(pozbycie się skórki) ale pyszne jako przekąska.
Tylko dwa świeże malutkie i kilkanaście większych,starszych robaczywych lub w stanie rozkładu.
Załącznik:
DSC_0861.JPG [ 256.42 KiB | Przeglądane 9682 razy ]
Prawdziwki,trafiły się aż dwa,jeden z nich.
Załącznik:
DSC_0862.JPG [ 214.56 KiB | Przeglądane 9682 razy ]
Sytuację uratowały rydze,uzbierałem ich kilogram z małym hakiem,przeciętne średniaki i to one trafiły do marynaty.
Ten brak grzybów optymistycznie postrzegam jako zmianę warty z letniej na jesienną,dopiero pierwszy dzień października.
Trafił się też i taki osobnik,zaczyna swój byt jako czacie jajo.Było o nim napisane w wątku z wycieczki gdy znalazła je Alicja.Sromotnik smrodliwy,bezwstydny itp.i adekwatnie do nazwy czuć go jak padlinę w zaawansowanym rozkładzie.
Załącznik:
DSC_0870.JPG [ 240.93 KiB | Przeglądane 9682 razy ]
Zbierać nie było za bardzo czego,ale nawet w lekki deszcz może być przyjemnie,bo nie ma złej aury,jest tylko źle dopasowana odzież do otoczenia,a lekki deszczyk doskonale tłumi odgłosy cywilizacji.