Pierwszy raz tego roku udało mnie się spędzić cały dzień z rzeką sam na sam,z domu startowałem o świcie by wrócić dobre kilkadziesiąt minut po zachodzie.Plan był prosty,przełaj z punktu A do punku B,więc pod uwagę brać musiałem komunikację publiczną i tym sposobem Warta wygrywała wszelkie kalkulacje.
Początek maja nad Wartą przypomina bardziej początek czerwca,roślinność bujna,zielono i pachnąco dzięki obficie kwitnącym czeremchom.
Załącznik:
1.jpg [ 326.1 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Załącznik:
2.jpg [ 314.5 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Łowienie,a właściwe prawidłowe podejście do tematu wymaga zapoznania się z nią w danym dniu.Powyższy widoczek pozwolił wysnuć początkowe wnioski,no to do roboty.
Załącznik:
3.jpg [ 258.22 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Jak widać linek muchowych nadmiar,nie noszę ich dla szpanu,ale zbiornik zaporowy w górze rzeki nie pozwala przypuszczać jaki stan wody w rzece zastanę,diagnoza zapada na miejscu.
Dobór przynęty koreluje z doborem linki, jeśli chcę skusić pstrąga skrytego w głębszych warcianych odmętach często"strzeżonych"naniesionym czy powalonym z brzegu drewnem.
Załącznik:
6.jpg [ 286.33 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Załącznik:
7.jpg [ 270.2 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Logicznym staje się wybór linki muchowej takiej by udało się dotrzeć do dna dużą cieżką muchą,jak ta poniżej.
Załącznik:
4.jpg [ 78.45 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Wyjaśniam,w metodzie muchowej każdą przynętę nazywa się muchą, choć jak widać ta z obrazka tak naprawdę muchy nie przypomina.Fachowo taki typ to streamer,przypomina muchy łososiowe.Główka wolframowa(conehead) plus korpus dociążony wolframową lametą(tego nie widać bo pod czarnym dubbungiem na korpusie)potenguje ciężar muchy,a kolorystyka podobna do klasycznych mokrych "black zullu".
Postanowiłem łowić"grubo i ciężko" utwierdzony tym obrazkiem/zdarzeniem.
Załącznik:
8.jpg [ 157.7 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Mały (15cm) pstrąg trzymający się płycizny,za wszelką cenę unikający głebszego atrakcyjniejszego stanowiska do żerowania.Wniosek prosty,w pobliżu głębiej"zamiatają"na całego prawdziwi wymiatacze.Podobne obrazki pamiętam z Dunajca na Podhalu podczas żerowania głowacic,tyle że wtedy pod brzegami zamierały w bezruchu pół kilowe klenie.
Łowienie streamerem i cięższym sznurem dawało wyniki do południa,siedem pstrągów ogólnie, największe trzy na fotce mozaice.
Załącznik:
pstrągi.jpg [ 284.17 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Wszystkie wróciły do rzeki,ten największy po dzielnej walce potrzebował około minuty by odzyskać siły i żwawo trzmychnąć spowrotem"do siebie "gdzieś tam w głębię.
Załącznik:
9.jpg [ 339.04 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Załącznik:
10.jpg [ 316.87 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Około południa było już mocno gorąco.Ostre słońce to raczej niezbyt sprzyjające warunki pstrągowaniu,ale woda jakby na przekór ożyła.Powierzchnie wody dość często marszczyły grzbiety ryb, coś zbierały,ale żadne owady z rzeki nie wylatywały.Zmiana strategii,mokra muchą,imitacja larw jętek i linka skagit doskonale ładująca wędkę na małym dystansie co ma duże znaczenie przy rzutach na tak trudnej technicznie rzece dla metody muchowej.
Załącznik:
5.jpg [ 250.45 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Dużych pstrągów już nie zaliczałem,ustąpiły miejsca karpiowatym.Mnostwo jazi (leuciscus idus).Łacina dla tych co chcą odszukać więcej wieści o tych rybach,nawet niby dośwadczeni moczykije mylą je z płociami,jednak sposobem życia i żeru mocno się różnią od popularnych płotek,choć wizualnie niewile.
Załącznik:
jazie..jpg [ 150.03 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Żeby nie było monotonnie nie tak często jak jazie,ale jednak,meldowały się klenie,jakby ostrożniejsze lecz gdy już,zdecydowanie agresywniejsze.
Załącznik:
kleń.jpg [ 303.91 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Takich podobnych rozmiarowo jak na fotce kilka wyholowałem,jazie i klenie dawały się łowić do samej Czewy.
Z ciekawostek,grzyby na środku rzeki,
Załącznik:
11.JPG [ 243.92 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Chyba twardziak tygrysi.
Miałem też przygodę z dzikami,strach mnie wtedy sparaliżował.Wyszedłem prosto na dwie lochy podczas siesty.
Byłem tak blisko że zdjęcia byłyby super ale dosłownie myśli były gdzie indziej.Dość powolnie się podniosły i odeszły dalej a za nimi młode biegiem,jakby mnie tam nie było.Stałem jeszcze nie wiem jak długo zszokowany i w koncu szczęśliwy że np.popularny wierszyk Brzechwy w tym przypadku traktować mogę jak czarną propagandę.
Przygodę tego dania rozpocząłem uogólniając gdzieś w okolicach Koloni Borek i wędrując dotarłem do tramwaju na Kucelinie.
Ciekawe kto by odgadnął że to widoczek z Kucelinką w roli głównej.
Załącznik:
12.jpg [ 248.37 KiB | Przeglądane 39 razy ]
Do napisania takiego posta gdzie tematem przewodnim jest fly fishinng skłoniła mnie chęć przybliżenia jednej z metod,akurat dla mnie nr.1
Jak widać wędkarstwo to nie tylko gumofilce,chobok po farbie i siedzący na nim w szuwarach gość z petem w gębie.Samo łowienie na tzw.sztuczną muchę to nie puszczanie muszki po powierzchni wody,tzw.sucha mucha to zaledwie kilka procent z całego wachlarza metod w tym hobby.
By w pełni pojąć zabawę trzeba trochę wiedzy o owadach w rzece żyjących, nauczyć się imitować ich stadia rozwojowe od larwy(nimfy) na dnie po imago czyli te przeobrażone i odlatujące z powierzchni wody.
Nieustająca obserwacja rzeki,absolutne zanurzenie się w otaczającą naturę połączone z przemieszczaniem podyktowanym zmianą/poszukiwaniem stanowisk to czysta rekreacja, także dla psychy.
Można jeździć na Podhale,można do Skandynawii nawet pod koło podbiegunowe,mam znajomych co z wędkami muchowymi odwiedzają wody na innych kontynentach,ale jak widać można się cieszyć tutaj,tanio ale jak bogato,dosłownie pod nosem.Można stracić wszystko,ale takie chwile pozostają i nastrajają pozytywnie na zawsze,bo tego nikt nie odbierze.
Warta jest wiele warta
Pozdrawiam
