Jak spędzić urodziny nie mając nic ważnego do roboty? siedzieć przed komputerem? zająć się jakimiś około domowymi sprawami? No zasadniczo można, ale że pogoda się poprawiła (na rower trochę za silny wiatr), dzień jeszcze długi to wybrałem się na pieszy spacerek. Rano samochodem do Zawiercia i o 6:06 tak jak podczas wiosennej wycieczki odjeżdżam rozklekotanym EN57 w kierunku Krakowa. Celem ponownie była zachodnia część Dolinek Krakowskich i zamiar pomyszkowania po starych kamieniołomach porfiru w Miękini. Wypad się udał, mimo rannego zachmurzenia szybko się rozpogodziło, silny wiatr chłodził odpowiednio, więc chodziło się wyśmienicie...
Trasa +/- 40km, czas nieśpiesznej wędrówki z postojami na fotki (większość z kompakta, kilka z lustra), oglądanie kamieniołomu itp. ok. 11h
Wola Filipowska - Filipowice - Miękinia - Czerna - Dębnik - Racławice - Czubrowice - Szklary - Brzezinka - Rudawa
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies, lub
mapki on-line na Wikiloc (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys)
Wola Filipowska, przecinam ruchliwą drogę nr 79 która łącznie z linią kolejową stanowi ważną arterię komunikacyjną biegnącą dnem Rowu Krzeszowickiego. Słonce skryło się za niskim chmurami, szaro, silny zimny wiatr, dochodzi godz. 8 i dzieciaki dzielnie do szkoły pędzą - jesień na całego ;)
Zielony szlak rowerowy prowadzi błotnistą polną drogą wśród łanów nawłoci olbrzymiej.
Kapliczka na skraju Dolinki Kamienic.
Cały czas zielonym szlakiem rowerowy, częściowo asfaltem na opłotkach Filipowic, częściowo wąską leśną szutrowo-asfaltową drogą docieram do nieczynnego kamieniołomu porfirów w Miękini. Kilka zdjęć z tego miejsca jest w relacji z
wiosennej wycieczki, tym razem pogoda była rano mocno nie fotograficzna, za to błota było po kostki i więcej ;)
Brukowana porfirem droga na dno Doliny Miękini.
Pozostałości infrastruktury kamieniołomów w korycie potoku Miękinia.
j.w.
Brnąc po kostki w błocie leśnymi drogami między dawnymi łomami docieram do kamienistej ścieżki wyprowadzającej z lasu.
Podczas całej wycieczki na otwartej przestrzeni wędrowałem wśród łanów nawłoci, między Filipowicami a Szwedzką Drogą urozmaiconych ogromną ilością ładnie pachnących kwiatów z powyższego zdjęcia. Jest to niecierpek gruczołowaty, podobnie jak nawłoć jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków obcych.
Kamienna kapliczka przy Szwedzkiej Drodze.
Orka nad Czerną.
Widok na Dolinę Czernej.
Resztki tradycyjnej zabudowy, uchwycone podczas zejścia na dno doliny.
Asfaltem docieram do granic rez. Dolina Eliaszówki i uciekam w las.
Jednak, aby wejść na Siedlecką Drogę (częściowo zniszczoną przez kamieniołom) muszę przejść dawną furtą w murze Klasztoru oo Karmelitów. Niebieskim szlakiem rowerowym wdrapuję się do odnowionej Siedleckiej Bramy obserwując między drzewami UAZa pracowników kopalni (na Jurze Północnej tych samochodów już prawie nie ma, a podczas tej wędrówki widziałem ich z 5). Za bramą opuszczam szlak i wąską ścieżką wzdłuż łomu idę przez las do Siedleckiej Drogi.
Kamieniołom Czatkowice, zdjęcie z korony północnej ściany łomu.
Kamieniołom Czatkowice, zdjęcie z korony wschodniej ściany łomu.
Kamieniołom Czatkowice, zdjęcie z korony wschodniej ściany łomu.
Dalej częściowo Siedlecką, częściowo nienazwanymi duktami docieram do żółtego szlaku pieszego.
Leśna sadzawka na południe od Dębnika, cały las z wielu miejscach wilgotny i noszący blizny dawnej eksploatacji kamienia.
Jeden z licznych jarów, oczywiście zaśmiecony...
Cały czas żółtym szlakiem schodzę na dno Doliny Racławki i wzdłuż potoku wędruję do Racławic.
Potok Racławka w okolicach wyloty Wąwozu Stradlina, którym podczas ostatnich deszczów musiały spływać spore kaskady.
Skała Powroźnikowa
W samych Racławicach zatrzymuję się w sklepie i posiłkując się mapą o dziwo skręcam w dobrą drogę na Podskale, by przed pierwszymi domami wgramolić się na bardzo strome zbocze porośnięte w tym miejscu niewielkim sosnowym lasem.
Skała Powroźnikowa we wczesnojesiennej szacie.
Na górze robię sobie dłuższy odpoczynek, pociąg mam dopiero po godz. 19, więc po co gnać?
Jesienne widoki z Powroźnikowej.
XVIw. drewniany kościół w Racławicach.
Na pograniczu Racławic i Czubrowic.
Jedną z kolosalnych różnic między północną a południową częścią Jury jest w Dolinach ciasna nieregularna zabudowa z drogami często wręcz przechodzącymi przez podwórka.
Nad Czubrowicami
Kalwaria Czubrowicka
Kalwaria Czubrowicka
Rzut oka wstecz.
Właśnie na tym odcinku, mając jeszcze dużo czasu do pociągu, decyduję się na zmianę trasy i zamiast ku Czyżowej/Żarom ruszam na Smokówki
Widok na Smokówki i Dolinę Szklarki.
Same skałki o tej porze roku to przedzieranie się przez zarośla, ale widoki ładne i pochylona brzoza podparta deską na szczycie warte wysiłku ;)
Masyw Brodła górujący nad Doliną Szklarki, w oddali widać było Beskidy
Na dnie Doliny Szklarki
Jesienne kolory na zboczach dolinki
Nad Brodłem
Na grzbiecie między Dol. Szklarki a Dol. Będkowską
Szutrową drogą na dno Doliny Będkowskiej
"Zamczysko" strzegące wstępu do doliny
Tu znowu diabli, a może nadmiar czasu? podkusili by zamiast wygodnie dnem doliny, powędrować było nie było drugim z głównych szlaków jurajskich.
Niestety pieszy Szlak Warowni Jurajskich na tym odcinku (w sumie to wręcz od Rudawy) prowadzi często na manowce. Oznakowanie jest rzadkie, często zniszczone, a pomysł prowadzenia szlaku ruchliwą drogą do samej Rudawy nie był najlepszy. Na zdjęciu wg GPS i widocznych miejscami znaków stoję kilkanaście metrów od szlaku, który prowadził przez niemiłosiernie zarośnięte opłotki i gęste zarośla - miałem dość i wolałem iść na przełaj przez zdziczałą łąkę. Sądząc po śladach nie ja jeden tak zrobiłem ;)
Brukowane koryto okresowego potoku, którym kiedyś
Alferek przeciągnął wycieczkę Forum Jurajskiego - stare dobre czasy FJ, szkoda ze to już przeszłość...
Nadmiar czasu to jedno, ale po prawdzie na niebieski szlak wepchnąłem się dla powyższego widoku i samego podejścia, bo akurat fajnymi ścieżkami szlak na górę prowadzi w tym miejscu.
Ostatni rzut oka na wylot Doliny Będkowskiej.
Rudawa, widok na Garb Tenczyński, a za plecami zakład Roteko i nowe kajaki leżące na placu.
Zabezpieczony przez Stowarzyszenie Rawelin schron Ragelbau 668.
Stacja kolejowa Rudawa - wygląda ze to koniec wędrówki.
Choć niewiele brakowało żeby wycieczka nie skończyła sie w tym miejscu, gdyż przez gapiostwo sprawdzając godz. odjazdu powrotnego pociągu patrzałem na rozkład dla stacji Wola Filipowska, a różnica to prawie 15 minut. W centrum Rudawy byłem o 18:45 i akurat skończyło się jakieś nabożeństwo, więc zamiast posiedzieć te 45min. na ławeczce w pobliżu kościoła powędrowałem od razu na stacje. Gdybym nie zdążył na pociąg to powrót do Zawiercia był by dość problematyczny ;)
Powrót do spisu wycieczek »»»