Prognozy wieściły na niedzielę piękną wiosenną pogodę, znaczy bez wiatru słonecznie i ponad 14stC. Poranek nie był zły, jednak stopniowo chmur przybywało i jak przed godz. 11 w końcu ruszyłem to po słońcu niewiele zostało. Cała trasa do Przybynowa w paskudnej szarówce i słabej przejrzystości powietrza, dodatkowo kompletnie nie chciało mi się kręcić, więc szybko zawracam.
Dystans: 64km, czas całej wycieczki ok. 4h
Trasa: Włodowice - Mrzygłód - Będusz - Pińczyce - Osiek - Koziegółwki - Gliniana Góra - Lgota Nadwarcie - Masłońskie - Przybynów - Żarki - Kotowice - Włodowice
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
edit: nanosząc trasę na mapkę źle zaznaczyłem fragment koło Pustkowia, na mapie on-line poprawiłem, ale tu już plik graficzny zostanie
Obwodnica Myszkowa coraz bardziej zaawansowana, a Poręby / Zawiercia dalej "w lesie".
Samotna szopa nad Będuszem.
Drzewa rosnące wzdłuż drogi Będusz - Huta Stara ponumerowane i zdaje się wkrótce pod piłę pójdą.
Podjazd do Pińczyc, fotki kościoła są w relacji z
22.07.2015
Koclin i bardzo przyjemny zjazd do Osieka.
Ogólnie tereny między Wartą / Czarną Przemszą a Woźnikami są na rower doskonałe - pagórki niezbyt strome, asfalty nie najgorsze, widoki też niczego sobie, sporo wody w postaci małych potoczków, oczek i bagienek/zastoisk. To ostatnie związane jest z faktem iż pokrywę w sporej części gliny i triasowe oraz dolno/środkowo jurajskie iły stanowią. Głównym minusem jest DK1 stanowiąca czasem ciężką do pokonania barierę (ruch duży a krzyżówek ze światłami/wiaduktami mało) i generuje potężny szczególnie wieczorami słyszalny z daleka szum.
Osiek, nowa zabudowa. Choć zdecydowanie więcej jest nowych mniejszych i lżejszych w formie domów, niektóre w bardzo fajnych widokowo miejscach.
Osiek - po sąsiedztwie zabudowa tradycyjna, za zakrętem na małym pagórku ponad bezimiennym głęboko wciętym strumykiem resztki folwarku.
Zainteresowanych historią wiosek przez które przejeżdżałem kieruję do ciekawego opracowania na stronie
UMiG Koziegłowy. Warto poczytać.
Kapliczka w +/- połowie łagodnego lecz dość długiego podjazdu w Mysłowie. Jechało się, mimo zwartej zabudowy, nieźle tym bardziej że rowem wzdłuż drogi wartko potoczek spływał. Wyglądał na czysty i aromatu nie wydzielał, a to spora różnica względem lata kiedy w niejednej wiosce od opłotków Śląska po Ponidzie "dyskretnie" ścieki upuszczają.
Przed Koziegłowkami skręcam na wschód i przez Brzeziny jadę w kierunku Warty.
Niby gdzieś na zachodzie chmury lekko się rozrzedzają, ale szarówka i ilość śmieci przy drogach nie nastraja optymistycznie.
Brzeziny / Gliniana Góra.
Przy tej pogodzie oko momentalnie przyciągają wielobarwne pola, na wiśniowo triasowymi iłami barwione.
Końcówka podjazdu na garb rozdzielający Brzeziny i Lgotę.
Lgota Nadwarcie - Warta.
Zatrzymuję się na chwilę, bo coś z tylnym hamulcem (mechaniczna tarczówka) dziwnego, a rower przy nacisku cyka i inne dziwne odgłosy wydaje. Na postoju nic bardzo złowieszczego nie odkrywam, po powrocie do domu i dokładnych oględzinach już mniej sympatycznie. Z hamulcem sprawa się wyjaśniła - podczas wymiany linek pancerz nie osiadł poprawnie w przelotce ramy, nie zauważyłem tego i skleiłem go z sąsiednim pancerzem przerzutki. W efekcie przy mocnym naciśnięciu klamka była miękka (tak jak w zapowietrzonych ham. hydraulicznych), a podczas poprzednich wyjazdów gdzie większość trasy była płaska nie dokuczało zbytnio. Poprawiłem i raczej jest OK. Z cykaniem gorzej - na 99% nie są to pedały i ich gwinty, stery raczej nie, zostaje suport, oraz rama. I to gorszy wariant, gdyż jest jakiś odprysk/pęknięcie nad hakiem koła i spaw wspornika/poprzeczki w rurkach dolnego trójkąta za mufą jest nadpęknięty :(
Masłońskie, za torami mijam parę rowerzystów których spotkałem wcześniej w Mrzygłodzie, kawałek dalej w wiacie też ktoś odpoczywa, wcześniej w Pińczycach 3 szosowców, koło Przybynowa / Żarek też kilka osób na rowerach. Prognozy zachęciły do wyjścia.
Grobla przez zespół stawów na Ordonie / Suchej Wodzie, których część powstała podczas wydobycia rud żelaza.
Po raz pierwszy od 12 lat ponownie przejeżdżam przy pozostałościach
kopalni Żarki IV. Poprzednim razem wdrapałem się na szczyt hałdy, oczywiście widoków żadnych nie było, za to chaszczy i śliskich osypisk pod dostatkiem.
j.w.
Koszmar rowerzysty - jechać na wąskich oponach po ostrym żużlu ciężko, iść też tym bardziej że miejscami mokro i błotniście. Ten niby niewielki kawałek w połączeniu z wcześniejszym błotnym leśnym odcinkiem całkowicie ochotę do jazdy odebrał.
Owieczki na kueście w Przybynowie.
Kościół pw.
św. Mikołaja w Przybynowie, ciekawy m.in. ze względu na nie pełne otynkowanie.
Ciepło i sucho - sezon motocyklowy rozpoczęty i co zaskakujące względem lat ubiegłych tym razem wszyscy których mijałem jechali z pełną kulturą :)
Ponoć najlepsza knajpa w Żarkach i bezpośredniej okolicy.
Centrum Żarek
Nowa myjnia na wyjeździe z Żarek.
W terenie tyle błota, że wolę jechać asfaltem pod górkę przez Kotowice...
Powrót do spisu wycieczek »»»