Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies, lub
mapki on-line na Wikiloc (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys)
Pilica w Szczekocinach koło pałacu, miejsce startu mojej trasy.
W stronę Wywły, widoczne wzgórza to pole słynnej, przegranej niestety, bitwy kościuszkowskiej (Bitwa pod Szczekocinami) z 6 czerwca 1794r.
Słupia Jędrzejowska, urząd gminy w dawnym dworku.
Mimo, iż przez miejscowość przejeżdżam dość często to dopiero teraz pierwszy raz podjechałem "za staw" do kościoła i do uroczo położonego w zadbanym parku dawnego dworku w którym mieści się obecnie urząd gminy. Zobaczyłem co miałem zobaczyć, siadam na rower, szybki zjazd od kościoła do centrum i koło stawu jakiś zgrzyt, a pedały kręcą się bez oporu... Cóż się stało - rozpiął się łańcuch, a jedna część spinki oddaliła się w bliżej nie sprecyzowanym kierunku. Nic to przecież wożę zapasową. "Trochę" się zdziwiłem po tym jak jej w sakiewce nie znalazłem, więc pospacerowałem parę razy między kościołem a stawem. Ku sporej radości na poboczu znajduję zgubę, spinam łańcuch i dalej w trasę, choć napęd pracuje nie do końca pewnie...
Między Marianowem a Sędziszowem
Sędziszów, ostatnie słoneczne chwile tego dnia.
Koło
barokowego kościoła św. Piotra i Pawła decyduję się zmodyfikować trasę i pojechać do centrum Sędziszowa poszukać sklepu rowerowego. Sobota, dzień targowy, do tego przed świętami, czyli obłęd, na targu oczywiście części tylko do najprostszego sprzętu, do tego sami przyjezdni i nikt nic nie wie. Przez tel. żona podaj mi co prawda że jest jakiś sklep rowerowy, ale jak do niego dotrzeć już nie, więc zwiedziłem gruntownie całą miejscowość. Ostatecznie Pan w słusznym wieku prowadzący rower pod górkę udziela mi konkretnych informacji i odnajduję sklep z częściami rowerowymi sprytnie zakamuflowany pod szyldem sprzętu ogrodniczego i narzędzi wszelakich (jak by ktoś szukał - jadąc od dworca za lokomotywą na skrzyżowaniu po prawej (przy torach) obok fryzjer). Co prawda w sklepie o spinkach na 9 rzędowy łańcuch nie ma co marzyć, ale profilaktycznie pytam czy może skuwacze do łańcucha są? Pan lekko zdziwiony, więc tłumaczę że o takie małe imadełko biega w efekcie czego ku sporemu zdziwieniu za 9,90zł staję się posiadaczem skuwacza i jednocześnie spokoju duszy na dalszą trasę. Całość może i była by zabawna gdyby nie spora szansa na zmarnowanie wyjazdu i praktycznie godzinę w plecy. :(
Wózki przy bazie LHS na opłotkach Sędziszowa
Między Desznem a Krzęcicami, po lewej szeroki tor LHS
W Boleścicach uciekam z paskudnej "głównej" drogi i koło dużej szkółki drzew jadę przez Wojciechowice.
Słaboszowice i pierwsze w tym roku widziane przeze mnie krowy na pastwisku
Rzeka Mierzawa.
Na odcinku poniżej Sędziszowa Mierzawa wygląda bardzo zachęcająco - przejrzysta i nie śmierdząca woda, dno piaszczyste lub kamieniste, brzegi zasadniczo czyste...
Między Przyłękiem a Strzeszkowicami
Pogoda coraz mniej przyjemna - miało być zachmurzenie umiarkowane, jest całkowite, miała być praktyczna flauta, a na otwartej przestrzeni potrafiło zawiać całkiem mocno i do tego było zimno. Jechałem w polarze, kamizelce, pełnych rękawiczkach i parę razy poważnie zastanawiałem się nad ubraniem czapki. Dopiero praktycznie przed zachodem słońca jak dojeżdżałem do Oksy rozpogodziło się.
Ciekawa kapliczka w Strzeszkowicach, lub już w Konarach.
W okolicy bardzo dużo tego typu kamiennych kapliczek, większość przełom XIX/XXw. lub 20-lecie międzywojenne, przy jednej z nich mijam jedynego spotkanego na trasie rowerzystę.
Mierzawa w Sędowicach
Rzeka płynąca u podnóża sporej skarpy na której ulokowano wieś, akurat w miejscu gdzie robiłem zdjęcie dużo śmieci, lecz to raczej wyjątek. Obok gospodarstwo nastawione jak większość w okolicy na warzywnictwo, co dziwić absolutnie nie powinno gdyż gleby tam bardzo dobre.
Ładny kościół w Wrocieryżu
Pawłowice i droga ku połączeniu Mierzawy z Nidą
W Dolinie Nidy
Mierzawa łącząca swe wody z Nidą, w oddali widać Pińczów, za moimi plecami mały drewniany krzyż.
Dalsza trasa wiodła wzdłuż Nidy (trochę się balem że łąki będą podmokłe, ale drogi są w sporej części utwardzone grysem) do Businy i Kwaskowa z dużą piaskownią. Rewelacyjny odcinek, piękne widoki i zupełny spokój, choć droga mocno piaszczysta.
Boczny asfalt w kierunku drogi Sobowice - Skowronno i mostu na Nidzie z widokiem na Góry Pińczowskie i rez. Skowronno.
Od tego miejsca teren znam już całkiem dobrze, przy moście szutrem jadę wzdłuż Nidy (bobry i ludzie znacznie przetrzebili drzewa przy rzece) i przez podmokłe łąki wjeżdżam w opłotki Sobowic.
Z Sobowic omijając Imielno piaszczystymi drogami docieram do Stawów.
Stawy, dworek w którym mieści się obecnie szkoła.
Jędrzejowska Kolej Wąskotorowa między Stawami a Motkowicami.
Motkowice, pozostałości zabytkowego folwarku położonego podobnie jak część wsi i sąsiednie Borszowice na wysokiej skarpie ograniczającej Dolinę Nidy.
Niesympatyczny próg na Nidzie powyżej Motkowic.
Niestety o ile Mierzawa była czysta, to Nida cały czas delikatnie szambem zalatywała. Zaobserwowałem to na Czarnej Nidzie na początku marca, choć w ubiegłym roku ani na Białej ani na Nidzie czegoś takiego nie było.
Hydroelektrownia w Rębowie i
pierwsze w tym roku jaskółki latające całą gromadą nad wodą.
Dalej bardzo sympatyczny i charakterystyczny dla Ponidzia kawałek asfaltem do Korytnicy
Nad Korytnicą, widok na Dolinę Nidy
Na wysokości Starych Kotlic polnymi/leśnymi drogami wracam nad brzeg Nidy
Typowa droga przez nadnidziańskie łąki.
Mokrsko
W sklepie uzupełniam prowiant i kieruję się na ostatni terenowy odcinek wzdłuż Nidy.
Ruiny fortalicji w Mokrsku
Fortalicja w Sobkowie widziana z zachodniego (prawego) brzegu.
Zdjęcie wykonane pod mostem kolejowym w Brzeźnie - widok na Nidę i nieczynny kamieniołom w Sobkowie.
Ostatni widok na Dolinę Nidy
Z Brzeźna jadę fajną szutrówką biegnącą zboczem wzgórza równolegle do torów kolejowych, które przecinam i już asfaltem jadę średnio atrakcyjny kawałek przez Osowę. W Miąsawie ostrożnie przecinam drogę nr 7 i teraz praktycznie cały czas w dół...
Koniec Mzurowej i koniec asfaltu - trochę bałem się tego odcinka i gdybym jechał w odwrotnym kierunku, a nie daj Boże w czasie suszy obawy były by całkiem słuszne, gdyż piach tam po osie. Na szczęście po ostatnich deszczach było w miarę twardo, a do tego miałem cały czas w dół.
Kapliczka przy starym dębie w lasach Doliny Białej Nidy
Mniszek, młyn na Białej Nidzie.
Widok na Pasmo Przedborsko-Małogoskie.
W Kanicach by ominąć Węgleszyn uciekam z asfaltu na polne leśne drogi
W Dzierążni wracam na asfalt, który prowadzi przez stawy hodowlane.
Biała Nida w Tyńcu, to praktycznie ostatnie spojrzenie na rzekę, co prawda będę ją przecinał jeszcze przed Radkowem i w Dzierzgowie, lecz już po ciemku.
Tyniec żegna.
W samej miejscowości bardzo dużo drewnianych i kamiennych starych, ubogich domków. Zresztą ogólnie okolica na dostatnią nie wygląda, pola to same kamieniste piaski.
Opłotki Popowic.
Chwilę wcześniej mijam radiowóz, to już 3 tego dnia, a jeszcze jeden gdzieś koło Woli Czaryskiej minę. U nas tak często po wioskach nie jeżdżą.
Kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i świętego Mikołaja w Oksie - pierwotnie z fundacji Mikołaja Reja powstał tu zbór kalwiński, w 1678r.przekształcony na kościół katolicki. Część badaczy przyjmuje iż jest to miejsce pochówku M. Reja.
Robiąc poprzednie zdjęcie musiałem na poboczu wjechać na szkło lub jakieś inne śmieci. Efektem jest ponowna walka z ciasną oponą i kolejne 15min w plecy. Oczywiście zaraz przyszedł mieszkaniec pobliskiego domu, życzliwy i sympatyczny tylko ja nie miałem czasu i nastroju na pogawędki - ciemno się robiło, do Szczekocin 30km, brak drugiej dętki, a dalsza trasa wiodła kawałek polnymi drogami i po bocznych dziurawych asfaltach.
Przy XIXw. zespole parkowo-pałacowym w Rzeszówku.
Ostatni terenowy odcinek za Dąbiami
W środku niczego, na szczęście wypogodziło się i można było jechać bez czołówki.
Kościół w Dzierzgowie.
Od Radkowa jechało mi się nad podziw dobrze, ruch był minimalny, trasa wiodła przez rozciągnięte wsie z luźną zabudową, nawet żaden czworonóg nie próbował mnie zjeść ;) Rumakowanie skończyło się przy cmentarzu w Drużkowej gdzie opuszczam boczne dróżki i do Szczekocin jadę dziurawą drogą nr 795
Koniec, rower do samochodu, ciepły nawiew na nogi i po 25min. jestem w domu.
Na moim koncie Picasa można zobaczyć zmniejszone
wszystkie zdjęcia z tej wycieczki
Powrót do spisu wycieczek »»»