Wyjazd tak na dobrą sprawę "komercyjny", gdyż musiałem sprawdzić czy w opowieściach jest choć trochę prawdy i czy faktycznie nie da się pływać po Pilicy poniżej Szczekocin. Oczywiście pływać się jak najbardziej da, wody jest mało, manewrować między zatopionymi konarami trzeba sporo, ale za to woda jest dużo bardziej klarowna niż zazwyczaj przez co wrażenia są milsze. Sam wyjazd po utartych do granic możliwości drogach, ale wszelkie próby modyfikacji i dalszej jazdy skutecznie z głowy wywiewał wschodni wiatr wiejący wg www.wunderground.com lekko ponad 8m/s. Szkoda bo miałem ochotę do Radkowa i Oksy się przejechać, ale co się odwlecze to nie uciecze...
Dystans 88km, łączny czas z siedzeniem nad rzeką około 5h
Włodowice - Kostkowice - Biała Błotna - Lelów - Przyłęk - Bógdał - Szczekociny - Bonowice - Pradła - Browarek - Kostkowice - Włodowice
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys)
Widok na Skałki Kroczyckie z wiaduktu nad CMKą w Wygodzie. Oczywiście najładniej tam o zachodzie słońca a nie w środku dnia, a jeszcze lepiej być wtedy na szczycie Apteki (
foto 1,
foto 2) lub Okiennika Rzędkowickiego (
foto 3)
Biała Błotna, pofalowane rolnicze pogranicze Jury i Progu Lelowskiego z widokiem na zalesione wzgórza Skałek Kroczyckich.
Droga do Lelowa
Z mostu na
Białce Lelowskiej w Białej Wielkiej dostrzegam spływ pontonowy.
Rzeka Pilica poniżej Przyłęku koło spalonego młyna w Łąkietce. Wody mało, ale stan jest stabilny i pływać kajakami się jak najbardziej da.
Rozebrano już całkowicie most w Przyłęku, dla pieszych/rowerzystów jest wygodna kładka (choć wody tam do "pół łydki"), samochodem niestety spory objazd, za to kajakarze przepłyną przy prawym brzegu. Jednak trzeba tam bardzo uważać na ostrokrawędzisty gruz w nurcie!!!
Pilica, Suchy Młyn.
Wody jak już pisałem mało, ale rzeka spławna i co bardzo przyjemne woda nie taka mętna jak zazwyczaj...
j.w.
Po raz kolejny jadę wygodnymi szutrowymi drogami przez lasy na prawym brzegu Pilicy. To dużo przyjemniejsza sprawa niż przedzieranie się w czasie suszy delikatnie pod górkę piaszczystym duktem z Szyszek do Tęgoborza.
Trekingowy rumak na leśnym postoju. Wymieniłem pedały na wygodne VP osadzone na łożyskach maszynowych i wreszcie cisza w czasie jazdy. Okazało się iż w fabrycznych Chińczycy przyoszczędzić chcieli i dali za mało kulek w łożyskach (od strony korby brak 2, od strony zewnętrznej brak jednej kuleczki - na 100% nie "zgubiłem" ich podczas rozkręcania), przez co przy obciążeniu strzelały paskudnie. Zostało jeszcze zmienić siodełko i będzie naprawdę niezły pojazd.
Pierwszy/ostatni dom osady Bógdał.
Tym razem popełniłem błąd i zamiast jechać sprawdzonymi ścieżkami to pojechałem zgodnie ze szlakiem, który początkowo szerokim szutrem prowadził, ale później szuter się skończył i zaczął piaszczysty dukt do Starzyn. Na szerszych oponach, lub kiedy jest mniejsza susza to nie problem, jednak teraz jechało się kiepsko. Równie kiepsko "jechało się" polną drogą od młyna do Szczekocin, gdzie na piasku rowerek trzeba było w kilku miejscach prowadzić.
Pilica poniżej młyna za Szczekocinami
Przenoska na młynie za Szczekocinami
Przenoska na młynie za Szczekocinami
Przenoska na sztucznym progu w Szczekocinach - tu należy kajaki bezwzględnie przenosić (są na lewym brzegu podesty).
W Szczekocinach robię sobie pętlę po mieście, zjadam lody i koło mleczarni jadę nad Krztynię która przejeżdżam po metalowej kładce.
Pozostałości dawnej tradycyjnej zabudowy w Grabcu.
Na końcu tej miejscowości wjeżdżam na szerokie pobocze DK78 i mając wiatr częściowo w plecy po chwili jestem w Pradłach. Ponownie tym razem po drewnianej kładce na Fryszerce przekraczam Krztynię i przez Browarek, Kostkowice wracam do domu.
Powrót do spisu wycieczek »»»