W końcu wybrałem się "przetestować" nowy kajak Delsyk Nifty 385 na rzece, a przy okazji zobaczyć jak przed sezonem przedstawia się stan Pilicy między Szczekocinami a Przyłękiem. Miesiąc temu, łał czas lekko przyśpieszył chyba, sprawdzaliśmy Nifty na
zalewie w Kostkowicach i wszystko było OK. Na Górnej Pilicy sprawdził się kajakczek jeszcze lepiej. "Chybotliwości" nie zaobserwowałem praktycznie wcale, ba, w dwóch sytuacjach kiedy całkowicie niespodziewanie wylądowałem na jakiś podwodnych przeszkodach kajak zachował nad podziw dużą stabilność. Jesienią płynąc Prionem w podobnych okolicznościach wyłapałem nieplanowaną kąpiel ;) Oczywiście wymaga opływania, poćwiczenia balansu, ale stabilność ma dobrą.
Wybierając się na spływ specjalnie zrezygnowałem ze startu w samych Szczekocinach, gdyż miejski odcinek jest wybitnie paskudny + dwie przenoski, a druga równie istotna sprawa to łatwiej, szybciej, przyjemniej zawieźć samochód na metę odcinka i wrócić na start. Pojechaliśmy razem z żoną, kajak zrzucamy przy drewnianym mostku na Krztyni, jadę zawieźć samochód i wracam rowerkiem przez las do Tęgoborza. Tu żona przejmuje rower i jedzie się przejechać a ja schodzę na wodę.
Przepłynięty odcinek to ok. 12km, czas 2,5h powolnego płynięcia w tym 3 przenoski (młyn + 2 "zwałki") i chwila odpoczynku na brzegu. Pogoda jak na fotkach, czyli trochę słońca, trochę chmur a finisz w mocnym choć krótkotrwałym deszczu. Jedynie przeszkadzał trochę bardzo silny wiatr.
Start ze starorzecza na wysokości drewnianego mostku nad Krztynią w Tęgoborzu. Tu rzeki płyną równolegle do siebie w odległości ok. 80m
Miejsce o którym całkowicie zapomniałem, a wymaga
uwagi (muszę uzupełnić opis na swojej komercyjnej stronie) - jest to zniszczony jaz dawnego młyna, w nurcie mały uskok a za nim kilka pali zazwyczaj słabo widocznych.
Gdzieś na wysokości osady Bógdał.
Na tym odcinku trzeba cały czas patrzeć na wodę.
Jedno z 2 miejsc gdzie trzeba zachować rozwagę, szczególnie płynąc grupą.
Ostry meander gdzie szybki nurt spycha kajaki bokiem pod pochylone drzewo. Nurt tam naprawdę jest szybki, ale wystarczy trzymać się granicy płycizny przy prawym brzegu. Bardzo podobne drzewo jest kawałem przed młynem w Przyłęku.
Czas na slalom.
Chwilę wcześniej niewiele brakowało bym zaliczył kąpiel - zaraz za ostrym meandrem w nurcie kilka częściowo zatopionych konarów, między nimi też widać pod wodą coś leży i trzeba zygzaczkiem się między nimi przemieścić. Samo przepłynięcie trudne nie jest ale akurat dziś mocno tam wiało i lekko mnie z kursu zniosło. Dzięki stabilności kajaka i lekkiej podpórce wiosłem bliższego kontaktu z wodą nie było :)
Mniej więcej w połowie odcinka miejsce którego nie spłynąłem - płynąc w parę osób przy cieplejszej aurze jak najbardziej ale samemu nie koniecznie. Na zdjęciu tego nie widać, ale jest to sekwencja 4 blisko siebie leżących przeszkód + dużo zatopionych konarów. Trzeba by tam "lekki" slalom wykonać i na samym początku nie dać docisnąć się do pochylonego drzewa.
Kolejne szykany.
Akurat słoneczko świeciło i trzeba było do luku po coś do picia sięgnąć, więc chwila przerwy na małej plaży.
Na tym odcinku poza mętną wodą, dużą ilością konarów/drzew w nurcie, problemem jest dostępność brzegów. Zazwyczaj to niskie ok. metrowe skarpy, lub łachy błota - typowo piaszczystych nawet niewielkich plaż jest mało.
Brzegi w Suchym Młynie (kolonia domków letniskowych) w wielu miejscach umocnione, porobiono też ostrogi odpychające nurt. Za drugim z niskich mostków duże drzewo całkowicie tarasujące nurt, próba przeciśnięcia się bokiem nie wychodzi (nie zabrałem fartucha), zresztą za drzewem też kilka niemiłych przeszkód więc na brzeg.
Przepust "ulgi" przed ostatnim młynem.
Całkowicie otwarte zastawki, większość wody idzie bokiem (podczas spływów zalecam przenoskę kajaków za przepust, jest podest, i ominięcie młyna). Do młyna ledwo da się dopłynąć, w wielu miejscach szoruję po dnie.
Młyn w Przyłęku, trwają prace przy nim stąd większość wody puszczono ulgą.
Finisz w mocnym deszczu.
Spływ był nawet udany, choć na tym odcinku wolał bym płynąć w 2-3 osoby upalnym latem i wtedy zabawa tu miła.
Na pewno nie jest to rzeka dla osób które pierwszy raz kajak na oczy widzą i wypływanie na nią z małymi dziećmi pomysłem zdecydowanie rozsądnym nie jest. W szczycie sezonu koryto jest bardziej przeczyszczone przez strażaków z OSP Szczekociny, ale i tak przeszkód jest bardzo dużo.
Interaktywna mapa trasy spływu ze Szczekocin naniesionego
na podstawie zdjęć satelitarnych, ja dziś startowałem ok. 3,2km od początku w Szczekocinach.
Powrót do spisu wycieczek »»»