Panowie, to, co widać na zdjęciu nie jest amboną myśliwską na Kopcu, to jest taras z przeznaczeniem do obserwacji astronomicznych, przyrodniczych - relaksacynjych calonocnych itp. Podest duży, by się położyć. Ale można też siedzieć gdy się ma ze sobą krzesło:). Tylko trzeba uważać na mrówki, bo wchodzą na samą górę. Wykonawcą tego koślawego dzieła jestem ja wraz z moim ojcem, który jednak nie przyznaje się do tego, ze względu na to, że mu wstyd, bo koślawo wyszło

)).
Drabina jest solidna, ale za każdym razem gdy ktoś by chciał wejść na taras - sprawdźcie stan desek. Przez krótki czas była tam zalaminowana kartka doczepiona przeze mnie, z opisem co to jest i do czego służy, ale ktoś zerwał.
Samo wzniesienie ma lokalną nazwę Kopiec i na tej m. in. podstawie podejrzewam, że jest sztucznie usypane, na wzniesieniu naturalnym. Wszystkie otwory na tym Kopcu i w jego rejonie wykonali poszukiwacze skarbów. Dzięki temu wiem, że przynajmniej "na czubku" pod trawą jest sporo drobnych kamieni. Ale są też ciekawostki, o których napisałem w tej książce wiejskiej "Tom I" -czyli małe odłamki czegoś co przypomina mi wyglądem odłamki glinianych naczyń.
Nazwa Kopiec obowiązuje "od zawsze" czyli w mojej rodzinie odkąd zapamiętano-zapisano - sprzed I wojny światowej na pewno. Nie było na nim żadnych umocnień wojennych - nic mi nie przekazano o takich.
W książce na podstawie ustnej relacji jednej pani z Mirowa zaznaczyłem - tak jak przechowano w pamięci w jej rodzinie - że samo powstanie Kopca ma związek z dawnymi właścicielami Gorzelni. Ale tylko Kopca. Nic o tym, że właściciele Gorzelni stawiali tam "ambonę" w książce nie ma.
Ambonę myśliwską odkrytą-wersja bez dachu kilka lat temu na Kopcu postawił znany mi myśliwy - postawił też kilka innych - na innych okolicznych działkach, tzn. jego kółko łowieckie stawiało. Ja też z nich korzystałem, ale nie do polowań, tylko nocnych obserwacji

. Tak mi się to spodobało, że gdy myśliwi zdemontowali ambony (żadne zwierzę nie chciało tam się dać zabić

, to machnąłem z moim ojcem (wiadomo - nie przyzna się

ten koślawy tarasik. Od razu wyjaśniam,że wszystko dzieje się za zgodą właściciela Kopca

.