Weekend wg pierwszych prognoz miał być piękny ciepły i słoneczny, ale jak w tym roku tradycja nakazuje natura nieco inną drogę wybrała.
Słońce często za chmurami się kryło, mocno wiało w nos i dość rześko było, ale ogólnie do pływania OK. Na rzece pusto, totalnie pusto, nawet wędkarze dopiero koło Działoszyna się na brzega nieliczni pojawili.
OK. 12km odcinek płynęliśmy 2h i 10 minut, czyli niewiele dłużej niż odwiezienie samochodu (południowym brzegiem przez Lelity), powrót rowerem północnym brzegiem przez Grądy i ukrycie roweru w nabrzeżnych krzakach.
Rzeka wspaniała - dość szeroka z miejscowymi zwężeniami, liczne wyspy, niewiele podwodnych przeszkód, płycizny są ale też dużo miejsc dość głębokich (416cm na wodowskazie Działoszyn, tzn stan niski). Brzegi częściowo zalesione, niskie i łatwo dostępne - zdecydowanie taki typ rzeki mi najbardziej odpowiada...
Dwa miejsca potencjalnie niebezpieczne, znaczy w lecie luz, teraz się skąpać, szczególnie że żona nie powinna się cała zamoczyć, raczej było by mniej miło.
Fotki Sony TX30 i komórka
Zapraszam na
www.kajakiempopilicy.pl - wypożyczamy kajaki nie tylko na Pilicy, ale także na Warcie, Liswarcie czy Nidzie.
Trasa spływu.
Próg w Działoszynie, tu będziemy kończyć spływ.
Start przy moście drogowym w Wąsoszu,
dokładnie rok temu kończyliśmy tu spływ na odcinku od Orczuch
Pierwszy odcinek zaraz od startu, często chodzę brzegiem w oczekiwaniu na kajakarzy.
Tu jeszcze brzegi miejscami w postaci metrowych skarp.
j.w.
Nawet pojedyncze drzewa "grodzące" większą część nurtu się trafiają.
Jesiennie, choć jeszcze dużo liści na nadbrzeżnych olchach i wierzbach.
Lecz kolorów coraz więcej.
Na tym odcinku sporo zabudowy blisko rzeki jednak nie jest ona z samej wody widoczna, a o tej porze roku mimo słonecznego weekendu pustki na brzegach.
j.w.
Lasy nad samą rzeką - tego brak na Pilicy...
Po prostu jest pięknie :)
j.w.
j.w.
j.w.
j.w.
W połowie jednej z wysp mocne podwodne zawirowania zepchnęły Bożenę w kierunku brzegu, co ciekawe mój kajak nawet minimalnie nie zboczył z kursu. Różnica masy robi swoje, jak na rowerze ze sporej górki :)
Delsyk Nifty 385 - to był doskonały zakup...
Po przełożeniu wyższych oparć do starszych, lepszych skorup
(mamy 4 sztuki, dwie pierwsze z dzisiejszych zdjęć są dużo lepiej wykonane i mają chyba mocniejsze tworzywo, czerwone jednak nieco gorsze wykonanie, ale i tak inny poziom względem tych najpopularniejszych na naszym rynku), z lepiej spasowanymi siedzeniami jest dużo wygodniej i pływa się naprawdę przyjemnie.
Na jesiennej Warcie
Na jesiennej Warcie
Na jesiennej Warcie
Pierwsze z miejsc gdzie trzeba nieco uwagi - na wprost popłyniemy do młyna
(teraz dało by się bystrze spłynąć, ale...), należy płynąć w prawą odnogę. Jest szeroko, ale pośrodku już na początku bystrza z nurtu wystaje drzewo na które oczywiście Bożena musiała wpłynąć. Miała się trzymać za mną ale kto by zwracał uwagę co mówię. Prawa czy lewa co za różnica...
Na obejściu młyna w Lelitach.
Miejsce potencjalnie niebezpieczne o czym zresztą ostrzega stosowna tablica.
Dość szybki nurt znosi kajaki na skośnie ustawioną względem niego kładkę, znaczy jej podpory i drewniane kołki starego pomostu. Najlepiej przepływać rozpędem przy prawym brzegu, lub bezpieczniej wymanewrować na spokojną wodę "zatoczki" przy lewym i prostopadle do kładki pod jej ostatnimi przęsłami.
Kładka przy młynie w Lelitach, zdjęcie zrobione już podczas powrotu.
Poniżej kładki w Lelitach gdzie ostatecznie opuszczamy woj. śląskie.
Ujęcie wody? dla pobliskiej cementowni.
Most kolejowy koło Cementowni Warta, ciekawszy jest na tej samej linii lecz ponad Liswartą.
Warta
Rozległa płycizna.
j.w.
Warta powyżej Działoszyna
Zalesiaki - powoli zaczyna się przełomowy odcinek i na lewym wysokim brzegu małe skałeczki, niestety jeszcze za dużo listowia na fotki.
Kolory nadrzecznej jesieni.
Na wysokości Ośrodka Malibu w Zalesiakach, myślałem że kajak woda zniosła na brzeg a tam wędkarz z niego korzystał.
j.w.
Ostatnie metry przed Działoszynem - na wprost jest już próg (trzeba płynąć przy lewym brzegu), w prawo ślepa! odnoga na przystań koło parku.
Koniec przed samym progiem - wyjście na brzeg nie najgorsze, choć jak już robili przyległy teren rekreacyjny (boisko, plac zabaw, alejki, ławeczki itp.) to już można było zrobić podest, albo wyrównać nieco większą przestrzeń i trochę piachu sypnąć. Przystań koło parku jest kiepsko dostępna samochodem, a dla płynących dalej już całkiem jej lokalizacja zakrawa o absurd i brakuje wygodnej przenoski przy progu.
Most drogowy nad Wartą w Wąsoszu - bardzo fajne miejsce z płytką wodą, piaszczysto-żwirowym dnem, zimorodkami itp.
Zdecydowanie bardziej wolę tu odbierać kajaki, niż na gwarnej i tłocznej plaży/przystani w centrum wsi.
Rower z nadrzecznego depozytu odzyskany, spakowani i można wracać tradycyjnie boczną drogą przez Kokawę, Rudniki i Mstów.
Powrót do spisu wycieczek »»»