wycieczka piesza - 3 dni na jurajskich szlakach, marcowa wędrówka - wstęp
Specyfika mojego zawodu nie specjalnie pozwala mi na swobodne dysponowanie czasem w ciepłej porze roku i wybranie się na kilkudniową prywatną wycieczkę do łatwych nie należy. Na dobrą sprawę pozostaje wczesna wiosna, okres późnej jesieni i zimy, no ew. pierwsza połowa września, ale wtedy mogą pojawić się z dnia na dzień chętni na spływ kajakowy. W okresie jesienno zimowym kiedy czasu mam sporo, problemem jest dla odmiany bardzo krótki dzień. W zeszłym roku zima przeciągała się niemiłosiernie, a później byłem ciągle zajęty przy przygotowywaniu tras rajdowych na X Zlot Plejad, więc teraz korzystając z pogody spakowałem plecak i w drogę.
Trasę zaplanowałem sobie wcześniej i przeszedłem ja dokładnie wg planu, noclegi pod namiotem, wędrówka jak za dawnych czasów z dobytkiem na placach i to było największa dla mnie niespodzianka. Mimo że plecak lekki około 12-13kg (dawniej chodziłem z plecakiem ważącym grubo ponad 20kg) to dopiero ostatniego dnia przestałem czuć ciężar. Za to totalną porażką okazały się "trekingowe trampki z Decathlona", które przy nawet długich marszach na lekko sprawdzają się dobrze to przy dodatkowym obciążeniu i marszu po stromych kamienistych ścieżkach nie dawały żadnej stabilności. Mocne zawiązanie sznurówek to dla odmiany ucisk na stopę i w efekcie odciski... Choć może tym razem trafiłem na jakąś felerną parę? Za to pogoda dopisała, przez cały czas słonecznie, choć na otwarty terenie przez silny wschodni wiatr upału nie było ;) wystarczy dodać, iż poza naprawdę zacisznymi polanami/dolinkami cały czas w czapce chodziłem.
Inf. techniczna - w exifach zdjęć czas jest przesunięty o godzinę do przodu.