Zbliża się połowa listopada, a pogoda "nadrabia" nie najlepszą końcówkę lata /początek jesieni i mamy warunki wręcz rewelacyjne. W słońcu powyżej 10stC, bez nadmiaru błota, wiatru itp. wiec warto korzystać. "Rano" trzeba było jeszcze na budowie spuścić wodę i przedmuchać instalację, a później można ruszać. Pierwotnie myślałem nad dłuższą trasą trekingiem nad Wartę, jednak u nas słońce a na kamerach Cz-wy i Włoszczowej chmury, więc korekta i MTB po okolicznych starych ścieżkach. Wyszło na wybór słuszny gdyż faktycznie już z Góry Włodowskiej wszędzie na północy chmury widać było.
Foto z Sony TX30.
Dystans: 44km
Trasa: Włodowice - Góra Włodowska - Jaworznik - Łutowiec - Niegowa - Mzurów - Kacin - Tomiszowice - Antolka - Ogorzelnik - Bobolice - Hucisko - Włodowice
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na Ride with GPS (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys wyklikany na mapie).
Podjazd kamienistym jurajskim traktem na Górę Włodowską (wzgórze nad wsią o tej samej nazwie). Częściej jeżdżę w przeciwnym kierunku, podjeżdżając stromym zboczem (tnąc próg kuesty) od strony Doliny Warty. Zresztą jeszcze częściej chodzę tu pieszo, dawniej z psami, szukając skamieniałości, poroży czy robiąc zdjęcia jurajskim zwierzakom.
Widok z Góry W. w kierunku północnym, pod prawej wieża przekaźnikowa w Niegowie, Łutowiec / Czarny Kamień, Jaworznik, kuesta między Jaworznikiem a Żarkami. Bliżej lasy w rozległym rozcięciu kuesty przechodzącym dalej w Rów Białki Zdowskiej i biegnącą nimi CMKę, oraz domy Góry Włodowskiej.
Za stawami Gorzkowce wjeżdżam do niesamowicie rozbudowującego się Jaworznika. Znaczy wszystkie jurajskie i nie tylko wioski rozrastaję się ostatnimi laty na potęgę, jednak jakoś tu widać było fakt dosadnie. Na fotce typowa dla Doliny Górnej Warty / zachodnich obrzeży Jury spora stodoła, która to zapewne już za długo nie postoi...
Bardzo lubię polno-leśne przysiółki Jaworznika, a że nie chciało się na wprost pod górkę jechać, to wylądowałem na asfaltowym Mirowskim Gościńcu.
Nowy zbiornik wodociągów na wzgórzu 406 nad Jaworznikiem-Niwy.
Tu chwila myszkowania w rumoszu czy skamieniałości ciekawych nie ma i dylematy jak dalej jechać. Na Czarny Kamień, czy na przełaj do Przewodziszowic? ale ale jest przecież jeszcze jedna droga którą "wieki" nie jeździłem.
To leśny trakt od Niw do Łutowca - coraz bardziej zarośnięty, po starych siedliskach tylko zdziczałe drzewa owocowe w lasach pozostały, ale na MTB jedzie się OK. Długo omijałem ze względu na piaskownię na którą wychodzi, a że od kilku lat już piachu nie kopią to można swobodnie i w ciszy jeździć.
Ścieżka rowerowa przez Łutowiec, którą ostatnio jechałem pod koniec września w ulewie na spotkanie z grupą w Dolinie Wiercicy.
Teraz
jak równo 2 lata temu dołem poniżej Strażnicy i Łóżeczka (na zdjęciu).
Krajna dorodnych jałowców, dawniej na Jurze było ich znacznie więcej, później wyparte przez lasy zostały.
Jedna z kilku dorodnych rozłożystych sosen w lasach między Łutowcem a Niegową.
Od wieży przekaźnikowej k/Niegowy (swoją drogą zawsze zapominam - jest na wjeździe normalna duża stacja paliw) jak zazwyczaj do cmentarza i w dolinkę na północ, między Niegową a Postaszowicami znaczy.
Jednak tym razem pojechałem nieco inaczej, dnem a nie wyższą ścieżką, gdzie jedna jedyna w pełni rozkwitnięta nawłoć się jeszcze trafiła.
Do Postaszowic nowy asfalt,
musiałem jesienią przez jego nakładanie i brak stosownego oznakowania jechać autokarem z Gorzkowa przez Niegówkę (droga nasypem o szerokości idealnie dużego autokaru), za którym mam kolejny dylemat gdzie i jak jechać. Widoczną drogą mogę wydrapać się na grzbiet skąd albo do Postaszowic, albo w Dolinkę pod Damiakiem, albo do Mzurowa a każdy kierunek w kilku wariantach :) Dlatego też jadę dołem omijając śmierdzące bagienka na Piechnik.
Piechnik (południowy skraj Mzurowa).
Lessowe pola, a na dnie dolinki do Kacina nieco błotka i olbrzymie uschnięte na szczęście barszcze sosnowskiego
Asfalt z Kacina do Mzurowa (Dworu)
Moja droga nie asfaltem a polnymi lessowymi drogami na wschód wiedzie.
Nieco kusiło by zjechać już teraz w dolinkę, jednak tam lepiej wczesną wiosną jak śnieg uleży zielsko, bo dawne drogi pozarastane całkowicie.
Na dół zjeżdżam dopiero spory kawałek dalej tak by trafić na początek wąskiego asfaltowego dojazdu do pól biegnącego dnem w niższym odcinku dolinki.
Podczas zjazdu obok dosłownie przebiegł galopem mały rudel saren a kilka mgnień później za zbocza wyłonił się niewielki mocno kudłaty pies z rozpaczliwym szczekaniem goniący za kopytnymi. Aż żal, bo łapki króciutkie, górki strome a sarenki do zabaw nieskore. Tak poważniej wiejskie/zdziczałe psy mogą być bardzo dużym zagrożeniem dla saren czy nawet jeleni, jednak w tym wypadku tylko komizm.
Końcówka owej dróżki wyprowadzającej na DW789 w Tomiszowicach, niżej niewielka winnica i klasycznie cała droga w półpłynnym lessowym błocie. Teraz i tak luz, dawniej po deszczach o jeździe można było zapomnieć, szczególnie jak rolnicy traktorami błotko rozbełtali.
Rozcięte zbocza dolinki na zachód od Bliżyc, niestety prawie wszystkie drogi z dna wychodzą na zaplecza gospodarstw. Kawałek dalej zmieniam plan i zamiast na Ostrowy skręcam na zachód do Antolki.
Wybieram nie prostszy wariant, lecz wąwóz którym ostatnio jechałem ponad 9 lat temu.
Oczywiście jak to na wschodnich jurajskich opłotkach tradycja nakazuje droga miejscami zaorana, dobrze że w miarę sucho i dało się przejść.
Między Jurą a Progiem Lelowskim.
Na równoległym garbie za głęboką dolinką siedlisko przy którym byłem 2 lata temu (gdzieś wyżej jest link), a podobne zdjęcie jest w relacji z
maja 13'
Tu gdzie dotarłem z zabudowań tylko jedno przerobione na letnisko dalej stoi, nawet jakiś samochód był i kawałek dalej się zastanawiałem jak wjechał. Droga pod linią energetyczną zarośnięta i widać że też dalej zaorana, ale zawijas przez zdziczały sad w dolinkę i do ostatnich domów Antolki mocno wyjeżdżony. Dał radę Duster to i ja się też wdrapałem.
Zabudowuje się nawet i Antolka, miło że stare drzewa pozostały.
Na garbie drogi zamiast asfaltem przy dawnym dworze, skręcam polną pod górkę na grzbiet.
Widok w kierunku Bukowej Kępy.
Na grzbiecie najpierw kawałek na wschód z widokiem na Skałki Kroczyckie z Górą Zborów oraz północne zalesione zbocza Skałek Rzędkowickich.
Zjazd do Ogorzelnika z widokiem na Bobolice i Grzędę Mirowską, wyżej Mirów też jak najbardziej widać było. Dalej tradycyjnie asfaltem do Bobolic i koło dawnej szkoły na południe pod górkę do Huciska.
Opłotki Huciska - powyższą drogą jeździłem rowerem już po przeprowadzce do Włodowic, nie raz nie 100 i drzew tam nie było ni sztuki.
Droga od pętli w dół, przy bunkrach, od dawna coraz bardziej zarastała, była zawalona gałęziami itp. dlatego od wielu lat jeżdżę wariantem nieco bardziej na zachód jak granica gmin biegnie.
Jesienne popołudnie.
Północne zbocza Białej Góry, jurajska kamienista droga wijąca się między kamionkami - już prawie w domu.
Powrót do spisu wycieczek »»»