Do tej pory chyba na blogu, nawet w relacjach archiwalnych, nie zamieszczałem fotek poszukiwania tak charakterystycznych dla Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej
skamieniałości. Lat temu naście bardzo intensywnie przeszukiwałem duże kamieniołomy jak i małe łomiki północnej Jury w poszukiwaniu amonitów, belemnitów, ramienionogów i innych sfosylizowanych szczątków organizmów zamieszkujących jurajskie morza. Wtedy skupiałem się na typowych skamieniałościach
oksfordu, a od ponad dekady już praktycznie tylko
kelowej. Co dziwić nie powinno z naciskiem na region mojej gminy ładnie opisany w artykule
K. Dembicz, T. Praszkier "Zróżnicowanie litofacjalne osadów keloweju w rejonie Zawiercia" (lekki pdf do pobrania). Sporo wody w płynącym pod Głowienną Górą Parkoszowickim Potoku od opisanych badań (w artykule tylko pewien ich aspekt przybliżono) upłynęło, w terenie równie dużo zmian zaszło. Moje praktyczne obserwacje częściowo się z opracowaniem pokrywają, częściowo niekoniecznie, jednak jestem tylko amatorem który nie znajduję przyjemności w zgłębianiu systematyki amonitowatych i innych morskich stworów. Co innego szeroko pojęta geologia, geomorfologia i ich kolosalne znaczenie w krajobrazie oraz bogactwie środowiska przyrodniczego
kuesty. Zdecydowana większość
zdjęć zwierzaków na JuraPolska powstała właśnie na włodowickiej kueście...
Takich wyjść w teren z młotkiem, łomem i saperką w ciągu tych nastu lat były dziesiątki, a może i setki, jednak fotek stosunkowo mało. Z tym że dziwić za bardzo się nie ma czemu - wszystko jedno czy to kamieniołom białych oksfordzkich wapieni, czy zapełznięte i zarośnięte dawne odsłonięcia osadów jury środkowej, poszukiwania mało fotogeniczne są. Łatwo sprzęt foto zgubić, uszkodzić lub tak w glinie
utytłać że późniejsze czyszczenie będzie gorsze niż kopanie w rumoszu skalnym ;)
Tym razem sprawa wyglądała troszkę inaczej stąd fotek parę.
Początek grudnia 17' zimowy, jednak ziemia nie zmarznięta i pod warstwą śniegu gleba jak gąbka wodą nasiąknięta.
To samo miejsce (południowy skraj Góry Włodowskiej) 7 grudnia, po śniegu już prawie nie ma śladu ale jak wyżej naskrobałem wody nie brakuje. Wszędzie tak mokro że kolejnego dnia poszliśmy z czworonogiem inną dróżką w nadziej na mniejsze przemoczenie butów ;)
To już fotka z 9.12, czyli wyjścia po amonity.
Ta inna ścieżka wiodła koło całkiem już
zniszczonej chaty (fotka z
4.07.2007) mieszczącej podczas okupacji posterunek graniczny. Obok wybudowano kilkanaście lat temu samotny nowy mały domek z pięknym widokiem na Budziska a gdzieś rok z okładem temu dociągnięto linie energetyczną.
Kuesta w wielu miejscach jest rozczłonkowana mniejszymi i większymi (niektóre naprawdę potężne, liczące kilka kilometrów "głębokości") rozcięciami erozyjnymi, gdzie swe źródła mają
liczne potoki odwadniające całą zachodnia krawędź Jury. Na północ od Kromołowa po krótkim biegu zasilają oczywiście Wartę.
Jedno z takich warstwowych źródeł na zachodnich zboczach Góry Włodowiskiej.
Czy to ź. erozyjne, czy kontaktowe dość ciężko stwierdzić - wypływ jest z oksfordzkiego rumoszu, jednak zbocze jest strasznie zapęłznięte (warstwy skalne mają grawitacyjnie zaburzony upad). Na wcześniejszej fotce, skraj lasu/zarośli pokrywa się z odsłaniającymi się z glebami wykształconymi bezpośrednio na nieprzepuszczalnych iłach batonu.
A tu widać to jeszcze ładniej - budowa podłoża ma bezpośrednie przełożenie na ukształtowanie terenu i stosunki wodne a co za tym idzie na szatę roślinną. Zarośla tarninowe wyznaczają dość ostrą granicę (dotyczy to również obszarów od wielu dziesiątek lat niewykorzystywanych rolniczo), poniżej kuesty pojawiają się tylko na licznych piaszczystych garbach w Dolinie Warty. Oczywiście to ulubione siedliska
żmij zygzakowatej, stąd najpewniej chodzi się tu zimą.
Jedna ze starych dróg przecinających kuestę - na zdjęciu tego oczywiście nie widać, bo droga nieużywana od wielu wielu lat, a biegnie po litej skale.
Kuesta w wielu miejscach rozcięta jest starymi łomami gdzie wydobywano dość łatwo dostępny wapień. Nie trzeba było drążyć kamionki w głąb ziemi, lecz w głąb zbocza - zawsze to nieco ułatwia. Myszkując wśród owych starych wyrobisk zdarza trafić zwietrzałe już małe bloki rdzawych wapieni piaszczystych z licznymi chaotycznie ułożonymi skamieniałościami.
A oto główny powód spaceru - zlokalizowany w pobliżu jednego ze słupów energetycznych (osadzony został idealnie w warstwie) blok osadów keloweju. Wapień piaszczysty dolnego keloweju jest skałą bardzo twardą, podobną w "łupaniu" do wapieni mikrytowych, a zawarte w nim skamieniałości ciężko wypreparować. Zresztą ich stan zachowania nieczęsto zachęca do wysiłku ;) Co innego warstwa bulasta i powłoka stromatolitowa (kelowej górny) bogate w zazwyczaj doskonale zachowane skamieniałości. Warstwę powłoki stromatolitowej i szlif w. bulastej można zobaczyć na jednym z bloków w lapidarium pod Jaskinią Głęboką w Podlesicach. Na fotce bulasta już zbita, a zdobycze leżą na wierzchu.
Zbliżenie na część wyciągniętych z bloku skamieniałości. Dominują
Hecticocerasy, są 3
Choffatie, belemnity, jakiś ślimak, co dokładnie się okaże po myciu. Jak wyglądają oczyszczone można zobaczyć na
JuraPolska.pl. Niestety stare fotki i już od paru lat nie mogę się zmobilizować by zrobić porządne, w większej różnorodności i przekroju różnych grup skamieniałości.
Aktualizacja z 18.12
Wypreparowane ładniejsze okazy, najwiekszy tzn.
Choffatia w PG rogu ma 7,5cm średnicy.
Widok na Budziska, gdzie nie brakuje zwierzaków, a dawniej wydobywano rudę żelaza i iły na potrzeby niewielkiej cegielni.
Widok na Włodowice i Górę Głowienną (tam gdzie bloki).
W drodze powrotnej wychodzi słońce ładnie oświetlające zaorane pola.
Bardzo pomagają one dokładnie ustalić przebieg wychodni skał jury środkowej w większych rozcięciach kuesty, gdzie zbocza są bardziej wypłaszczone i nieraz znacznie przekształcone przez człowieka.
Wystarczy chwila by coś ciekawego wypatrzeć, np widoczny na fotce kawałek jakiegoś
Kosmocerasa,
a kawałek dalej średnio zachowanego ślimaka i trochit liliowca.
Kolejne "zapuszczone" pole i ponownie skały keloweju na powierzchni.
Oczywiście jak pisałem wyżej pola ułatwiają prześledzić w naturze przebieg warstwy (ogólnodostępne mapy są zbyt niedokładne do takich celów), ew. po orce można poszukać okazów. Jednak większość z nich będzie w kiepskich stanach, często uszkodzone mechanicznie i zniszczone sztucznymi oraz naturalnymi nawozami.
Powyżej mamy już "czapę" wapieni jury górnej.
W odniesieniu do Góry Włodowskiej dosłownie czapę gdyż wzgórze jest izolowane a osady jury środkowej odsłaniają się na kueście, od strony wsi znaczy północy i wschodu, oraz od północy. Niestety są luki stratygraficzne i nie wszędzie da się coś znaleźć.
Na południowych zboczach łąka jak gąbka.
Powrót do spisu wycieczek »»»