Słonecznie :) (pierwsza opalenizna), bez silnego wiatru, tereny wyśmienite, co przełożyło się na rewelacyjnie spędzony dzień...
Pierwotnie trasa miał być nieco dłuższa, niby tylko o 15km ale o kolejne 100m przewyższeń częściowo polnymi drogami. Troszkę zbyt ambitnie jak na początek sezonu szczególnie biorąc pod uwagę jak niewiele jeździłem ostatnimi laty.
Tereny którymi, poza kilkoma krótkimi odcinkami, jeździłem już nie raz i zachwyt regionem nie słabnie. Choć tu powoli i nieubłaganie coraz więcej nowych domów powstaje, krajobraz się zmienia. Za to względem "mojej" Jury spokój, ruch drogowy niewielki i zero komercji.
Zdjęcia najbardziej znanych i wartych zobaczenia obiektów/miejsc na trasie są w archiwalnych relacjach do obejrzenia których serdecznie zapraszam.
Foto FUJI XF10 (symulacja kliszy Velvia).
Trasa: Żarnowiec - Kozłów - Książ - Zaryszyn - Wodzisław - Boleścice - Sędziszów - Przełaj - Żarnowiec
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na Ride with GPS (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
Dwie z kilku drewnianych i kilkunastu murowanych stodół zlokalizowanych poza obrębem Żarnowca. Najbardziej znany zespół to oczywiście Żarki i do niedawna Mstów, ale też Lelów, Siewierz, czy dawniej Olsztyn.
Na obrzeżu dzisiejszego Żarnowca, w widłach Pilicy i Uniejówki (lewa część kadru) istniał do przełomu XVIII i XIXw. nizinny zamek Kazimierza Wielkiego.
Dawne miasto o prastarym rodowodzie ma kilka smaczków wartych poznania, ale to już czytelniku we własnym zakresie.
Tak typowe dla naszych czasów podanie "pod nos" psuje smak...
Chata u wjazdu do Koryczan dalej w dobrym stanie :)
Sąsiednia już niestety dogorywa.
Jeden z odcinków trasy nieznany mi wcześniej - w Koryczanach odbijam na południe
Na granicy województw śląskiego i małopolskiego asfalt się kończy i piaseczek pod kołami. A że nabiłem spore ciśnienie to jazda idzie mocno opornie, za ruinami obory też kiepsko bo dukt do lasu ciągniki rozjeździły.
W sąsiedztwie rezerwatu Kępie fiołki masowo kwitną.
W tym roku pogoda nie dopisała i zajęcia sporo więc wyjazdów w fiołkowym aromacie Doliną Szreniawy nie było, a szkoda.
Wiosenny las na północnych zboczach Białej Góry.
Spory przeskok od poprzedniego zdjęcia i kolejna perełka w Bogdanowie.
Z widokiem na źródliskowy odcinek Doliny Nidzicy, po wzgórzach widocznych na wprost ostatnio jeździłem
17.10.2022r.
Uroczy staw w Rogowie, nad nim pagórek rozcięty skarpą i mały domek, wyżej dwa opuszczone siedliska - ładnie tam.
Polną drogą wzdłuż Nidzicy
j.w.
Boczna dolinka gdzie pięknie widać różnorodność podłoża - na orograficznie prawym zboczu (lewa część zdjęcia) urodzajne pokrywy lessowe, na lewym tworzące bardziej śmiałe formy margle/wapienie wieku kredowego. Owe kredowe zasadowe skarpy są porośnięte murawami kserotermicznymi z bogactwem bezkręgowców.
I jeszcze raz kamienisty dukt wzdłuż potoku, tu akurat nieco śmieci w nurcie, lecz ogólnie woda czysta.
Trzeba się nacieszyć nim z asfaltem tu dojadą...
Siedlisko na skraju Rzędowic, a za mną wąski asfalt z jednej nurtem Nidzicy z drugiej potężną zalesioną lessową skarpą ograniczony.
Źródło w Rzędowicach, podczas poprzednich przejazdów zarośnięte zielskiem, teraz ładnie widoczne.
J.w. a nad źródłem typowy dla tych okolic ogródek kwiatowy przed domem. Tu akurat geowłóknina psuje odbiór, lecz latem / wczesną jesienią przed starszymi budynkami owe kwietniki wyglądają pysznie.
Nad Mianocicami sady poprzecznie tnące całą Dolinę Nidzicy.
Zdjęcie nie odda natury, szeroki kąt spłaszczy perspektywę, brak aromatu i wiatru, szkoda bo to jeden z ładniejszych widoczków na Książ Wielki.
Niesamowitymi wąskimi uliczkami Książa Wielkiego docieram pod ogrodzenie
kościoła św. Ducha z ruinami dawnego klasztoru augustianów.
Miasteczko po oddaniu nowej trasy S7 będzie wręcz kipiało klimatem, teraz droga niweczy wszystko.
A oto i budowa S7 (węzeł Książ), rok temu musieliśmy objechać przez Boczkowice, teraz w niedzielę zaryzykowałem przejazd przy okazji ucinając sobie pogawędkę z lokalnym mieszkańcem.
Opuszczam Wyżynę Miechowską i przez Krzeszówkę widoczną na fotce wjeżdżam na pagórki Garbu Wodzisławskiego.
W centrum Krzeszówki kolejny budynek który wkrótce zapewne odejdzie w przeszłość.
Wyjazd z Krzeszówki nieco pod górkę ;) ale wyjechałem i nie zasapałem się nawet strasznie, szkoda że wyrobiska na górze zawalone śmieciami.
Widok ze szczytu na Wyżynę Miechowską.
Szosowcy wrócili na dół, a ja dalej nieco pod górę na wschód.
A po drodze przystanek dla 3 siedlisk.
Miejsce niesamowite, jeszcze spokojne ale w sąsiednich miejscowościach coraz więcej letnisk (Ślązacy/Krakowiacy) i zabudowa w kilka lat się zapewne zagęści.
Wiosna.
Nad Zaryszynem z widoczkiem na dolinkę wiodącą przez Wolę Knyszyńską do Stępocic, a w tle wzgórza Kozubowskiego Parku Krajobrazowego.
Pisałem już że fotki są w archiwalnych relacjach? ;)
W Zaryszynie nieco mi się drogi potentegowały (pierwwotny zarys był nieco inny, później zmieniłem ale zapomniałem co i gdzie), więc podjechałem o jedną górkę ponad plan. Za to widok był ładny, zjazd szybki a rów po prawej w szczytowej części w litej skale drążony.
Dwór w Zaryszynie od zaplecza,
prace cały czas trwają.
Jadąc od wsi wyglądało że będzie polny "płaskowyż". Po wjeździe na górkę wyszło że spory dołek i kolejny podjazd...
Było ostro z górki i mozolnie pod górę - powyżej widok wstecz spłaszczony optyką.
Sadki Modrzewie
Sadki Janowskie z widokiem na rez. Lubcza w tle Góry Pińczowskie.
Kusiło puścić się w dół ku Mierzawie i Nidzie, lecz sił i dnia by nie stało na powrót.
Temu też zgodnie z planem kamienistą drogą w wąwóz do Brzezinki.
Na zachodnim skraju Brzezinki super siedlisko z drewnianym zdobnym domem, a na wschodnim taką
rzepakową fotkę dwa lata temu zrobiłem.
Czas w las, dokładniej Las Pierzchowski.
Który to mimo sporych wycinek okazała się być bardzo przyjemny a szuter dobry do jazdy.
Za lasem jest co? no wiadomo Zalesie, ale jak patrzymy z drugiej strony to Podlesie i w tej wiosce super zjazd.
Na polnych rozstajach krzyż, wspaniały widok na Piotrkowice, Zarzecze i garb którym jechałem
9.09.2022
Gilów/Gielówki - stare i nowe, szkoda tylko tego 3 domu psującego tradycyjny układ. Takie ustawienie domu jest/było w wielu dolinkach bardzo typowe dla tej części Małopolski.
W drodze do Wodzisławia poczułem się jak w domu - nieco kamieni, kopny piach i rachityczne sosenki.
W połowie drogi między Wodzisławiem a Drobilnem na szczycie wzgórza rozstaje polnych dróg.
Bramka przy wodzisławskim kirkucie zamknięta lecz "sztachety" wyłamane przeszkód nie czynią.
Dolina Mozgawy w Starej Olszówce czaruje jak jesienią - przy korycie spiętrzenie tamujące wodę bijącą ze skał, a za plecami XIXw. kamienny Nepomucen za świerkiem ukryty.
Dolina Mozgawy - widoczne na jej dnie gospodarstwo Kwaśne Wiśnie poniżej którego bobry żyją.
Podziwiając wyniosły ponad wilgotne dolinki garb zwieńczony bryłą Mieronickiej świątyni (fotki w relacji z
maja 2020r.) jadę w kolejne leśne ostępy.
Lecz pierw coś czego na Jurze brakuje - czysty potoczek wzdłuż drogi szemrzący.
Sielec, przez który jadę inną niż zazwyczaj drogą.
Las Sielski i początek krótkiej ścieżki edukacyjnej im. prof. Karoliny Lanckorońskiej.
Coś co było symbolem Jury, Ponidzia i terenów pomiędzy - drogi utwardzane oślepiająco białym wapiennym/kredowym tłuczniem
Ogromny łan groszku wiosennego, a kompleks leśny wygląda na równie ciekawy jak nieodległa Biała Góra.
Od początku wyjazdu coś mi zgrzytało w pamięci krajobrazu, coś kompletnie orientację zaburzało...
Po wyjeździe z lasu,a dokładnie od zjazdu na Zapusty stało się wszystko jasne - koło Sędziszowa postawili potężne wiatraki.
Aż się zatrzymałem spytać mieszkańców kiedy to zrobiono. Ponoć szybko i bardzo sprawnie, dwa miesiące i stoją, znaczy jeszcze je stawiają.
Dolina Mierzawy w Boleścicach, gdzie rozsądnie rezygnuję z jazdy przez Łowinię i Rożnicę.
Wentylatory nad Pawłowicami, się im kury nieść przestaną ale będzie darmowy prąd i pioruny ściągać będą ;)
W Krzelowie sklepik/kiosk dalej trwa.
Na leśnym odcinku łapie mnie ostry skurcz gdzieś w udach. Mimo łykania magnezu i nawadniania to już kolejny raz po dłuższym wysiłku.
Żabiniec na granicy województw, dojazd do siedliska wysadzany modrzewiami, ostatni jechałem tu 8 lat temu.
Koszmar rowerzysty.
Ostatni podjazd do Łan Wielkich, pod kościołem zwijają kramy, a do Żarnowca z 5 minut pedałowania zostało.
Na Miechowszczyźnie spokój, na Jurze ruch samochodowy/motocyklowy oszalał.
Powrót do spisu wycieczek »»»