Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys)
Ruszam spod Maka ścieżką rowerową wzdłuż Al. JPII. Po lewej płynie Warta w Cz-wie jeszcze jako mała niepozorna rzeczka.
Stara chata chyba w Antoniowie.
Niestety odcinek aż do Kocinki nie był przyjazny. Nie dość że zwarta typowo podmiejska zabudowa z licznymi warsztatami/fabryczkami/hurtowniami, to jeszcze bardzo duży ruch co zapewne w sporym stopniu związane było z zamkniętą drogą DW491 w stronę Działoszyna i momentami silniejsze podmuchy wiatru prosto w nos. Za to dalej w stronę Ostrowów wspaniały odcinek lasem z prawie zerowym ruchem i dobrą nawierzchnią.
Na początku Ostrowów opuszczam asfalt i przez Dolinę Białej Okszy jadę do drogi DW492
Drogowy odcinek lotniskowy na DW492 między Ostrowami a Óobodnem, droga wyraźnie dużo szersza od normalnej, a w oddali widać kościół w Ostrowach i dymiący Bełchatów.
Na krzyżówce rezygnuję ze zjazdu do Borowej (fajnie położona wieś w głęboko wciętej dolince Białej Okszy) i polną drogą ścinam do Władysławowa. Za mną rewelacyjny odcinek wąskiego asfaltu wzdłuż lewego brzegu Zalewu Ostrowy. Wg mnie ciekawsza jest ta droga niż jazda prawym brzegiem, mniej tu zabudowy, nawierzchnia dobra i ładnie falująca. Jadąc tędy warto zjechać nad brzeg górnej części wąskiego tu jeszcze zalewu.
Odnowiona kładka nad Liswartą w Bujecku, tu zakończyliśmy wiosenny spływ Liswartą, a teraz po raz pierwszy dotarło do mnie iż może na piaseczku być ciężko... W rzece wody bardzo mało i podczas spływu trzeba by się mocno namachać by trzymać się głębszego nurtu.
Brzózki nad Liswartą i typowa dla całego regionu zabudowa w postaci bardzo małych i skromnych domków. Obecnie większość z nich jest opuszczona lub przekształcona do letniska, ale zdarzają się dalej zamieszkane. We wsi nowy asfalt, ale na zakręcie wybieram leśną drogę omijającą wieś Dąbrówka. Podłoże twarde i raczej w dół więc bardzo szybko docieram do drogi Popów - Wąsosz, którą często samochodem jeżdżę i zawsze intrygowały mnie widoczne z niej duże hale w Wąsoszu Dolnym (który wbrew swej nazwie w sporej części na górce leży). Hale to zakłady produkcyjne Fruktus, nie jedynej w okolicy firmy zajmującej się przetwórstwem warzywnym. Zresztą ogólnie to zdaje się bogatszy region niż tereny samej Jury (na wschód i południowy wschód od Olsztyna), więcej tu różnego rodzaju firm a i sporo domów oraz samochodów kosztowniejszych widać.
Dość nietypowa w całości żelazna kapliczka w Wąsoszu.
Warta z mostu drogowego w Wąsoszu.
Wody bardzo, ale to naprawdę bardzo mało (choć i tak się poziom podniósł od lata), a co dość dla mnie istotne połatano w końcu zjazd z drogi na łąki koło mostu. Już da się normalnie zjechać nie ryzykując złamania przyczepy.
Przyjemny odcinek częściowo wąskim asfaltem, częściowo taki jak na fotce szutrem wzdłuż prawego brzegu Warty do Niwisk Dolnych. Drogą biegnie pieszy Szlak Jury Wieluńskiej, rowerowy EPJ2 (szlak Działoszyńskiego Przełomu Warty).
Nieczynny kamieniołom wapieni rozcinający wysoki brzeg Warty.
Za zwartą zabudową Niwisk opuszczam drogę i zjeżdżam na zarośnięte ścieżki w stronę rzeki. Mijam jakieś rozpadające się zabudowania koło powyższego kamieniołomu, a wśród gęstych krzaków nieźle trzymający się wapiennik.
Za kamieniołomami ścieżka dochodzi do samej rzeki, która oczywiście dalej jak w Wąsoszu płytka że można przejść na drugi brzeg w wodzie do kolan.
Od kamieniołomu do kładki w Lelitach udało się przejechać tylko i wyłącznie dzięki suszy i aktywności off-roadowców. Ścieżka często tylko na szerokość quada wiła się od brzegu rzeki przez jakieś rozlewiska, starorzecza i bagienka. Na fotce już szeroki i wygodny odcinek przed samą kładką.
Kładka nad Wartą w Lelitach.
Sama kładka troszkę podpróchniała i lepiej iść środkiem tam gdzie szyna wspierająca deski. Odnoga przy spalonym młynie praktycznie sucha i płynąc trzeba się prawego brzegu trzymać. Przy samych kładkach da się suchą nogą wygodnie przejść na wyspę między odnogami rzeki. Jako że drogę przez Zalesiaki już znam, z Lelit wracam na prawy brzeg rzeki.
Industrialny krajobraz Cementowni Warta k/Działoszyna, skąd wygodnym asfaltem przez lasy sosnowo-dębowo-akacjowe prosto do Działoszyna.
Przystań w Działoszynie.
W mojej ocenie jej lokalizacja nie jest najszczęśliwsza, gdyż jako miejsce startu odpada ze względu na próg poniżej, a jako meta wymaga zboczenia z głównego nurtu rzeki. Do tego wjazd jest z drogi dość ciasny (mogą być problemy w przejeździe z dużą przyczepą jak sąsiedni mieszkańcy zostawią samochody przy swoich posesjach) i jest znak zakaz wjazdu. Co prawda sympatyczne panie pracujące w kawiarni powiedziały że znakiem nie należy się przejmować, ale... Za to przy moście drogowym wygodny zjazd nad rzekę i wiaty.
Odrestaurowany
pałac Męcińskich w Działoszynie.
Robię sobie pętle po centrum miejscowości (jak w wielu tego typu ośrodkach problemem jest główna droga biegnąca przez samo centrum), wdrapuję się do figury Nepomucena na wzgórzu cmentarnym i przez pozostałość zespołu stodół (podobnie jak w Żarkach, Mstowie położonych poza zwartą zabudową miasta) wjeżdżam na Trakt Kamioński. Już w tym momencie zarysował mi się plan na ciekawą wycieczkę, może pieszą może rowerową (MTB) po terenie między rez. G. Zelce a Niwiskami. Tereny super pod względem geologii/geomorfologii, przyrody doliny rzecznej a i historycznie równie ciekawe.
Trakt Kamioński k/Działoszyna
W lasach Załęczańskiego Parku Krajobrazowego piasku nie brakuje. W połowie Traktu Kamiońskiego który kilkukrotnie już przeszedłem i przejechałem a jakoś strasznie piaszczysty się nie wydawał mam dość i ścinam duktem w stronę Ogrobelskiej Drogi. Niby z górki ale i tak było paskudnie piaszczysto.
Już w Dolinie Warty na skraju miejscowości Ogroble.
Warta z mostu w Przewozie.
Większy z 2 pochodzących z przełomu II/IIIw n.e.
kurhanów książęcych w Przewozie
Zabudowania nad Wartą to przeplataniec starych domków z okazałymi nowoczesnymi willami i domkami letniskowymi.
Tutaj ten sam domek widziany z wody.
Załęczański Łuk Warty.
Załęczański Park Krajobrazowy, zjazd z Bieńca na dno doliny.
Załęczański Park Krajobrazowy
Nad rzeką.
Młyn w Kępowiźnie, w tym miescu na Warcie jest
kamienny próg.
Na powyższej fotce widać coś co bardzo psuje postrzeganie okolic - tereny w pobliżu rzeki szczelnie pogrodzone, wszędzie teren prywatny działki i działeczki, często wielkości znaczka pocztowego ale skutecznie blokujące dostęp do wody.
Załęczański Park Krajobrazowy, miłe złego początki. Dalszy kawałek to czysta piaskownica gdzie o jeździe można było zapomnieć, dopiero od Ośrodka Warta już asfaltem szybki przejazd do Załęcza Wielkiego.
Na prawym brzegu rzeki, droga do Ośrodka ZHP "Nadwarcianski Gród".
Bukowce, bardzo charakterystyczny widok - hodowla owiec zdaje się wraca tam do łask.
Już prawie koniec wiodącego lekko pod górkę koszmarnego piaszczystego odcinka z osady Bukowce w stronę Góry św. Genowefy. "Najśmieszniejsze" w tym wszystkim że zapewne jadąc na oponach semislick 1,9 nie odczuło by się tego piachu pewnie wcale.
Ostaniec na Górze św. Genowefy, tam aż się prosi o wycinkę lasu i odsłonięcie zboczy.
Jesienne klimaty nad Bobrownikami.
Ostatni rzut oka na Wartę z mostu w Bobrownikach.
Pogoda się popsuła całkiem, czasu coraz mniej stąd za mostem w Bobrownikach porzucam pomysł przejazdu do Tronin wzdłuż rzeki i posiłkując się nawigacją piaszczystymi leśnymi/polnymi drogami jadę/idę do osady Gligi.
Cieśle, w końcu asfalt a na fotce widoczna kopalnia kruszywa do której kursują cały czas spore ciężarówki. Będę jechał w ich towarzystwie aż do Dankowa.
Nowy gładki asfalt w Giętkowiźnie pozwala na szybkie i sprawne nadrabianie czasu.
XVw. kościół pw św. Piotra i Pawła w Parzymiechach.
Pozostałości
potężnych fortalicji kasztelana Warszyckiego w Dankowie nad Liswartą.
Przy niskim stanie wody przepływając sztuczny próg na Liswarcie w Dankowie można nieźle uszkodzić nie tylko kajaki.
Rembielska Góra widziana z drogi do Wilkowiecka, przy lewej krawędzi ledwo widoczny
potężny wiatrak w Rębielicach
Przejazd kolejowy na opłotkach Kłobucka, do samego miasta ze względu na późną porę nie wjeżdżam.
Skaliste wzniesienie górujące nad Kamykiem.
W centrum Kamyka pochodzący z połowy XIXw. dawny dwór, a na zegarze 17:20, czyli za 40 minut wypadało by być z powrotem przy McDonaldzie.
Za Białą drogę DW491 mam tylko dla siebie gdyż coś tam grzebią i cały odcinek jest zamknięty. Jadę trochę na ślepo w nadziej że uda się bokiem przejechać/przejść, a w razie czego z mapy wynika iż da się przejechać licznymi poprzecznymi dróżkami do Kiedrzyna, co też czynię.
Przejad kolejowy w Cz-wie na ul. Kiedrzyńskiej, znaczy już prawie na miejscu. Ścieżka rowerowa w jednym miejscu dość ciekawa bo korzenie drzew popodnosiły część kostek brukowych przez co bezpieczniej ulica było pojechać. Pod Makiem jestem kilka minut po o godz. 18, szybki i sprawny przejazd samochodem na drugą stronę miasta, zabieram to co potrzebne i przez Olsztyn wracam do domu. Po drodze świeci nisko nad jurajskimi górkami potężny księżyc, a w Jaworzniku ponownie sfrezowano asfalt...
Powrót do spisu wycieczek »»»