Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies, lub
mapki on-line na Wikiloc (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys)
Tradycyjnie startuję z Pilicy, przez bramę widać całe kobierce wiosennych kwiatów zachęcające by podjechać pod pałac.
Zdaje się budyneczek dawnej kuźni w ostatnich zabudowaniach Kleszczowej przy drodze Pilica - Żarnowiec. Początkowo w Wierbce chciałem skręcić na polne drogi do Woli Libertowskiej ale że ruch o tej godzinie mały i wiatru silnego brak to jadę "główną drogą". Do +/- wylotu Doliny Cisowej wyraźnie widać żywszą względem grzbietu Jury zieleń, w nasłonecznionych miejscach kwitną mlecze i sporo drzew owocowych.
Charakterystyczny dom przed Żarnowcem,
uzupełnienie inf. na FJ (jest to pozostałość folwarku Wola Libertowska)
Tym razem omijam centrum Żarnowca i pedałuję kawałek asfaltem na południe. Między drogą, a lasem czyli "Podlasem" kwitnie sporo złoci żółtej, za tło robi biały rumak, którym po założeniu pedałów SPD jeździ mi się coraz lepiej. No brakuje tarczówek i mocniejszego amortyzatora, ale wtedy bym już chyba całkiem na MTB nie wsiadał ;) Pod koniec wyjazdu doszedłem do wniosku że na crossie lepiej mi jechać ze słabo napiętą sprężyną trzymającą blok, co jest całkowitym przeciwieństwem MTB gdzie od kilkunastu lat zawsze mocno skręcam i luz stopy mam o wiele mniejszy.
Leśny skrót do Staszyn.
Na
Forum Jurajskim straszono że rower wodny potrzebny, na szczęście przeschło solidnie i dało się jechać. Tylko w 2 miejscach na gładkich oponach wolałem rower przeprowadzić nie ryzykując ześlizgnięcia w wodę. Za to sądząc po śladach miejscowi mają fantazję i jeżdżą tam osobówkami na zwykłych oponach, no chyba że ktoś do Samuraja/Jimnego wpakował kółeczka z malucha. Miejsce ogólnie intrygujące - podmokły las w wielu miejscach ewidentnie zryty pozycjami ziemnymi (WW czy DWŚ?) i prostym jak strzała głębokim rowem/kanałem ujętym w dwa dość wysokie nasypy.
Soczysta zieleń łąk nad Uniejówką.
W okolicach Staszyna Dolina Uniejówki (krótki dopływ Pilicy) to płaskodenna niecka z rozległymi mokradłami rozciętymi kanałami, strugami i małymi dopływami Uniejówki. Droga przecina je niewysokim nasypem, a w pobliżu widać duże bobrze żeremia.
Pogwizdów, szkoła w XIX dworku.
Pogwizdów, przejazd przez tory LHS omijające szerokim łukiem masyw Białej Góry.
Za przejazdem kolejowym opuszczam asfalt i polną drogą powoli zbliżam się do wzgórza.
Tablice na skraju muraw/zarośli kserotermicznych na południowo-zachodnim krańcu rezerwatu Biała Góra. Zdecydowanie za wcześnie na murawy, a i żadnych gadów mimo że myszkowałem dość konkretnie nie zobaczyłem.
Dno świetlistego grądu na szczycie wzgórza i skraju śródleśnych pól porastały kobierce przylaszczek...
kokoryczy, zawilców, zdrojówki i wielu innych kwiatów.
Częściowo wyasfaltowana droga przecinająca z północy na południe Biała Górę.
Kwitnący las.
Niestety w południowej części wzgórza trwają dość spore wycinki.
Tunel pod Białą Górą na "dęblińsko dąbrowskiej linii kolejowej". To miejsce było celem mojej wycieczki we
wrześniu 2012r.
Na końcu szybkiego zjazdu z Białej Góry do Podleśnej Woli ciekawe ceglane gospodarstwo typu "okół".
Podleśna Wola, w sąsiednią dolinkę
dość nieroztropnie zapuściłem się z rowerem rok temu.
Pstroszyce, kwintesencja Wyż. Miechowskiej - stroma kamienista silnie nasłoneczniona skarpa i płynący u jej podnóża potoczek.
Kawałek dalej chyba niedowidząca panna w czerwonym (rajdowym znaczy) sejczento wymijając ruszającego z przystanku busa chciała mnie rozjechać, a że jest relacja znaczy zamachu skutecznie nie dokonano.
Siedliska i rzut okiem wstecz.
Kościół Świętego Krzyża w Siedliskach
Kwiecień na Wyż. Miechowskiej to i obowiązkowo fiołki być muszą.
U wjazdu do Miechowa Kopiec Tadeusza Kościuszki, w
planie rewitalizacja tego miejsca, oby tylko nie w stylu "rewitalizacji" małopolskich i świętokrzyskich rynków...
Miechów i kilkanaście minut postoju na m.in. pyszne lody nabyte w lodziarni widocznej po prawej stronie kadru.
Miasto aż prosi o wyłączenie centrum z ruchu tranzytowego lecz mimo tego ruchu "czuć klimat" niewielkiego bo niewielkiego, jednak starego ośrodka miejskiego... Z rynku muszę wydrapać się stromą uliczką koło cmentarza z kwaterami wojennymi, przeciąć DK7 i przez Poradów, Parkoszowice (nie te jurajskie) zjeżdżam do znanej mi już Doliny Piotrówki. Nim tam dotrę kilka ciekawych ujęć:
na początek kotlinka (wcześniej zapewne wąwóz którego zbocze rozorano i rozcięto drogą) z wysokimi lessowymi skarpami;
po drugiej stronie stromościenne kredowe pagórki z murawami;
kawałek dalej urocze samotne gospodarstwo posadowione na zboczu;
szkoła w Parkoszowicach górująca nad Doliną Piotrówki.
Szczepanowice
Łany fiołków przy zniszczonym domku na końcu Szczepanowic.
Ponownie przecinak DK7 i Doliną Szreniawy rozpoczynam drogę powrotną.
Do Celin Przecławickich jadę szutrową drogą wzdłuż torów kolejowych, na końcu Jaksic zwyczajowo zakupy w sklepie i wjeżdżając w Dolinę Gołczanki na jakiś czas oddalam się od Szreniawy.
Kredowy skarpy w okolicach Rzeżuśni.
Kamieniołomy w Rzeżuśni które były jednym z celów
wycieczki z ubiegłego roku.
Zabudowania Rzeżuśni, szkoda że takich domów jest coraz mniej.
Stara XVIIIw. dzwonnica na starym placu kościelnym w Gołczy (
kościół przeniesiono do Przesławic).
W położonej w dolince Gołczy dominują potężne bryły zespołu szkół i UG, zabudowa jest dość ciasna, rozrzucona na wielu poziomach (cecha charakterystyczna wsi Wyż. Miechowskiej i częściowo Olkuskiej co jest dużym kontrastem dla Wyż. Częstochowskiej z dominacją ulicówek/rzędówek).
Pole lawendy nad Wielkanocą.
Od tego miejsca rozpoczyna się bardzo fajny odcinek drogami przecinający poprzecznie szereg garbów i dolinek, czyli zjazd-podjazd i tak kilka razy.
Bardzo szybki zjazd z dwoma zakrętami 90st przez Kamienicę i delikatnie deptam do Makowa.
Falujący asfalt sprowadza ponownie do Doliny Szreniawy.
W Przybysławicach dostrzegam opuszczony młyn z całkowicie zapuszczoną młynówką który wcześniej jakoś umykał mej uwadze.
Kapliczka górująca nad Przybysławicami i Szreniawą.
Oj nie lubię tego podjazdu, na szczęście pretekst do zatrzymania w postaci kwitnących drzewek, czyli zdjęcie zrobić i przy okazji odsapnąć trochę.
Samotne domy na wzgórzu koło stacji kolejowej Gajówka.
Stąd kolejny szybki zjazd, ostry podjazd i długa prosta grzbietem delikatnie pod górkę w stronę Jeżówki. Niestety zeszłotygodniowe atrakcje dają stale znać o sobie i najzwyczajniej w świecie jestem zmęczony. Nie żeby bolały nogi, bardziej ogólny brak energii :(
Układ wsi i przysiółków jest tam dość skomplikowany i zdaje się jest to najdalej na południe wysunięty dom wsi Wierzbie.
Ponownie w dół, zdjęcie spłaszczyło perspektywę.
Wierzbie, podobnie jak w Gołczy zabudowa wsi na kilku poziomach, totalny spokój i cisza.
Koniec asfaltu, drapiemy się na górę skąd bardzo przyjemny odcinek na przemian wąskimi asfaltami, szutrami i polnymi drogami między Jelczą a Jeżówką i Chliną
Kolejny zjazd gdzie lekko się zapomniałem iż nie na MTB jadę, koła wąskie, amortyzator działa "tak se", a na dołku spore dziury się objawić raczyły.
I gdzie teraz?
Zamiechówka, ostatni rzut oka na Białą Górę.
Jedna z kilku dobrze zachowanych starych chat w Zamiechówce.
Ku Woli Libertowskiej i Dolinie Pilicy.
Stąd już "główną" do Wierbki i bokiem przez Dobrą do pobliskiej Pilicy.
Powrót do spisu wycieczek »»»