Trasa którą zaplanowałem zimą, lecz tradycyjnie z powodu braku wolnego czasu/pogody/chęci do jazdy "na zachód" nie wybrałem się wcześniej. Od prawie 2 tygodni "walczę" z paskudnym przeziębieniem w czym weekendowa komercyjna wycieczka po Jurze nie bardzo pomaga, lecz przy wyczekiwanym prawdziwym babim lecie grzechem było by w domu siedzieć. W niedzielę wieczorem rysuję trasę, wgrywam track do smartfona i poniedziałkowym rankiem z rowerem w samochodzie jadę do Nowej Wsi, a dokładnie do centrum handlowego Auchan/Decathlon (CH Poczesna). Od rana piękne słońce, choć jeszcze chłodno i co gorsze wieje z zachodu chyba mocniej niż w prognozie zapowiadano...
Dystans 180km, czas ok. 11:30h (całego wyjazdu, łącznie ze wszelkimi postojami)
CH Poczesna - Kamienica - Rudnik - Babienica - Mzyki - Boronów - Lisów - Kamińsko - Ługi - Podłęże Szlacheckie - Starokrzepice - Krzepice - Danków - Rębielice Szlacheckie - Popów - Bujecko - Kule - Trzebca - Kuźnica - Ostrowy nad Okszą - Kuźnica Kiedrzyńska - Biała - Częstochowa - Brzeziny - CH Poczesna
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies(nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
CH Poczesna, nad którym góruje hałda od dawna nieczynnej kopalni rud żelaza
Tadeusz II wchodzącej w skład
częstochowskiego obszaru rudonośnego.
Wjazd do Poczesnej po klinkierówce z lat 30-tych XXw.
Droga wytrzymała wiele, samochodem dalej jeździ się lepiej niż po wielu bez porównania młodszych asfaltach, lecz rowerem już niekoniecznie. Kawałeczek za tablicami po prawej ciekawa pochodząca z 1880r.
kapliczka. Dalej +/- równolegle do DK1 bocznymi drogami przez Poczesną, Kamienicę Polską do Romanowa, gdzie na światłach przecinam
gierkówkę i bardzo monotonny odcinek przez Rudnik Wielki/Mały.
Budowa autostrady A1, duży postęp względem mego przejazdu na początku grudnia 16r.
W stronę Kamienicy (nad Wartą jest Kamienica Polska, a tu już na Śląsku jestem) - coraz więcej wiatraków, a na górce po lewej nad żwirownią u skraju kępy drzew jakiś okazały dom z kamienną iście zamkową wieżą.
Za Babieńcą dosłownie na granicy PK Lasy nad Górną Liswartą spore skupisko wiatraków.
U źródeł Liswarty - to ten wysięk między punktem wykonania zdjęcia a rowerem.
Czas właściwą część wycieczki rozpocząć, więcej fotek opisów i wrażeń z tej części Śląska w relacji z
grudniowej wycieczki do źródeł.
I podobnie jak poprzednio średnio podchodził mi klimat mijanych miejscowości w szeroko pojętych okolicach Woźnik i Lublińca. Poza kilkoma punktami/odcinkami wrażenia jak bym po okolicach Kobióra sprzed 15 lat jeździł. To subiektywne odczucie które ciężko opisać - absolutnie nie jest tam brzydko, ale raz że zbyt płasko, dwa nie ten typ architektury i ogólnego układu przestrzennego, trzy praktycznie całkowity brak kamienia jako budulca. Za to śmieci w lasach i przydrożnych rowach jest dużo, dużo mniej. Dopiero na północ od Lisowa na leśnym odcinku Doliny Liswarty krajobraz bardziej mi podchodzi.
Grojec, Liswarta to ten rów po lewej ;)
Grojec, czasem trafiają się ciekawe budynki...
... a czasem wręcz zaskakujące wielkością i formą.
Ogólnie budynków dużych, znacznie większych niż w zachodniej Małopolsce jest sporo, często w miejscach gdzieś na "końcu świata".
Akurat ten ceglany dom na skraju Huciska bardzo przypadł mi do gustu.
Płasko jak na stole, po prawej skrajem lasu płynie Liswarta, po lewej poza kadrem linia
Magistrali Węglowej a środkiem wąska asfaltowa dróżka.
Boronów - miejscowość która mnie urzekła, ale jak w wielu innych przypadkach ruchliwa droga środkiem osady to nie jest dobre rozwiązanie...
Pochodzący z początku XVIIw. drewniany
kościół NMP Królowej Różańca świętego w Boronowie
Dębowa aleja między Boronowem a Dołami, lecz by dostać się na nią trzeba zlekceważyć zakaz przejścia przez tory kolejowe (a szlak turystyczny tak biegnie). Jazda wśród dorodnych drzew tylko pogłębia różnice względem Jury gdzie takich niewiele, za to w południowej części Górnego Śląska dość często się aleje trafiają, o Wrocławiu i jego okolicach nie pisząc. Już kiedyś wspominałem iż właśnie dębów mi na Jurze bardzo brakuje...
Na ogrodzonym terenie pod dębami odpoczywają
bizony, eee wróć to zdaje się tylko włochate krowy szkockiej rasy wyżynnej, które można również podziwiać podczas spływu kajakowego Pilicą między Krzętowem a Przedborzem (okolice
Białego Brzegu).
Liswarta wśród stawów hodowlanych na Dołach (zalanych dawnych odkrywkowych wyrobisk rudy darniowej), już by jednoosobowym górskim kajakiem dało radę płynąć.
Dalej dość monotonny kawałek leśną gruntową drogą +/- równolegle do torów kolejowych doprowadzającą do szutru i zniszczonego asfaltu wiodącego olbrzymimi śródleśnymi łąkami, mokradłami i wiatrołomami sprzed dekady. To jedno z kilku miejsc w PK Lasy nad Górną Liswartą które koniecznie trzeba zobaczyć, choć na ciekawe fotki brakuje lustrzanki z zestawem obiektywów i pochodzić bez roweru tylko zbędny balast tam stanowiącego.
W takich terenach spotkanie moich ulubionych modelek było tylko kwestią czasu, zresztą o ile podczas całej wycieczki ledwo lis i parę saren gdzieś mignęło to żmij w różnych miejscach 6 widziałem z tego jednej o mały włos nie rozjechałem.
I ponownie przepiękne dęby.
Mochała, niszczejące zabudowania XIXw. fabryki łyżek należącej do Louisa Epsteina (czyżby spokrewniony z właścicelami Pilicy?).
U wjazdu do Chwostka zbaczam nad meandry Liswarty, która choć malownicza wonieje średnio sympatycznie w tym miejscu.
Chwostek, mostek na Liswarcie z logo Liswarciańskiego Szlaku Rowerowego.
I tu sam się zdziwiłem - trasę opracowałem sobie na podstawie mapy Okolice Częstochowy (2014r.) wyd.
Compass, OpenStreetMap oraz ortofotomap. W trakcie jazdy szybko "odkryłem" iż przebieg mojej wycieczki pokrywa się w sporej części z niebieskim szlakiem rowerowym (nie ma go na mapie okolic Cz-wy), lecz jakoś nie wiązałem go z większym projektem. Dopiero w domu opisując fotki przypomniałem sobie że właściciel "kajakowej konkurencji" znad Liswarty dał mi w lecie przewodnik rowerowy po
Liswarciańskim Szlaku Rowerowym i szok ;) bo właśnie nim +/- się przejechałem. Wyszło iż mimo braku znajomości terenu, tylko na podstawie map, wybrałem zdaje się optymalny przebieg wycieczki :)
Torowisko u wjazdu do Lisowa.
Stawy w Lisowie, centrum którego omijam.
Liswarta widziana z mostku w Taninie.
Wąska asfaltowa droga niskim garbem wśród lekko podmokłych lasów w kierunku miejscowości Braszczok prowadzi.
Rozrzucone wśród olbrzymich śródleśnych łąk nad Liswartą zabudowania osady Braszczok, gdzie podobnie jak wcześniej sporo dużych domów/budynków.
Łebki nad Liswartą, a właściwie malutki przysiółek nad samą rzeką tej małej miejscowości położonej wśród sporych lasów.
Liswarta widziana z mostu w osadzie Stasiowe.
Nad Górną Liswartą.
Rewelacyjny 1,5km odcinek polną drogą biegnącą równolegle wzdłuż koryta Liswarty, na mapie Compassu rysowana lewym brzegiem, faktycznie prowadzi prawym.
Niestety rzeka tu uregulowana i na kajak tak sobie, tym bardziej że kilka małych zniszczonych jazów jest, bieg prosty i monotonny. Może na wyrost, może niesłusznie jednak odniosłem wrażenie iż okolica dużo ciekawsza z perspektywy rowerzysty niż kajakarza. Podobnie jak Dolina Górnej Pilicy powyżej Szczekocin.
Na skraju Kamińska opuszczona drewniana chata, która zdaje się jeszcze stosunkowo niedawno miała stałych lokatorów. Kawałeczek dalej wyjeżdżam z lasu, cały czas bita "polna" droga a przy niej duży dom z jeszcze większym szyldem "bar". Wygląda to komicznie - bar w takim miejscu? Dopiero dalej asfalt się zaczyna a i domków letniskowych zdaje się tam sporo.
Kamińsko, Dom pod Modrzewiem.
Znowu nie zabrałem zapięcia i w Boronowie czy Lisowie wolałem nie zostawiać roweru, a po małych wioskach sklepów zbyt wielu nie było, lub jak w Kamińsku drożdżówek brak i chałwą się zadowolić musiałem.
Liswarta z mostku na szutrowej drodze wiodącej na lewy (południowy) brzeg.
Kolejne zaskoczenie - ośrodek wypoczynkowy (chyba lata świetności ma za sobą) i osada letniskowa w Brzegach. Dojazd od strony Kamińska kiepski po błotnistym dziurawym leśnym dukcie, a tu nagle bach w środku lasu duży ośrodek. Może od Zborowskich lepsza droga, bo wyjazd do Niwek też rozjeżdżoną błotnistą leśną przecinką...
Na skraju lasu ciekawy budynek w sąsiedztwie którego na mapie piktogram dawnego pieca hutniczego naniesiono. Czy ten ze zdjęcia powiązany był z hutą, czy o inny nie istniejący chodzi? Nie wiem, ale poszukam a i w tą część doliny się chętnie pewnie nie raz wybiorę, gdyż teren ciekawy przyrodniczo i historycznie - dawna granica Śląska i Małopolski oraz stare ośrodki wydobywczo-przemysłowe. Warto zerknąć m.in. do tekstu dr Marii Fajer
Zmiany krajobrazu doliny Liswarty w ostatnim tysiącleciu uwarunkowane gospodarczą działalnością człowieka.
Most nad Liswartą na drodze między Panoszowem a Ługi-Radły
Zachodni skraj miejscowości Ługi-Radły i w naturze bardzo przyjemny widok na rozległą płaskodenną dolinę Liswarty z rewelacyjnymi wąskimi asfaltami.
Murowany młyn z lat 30-tych XXw. i agroturystyka "Pod starą brzozą" na skraju Ługów.
Asfalty fajne lecz miejscami luki w nich są i małe kawałki trzeba przemęczyć leśnymi piaszczystymi duktami.
Znowu wąskie asfalty z zerowym ruchem samochodowym i kolorowe domy na skraju, czy też u wjazdu do Stanów. Ogólnie od tego miejsca zaczyna jechać mi się wyśmienicie, bo jeszcze nieśmiało ale jednak krajobraz zaczyna delikatnie falować.
Za Stanami na śląski brzeg przejeżdżam i ponownie polną drogą wzdłuż koryta rzeki. Tu w przeciwieństwie do odcinka za Stasiowymi droga początkowo dużo gorsza (po dłuższych deszczach kiepski przejazd), za to rzeka mimo iż dalej uregulowana to sympatyczniejsza podobnie jak sama dolina.
Na wysokości miejscowości Kocoby wysoki próg z przepławką dla pstrągów.
Jeszcze raz ten fragment doliny z kładką łączącą oba brzegi.
U wjazdu do Kuźnicy Nowej zniszczone gospodarstwo z bardzo charakterystycznym dla okolic Krzepic środkowojurajskim syderytem ilastym jako budulcem na równi z cegłą wykorzystywanym do wznoszenia domów i budynków gospodarczych.
Zbliżenia na zniszczony fragment muru wzniesionego z tego surowca.
Z Kuźnicy przez Podłęże Szlacheckie wiedzie falująca droga wysoko na zboczu Doliny Liswarty (najprzyjemniejszy asfaltowy fragment trasy jak do tej pory), a na "dołku" widać naniesione przez wodę typowe dla koryta rzeki gruboziarniste piaski i żwiry żelaziste.
Podłęże Królewskie, droga wypłaszacza się i do coraz bliższych Starokrzepic szybko prowadzi.
Liswarta u wjazdu do
Starokrzepic.
Pochodzący z początków XXw. kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Starokrzepicach.
Do Krzepic średnio atrakcyjne odcinek ruchliwą drogą, szczęście trochę pod górkę trochę z górki dzięki czemu nie jest tak monotonnie.
Na wschodnim skraju Starokrzepic całkiem dobrze zachowana kuźnia, szkoda że teren dawnej fortalicji między Lutrowskimi a Krzepicami jest niedostępny.
Dotarłem do
Nowokrzepic (faktycznie doskonale czytelny układ urbanistyczny), dokładniej na położony w zachodniej części XVIIIw.
krzepicki kirkut.
Pora dnia/roku i zbyt szeroki obiektyw nie pozwolił na uzyskanie ciekawych kadrów, których w sprzyjających warunkach na tej unikalnej nekropoli wykonać można dziesiątki. Ale nie o zdjęcia chodzi, lecz pamięć różnorodności i czasu epilogów mozaiki kulturowej. Epilogów, nie epilogu bo chodzi nie tylko o Żydów i okres DWŚ.
Nowokrzepicka synagoga, właściwie ruiny budynku pochodzącego z 1822r. leżącego nad samym brzegiem Liswarty.
Krzepice - pokręciłem się po miasteczku w poszukiwaniu drożdżówek, co ostatecznie się udało i prowiant na drogę zapewniłem. Jazda rowerem po wąskich nieznanych uliczkach i dużym ruchu samochodowym, powiedzmy taka sobie, ale miasteczko ładne i z klimatem. Muszę przy kolejnym wyjeździe do Dankowa podjechać tam jeszcze raz i spokojnie się po nim pokręcić.
Wjazd na "Górę Ośmiu Błogosławieństw", niestety wbrew oczekiwaniom zbyt ładnych widoków na okolicę nie było i tylko kawałek polnymi dziurawo-piaszczystymi drogami po rozległym szczytowym wypłaszczeniu przejechałem.
Liswarta widziana z mostu przed Zbrojewskiem - tu mimo uregulowanego koryta już dolina ograniczona niskimi wzgórzami jest bardzo malownicza.
Do Zbrojewska niewielki podjazd a od zakładów Drewbetu szybki zjazd leśną drogą do Dankowa.
Położony na terenie dawnej fortalicji
Warszyckiego (właściciela m.in.
Ogrodzieńca,
Pilicy i
Włodowic)
kościół św. Stanisława. Nie mam szczęścia do tego miejsca, byłem niby kilka razy a ciekawych fotek brak (
tu dwie z 2014r.). Chyba słonecznym późnym popołudniem kiedy jesienią pierwszy śnieg poprószy cieniutką warstwą było by najlepiej...
XIXw. spichlerz górujący nad drogą w Rębielicach Szlacheckich.
W Dankowie rezygnuję z pierwotnego planu jazdy przez Troniny i tylko w Rębielicach na chwilkę przejeżdżam na prawy brzeg Liswarty. Zresztą tu zaczynają się tereny znane, miejscami nawet bardzo dobrze.
Drewniany mostek w Rębielicach, za którym kawałek "ciężkiej" przeprawy błotnistą, rozmokniętą i rozrytą przez dziki ścieżką.
Szeroka Liswarta przez rozdzieleniem koryta w Rębielicach.
Spiętrzona rzeka powyżej młynu/MEW Regina - dla widoku złotych brzegów zasnutych dymem z palonego na brzegu jesiennego ogniska warto było jechać. Zdjęcie nawet
dużej rozdzielczości tego nie odda...
Kościół w Popowie który zazwyczaj widuję od strony drogi do Wąsosza i parkingu pod Delikatesami gdzie najczęściej zakupy podczas obsługi spływów robimy. Powyżej widok "wstecz", a moja droga ul. Harcerską przez zniszczone ośrodki wypoczynkowe wiedzie do wiszącej kładki.
"Nowa" wisząca kładka w Zawadach (
tak wyglądała poprzednia), jednak troszkę wąska i szeroka kierownica mieści się na styk. Przeprowadzić ciężko, przejechać jeszcze trudniej.
Na tej części Magistrali Węglowej trwają prace dzięki czemu oczyszczono z krzaków też cały nasyp przy kamiennym moście kolejowym. Jeszcze sprzątnąć by tam się zdało gdyż po wycięciu krzaków wszystkie śmieci widać jak na dłoni, a sporo ich tam...
Kładka w Bujecku.
Dolny bieg Liswarty pojawiał się już w relacjach wielokrotnie, wystarczy zerknąć
do tej sekcji, czy konkretniej do
relacji sprzed roku, oczywiście wielu zdjęć z czysto komercyjnych wyjazdów tam nie ma i raczej nie będzie ;)
Między Brzózkami a Nową Wsią jesienne widoczki.
Ostatnie metry biegu Liswarty i jej ujście do Warty -
widok od strony wody.
Na cyplu między Wartą i Liswartą jest po sezonie dość przyjemne miejsce by w spokoju odpocząć, lecz nie tym razem. Zmrok zapada i chłodno się nad wodą robi, a z któregoś ośrodka w Kulach łomot straszny niesie. Coś remontują/demontują/... w każdym razie hałas znaczny więc jadę wyżej na suchy garb porośnięty samosiejkami sosny, jałowcami i żarnowcem na ostatni krótki popas przed ruszeniem w drogę powrotną.
Trzebca, Dolina Kocinki - pierwszy raz widzę pomalowane/barwione nowe okrągłe betonowe słupy energetyczne.
Meander Kocinki powyżej Trzebców.
Szybka jazda w półmroku (nie chce mi się latarki z sakwy wyciągać) leśnym dziurawym szutrem trochę kiepskim pomysłem była i w Kuźnicy porzucam pierwotny plan jazdy lasem przez Wólkę Prusicką i Dukt Kociński na rzecz wygodnego równego asfaltu.
Kuźnica Nowy Folwark (łuszczarnia szyszek), jesienne ognisko i zapach palonych liści przy DW492. Ruch minimalny a w razie potrzeby wysoki tryb latarki Convoy S2+ skutecznie studzi zapał kierowców do jazdy na długich światłach.
Przed Ostrowami nad Okszą.
Dalej już całkowicie po ciemku, stąd bez fotek, dość długi odcinek ponownie lasem w Dolinę Kocinki i boczną drogą do DK43. O ile przez pod częstochowskie wioski, powiedzmy że to obecnie dalekie przedmieścia ze sporą ilością nowych okazałych domów, jechało się dobrze to odcinek do Białej był tragiczny. Asfalt bardzo zniszczony + nasilający się ruch, na DK już całkiem szał i na ścieżkę rowerową trzeba mi było zboczyć.
Ul. Świętego Rocha w Częstochowie - miła odmiana po krajówce.
Jasna Góra, skąd super zjazd ul. Kordeckiego i ponownie mozolne przebijanie się przez Częstochowę i Brzeziny.
W końcu u celu.
Przejazd przez Cz-wę dał mi lekko w kość, więc pakuję rower do samochodu i odpuszczając wieczorne zakupy jadę do domu.
Ogólnie wyjazd udany, choć pełnej powtórki nie będzie. Oczywiście między Krzepicami a Kulami będę bywał regularnie i równie chętnie pojadę na teren między Boronowem a Panoszowem. Jednak najpierw poczytać trochę trzeba co i gdzie tam ciekawego jest.
Powrót do spisu wycieczek »»»