Trasę zaplanowałem na 2 dzień Świąt ew. Sylwester, a wyjazd wyszedł dopiero 6 stycznia. Pierwotny plan zakładał "troszkę" inny przebieg lecz pogoda, myśliwi, nikła kondycja, lenistwo (start miał być godzinę wcześniej) dokonały skutecznej korekty i wyszła +/- powtórka z wycieczki
do "Złotego Oka" Luciąży.
W podsumowaniu tamtego wyjazdu pisałem, iż szeroko pojęte okolice Radomska/Piotrkowa średnio "mi leżą", co ta wycieczka w pełni niestety potwierdziła. Pomijając Doliny Pilicy i Warty oraz kilka miejsc (Kobiele-Wielgomłyny-Chełmo, okolice Zalewu Cieszanowice, Ręczno/Bąkowa Góra) strasznie tam monotonnie. Całkiem płasko nie jest - nikłe kilkunastometrowe deniwelacje słabo zarysowane w krajobrazie, acz zauważalne w jeździe rowerem (widać na profilu trasy), monotonne rolnicze krajobrazy przerywane zasadniczo nieciekawymi lasami i wsie gdzie mało tradycyjnej starej zabudowy. Dominują ceglane, kamienno-drewniano-ceglane domki z lat 50/60-tych, późno PRL-owskie klocki i bardziej współczesne budynki. O tyle dziwne że patrząc na mapę turystyczną (np. Compassowska
Dolina Środkowej Pilicy) teren rysuje się ciekawie. Może w słoneczny późnowiosenny lub letni dzień z kołyszącymi się łanami zbóż odbiór krajobrazu był by lepszy? bo w szarówce z chwilowymi przejaśnieniami było mocno
nijako. Może tak, może nie. Sprawdzać w najbliższej przyszłości nie planuję, gdyż czasu na przełomie wiosny/lata mam co kot napłakał i ten wolny wolę wykorzystać na Małopolskę. Tym bardziej że dalej niewiele się w jakości dróg południowej części województwa łódzkiego zmienia. Większość bocznych asfaltów to istna tragedia, śląskie/małopolskie/świętokrzyskie (przynajmniej ta ich część gdzie jeżdżę) jawi się jak inny świat w zakresie drogownictwa.
Oczywiście proszę powyższego nie brać tak całkiem dosłownie - mieszkam/pracuję na Jurze gdzie Mirów/Bobolice, Ogrodzieniec, Ojcowski Park Narodowy i dziesiątki innych bardzo atrakcyjnych miejsc są codziennością. Gdzie się nie obrócić - wzgórza, wąwozy, skałki, jaskinie, źródła, urozmaicone biotopy, ruiny zamków, pałace, kościoły, ...
Ciężko o region który może w szranki stawać (Ponidzia i Dolnego Śląska nie liczę ;) ).
Zgodnie ze wpisem z końca 2017r. od br. zamieszczam trochę większe zdjęcia, choć poniższe ze względu na dołującą szarówkę takie sobie.
Słońca niewiele, jak na styczeń bardzo ciepło (spokojnie do +10stC) i wszędzie bardzo wilgotno. Drogi mokre, w obniżeniach stojąca woda, olsy zalane, a nawet najmniejsze potoczki płyną wartko. Dokuczający we wcześniejszych dniach silny wiatr rano wiał już słabiej i w plecy, a po południu wiać przestało praktycznie całkiem.
Dystans: 175km, czas całej wycieczki: 10:45h
Trasa: Koniecpol - Soborzyce - Żytno - Kobiele Małe - Rzejowice - Przerąb - Bęczkowice - Zalew Cieszanowice - Straszów - Łęczno - Sulejów - Biała - Stobnica - Majkowice - Przedbórz - Dobromierz - Krzętów - Maluszyn - Grodzisko - Koniecpol
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
Koniecpol, widok od strony obwałowanej Pilicy na
XVIIw. kościół pw Św. Trójcy
Tym razem, jeszcze zgodnie z planami, jadę za Koniecpolem polną/leśną drogą na północny-zachód. W płytkiej dolince krótkiego bezimiennego dopływu Pilicy spore mokradła i olbrzymie zarośla barszczu Sosnkowskiego. Niestety śmieci nie brakuje.
Na "górce" błota brak, piasek zmoczony obfitym nocnym deszczem nie stawia oporu. Na mapie koło krzyżówki zaznaczono samotny dom którego w naturze nie widać, a w "lewej" prowadzącej do
ruin gorzelni (foto z wycieczki 22.09.2016) drodze migają samochody terenowe. Zapewne kolumny myśliwych którzy minęli mnie w Koniecpolu. Jadąc rano samochodem do Koniecpola na polach widziałem kilkanaście saren, za Drochlinem w podmokłych lasach drogę przebiegły dwa dziki i tak sobie myślałem dla ilu zwierzaków to ostatni dzień życia...
Stąd aż po Kobiele drogi doskonale znane.
Szarówka przed Soborzycami.
Ruiny wiatraka nad Soborzowicami.
Drogę do Sekurska na górce od +/- zarośniętych i zaśmieconych płytkich łomów górnokredowych marglistych wapieni pokrywa ciastowate błotko.
Nowe opony (CST Salvo o szerokości 38C) radzą sobie doskonale i w końcu rower przestał tańczyć, lecz mimo błotników chlapią strasznie.
Magdalenki - typowy dla całej trasy widoczek.
Żytno - kościół, szkoła i niedokończony "dom nauczyciela" wypisz wymaluj "moje" Włodowice.
Bardzo lubię tę miejscowość o bardzo starym rodowodzie i ciekawym układzie urbanistycznym dawnego miasta (znowu jak Włodowice), a kilka fotek jest w starszych relacjach np. z
maja 2017. Tam również fotka spichlerza w Sekursku. W Żytnie mimo Święta Trzech Króli na rynku otwarty sklep spożywczy, co dobrze rokuje na dalszą trasę, gdyż poza wodą zabrałem tylko czekoladę.
Przy drodze zaniedbany park z ruinami XXw. dworu który wg Wikipedii należał m.in. do Józefa Becka (ministra spraw zagranicznych IIRP który wygłosił słynne przemówienie 5 maja 1939r.).
Na trochę bardziej okazałym bo kamiennym przystanku usytuowanym tak jak na jednej z wyższych fotek robię krótki postój. Za ciepło się ubrałem i zdejmuję termiczną koszulkę jadąc dalej w cienkim polarze oraz rowerowym bezrękawniku, jednak ze względu na liczne kałuże zostawiam neoprenowe ochraniacze na buty. Trochę za ciepło ale lepiej ciepło i mokro (bo wentylacja kiepska), niż zimno i mokro ;)
Rędziny położone w dużym kompleksie podmokłych lasów i śródleśnych łąk częściowo odwadnianych przez Wiercicę (uchodzącą po połączeniu z Baryczką do Pilicy poniżej Maluszyna) stąd liczne odgłosy żurawi dziwić nie powinny. Tylko w kalendarzu początek stycznia, choć z drugiej strony skoro z północno-wschodniej Polski też nie odleciały...
Nowy równy asfalt, niestety to tylko chwilowy błąd w matriksie i zaraz wszystko wróci do normy ;) Tym równym dywanikiem opuszczam Nieckę Włoszczowską i zapuszczam się w głąb Wzgórz Radomszczańskich, gdzie faktycznie teren troszkę bardziej jest zmarszczony.
Kobiele Małe żegnają duszącym dymem unoszącym się z komina ostatniego domu. Szczęściem
"smoka" odczuję dopiero prawie na mecie w Okołowicach i Koniecpolu. Spora w tym zasługa pogody i tego że raczej przez małe wsie w sąsiedztwie lasów jechałem. Jak gdzieś dymiło to raczej miły aromat palonego drewna.
Rezerwat Kobiele Wielkie.
W lesie za tablicą dwa niewielkie psy żerujące na sarniej padlinie, z których jednego z daleka za lisa wziąłem.
Potężne jodły w rezerwacie, szkoda że na Jurze nie ma takich lasów.
Położony nad malutkim stawem gdzie zadomowiły się bobry i dolinką dopływu Strugi samotny dom w Ujazdówku. Miejsce które strasznie spodobało się podczas wcześniejszych przejazdów.
Kapliczka u wjazdu do Babczowa, która ładnie jednak w
letnich warunkach (foto z wycieczki 9.09.2015) wygląda dużo ładniej.
Widok na Górę Chełmo - zdjęcia z kamieniołomów piaskowca, Masłowic, Bąkowej Gór, Gór Przedborskich i Doliny Pilicy, czyli terenów przez które będzie już w szarówce/po ciemku wiodła moja trasa powrotna są np. w relacji z
kwietnia 2014r.
Rzejowice,
XVIIIw. zrębowy kościół pw Wszystkich Świętych.
Obok dwa ciekawe domy szczytami zwrócone do przykościelnego placu, czy też rozjazdu dróg, w miejscowości znajdują się źródła Luciąży, a wg Wikipedii urodzili się tu generał dywizji (inspektor armii) i minister IIRP Mieczysław Norwid-Neugebauer, oraz kpt. Stanisław Sojczyński Warszyc (AK, Konspiracyjne WP).
Przerąb, widok na budynki dawnego folwarku z drogi do Huty Przerębskiej, gdzieś tam nad Luciążą fundamenty zamku ponoć są.
Odnowiona, z uzupełnionym segmentem pochodząca z 1777r. figura Nepomucena
Szkoda tylko że betonowy płot pozostał, bo sama kapliczka względem
stanu poprzedniego (foto z wycieczki 9.09.2015) prezentuje się wspaniale.
Centrum Przerębu w dalszym ciągu mało malownicze, choć miejscowości ma potencjał. W sklepie robię zakupy (2 drożdżówki, Mars i sok pomidorowy), przede mną kobieta jak to w wiejskich sklepach nie może się zdecydować, a może jeszcze woda, a może serek a czy te xxx w promocji są dobre itd. Szczęściem poszła coś wybierać a ja mogłem szybko zakup sfinalizować, tym bardziej że rower zostawiłem nie przypięty a trochę ludzi się pojawiło. Jeszcze bardziej śpieszyło się jegomościowi w "terenowym" ubranku który alkohol kupował. Po wyjściu okazało się że to jeden z załogantów 2 terenowych samochodów mijających mnie dosłownie 3 minuty wcześniej, oczywiście wszyscy w zielonych ciuchach, pomarańczowe czapki lub kamizelki i broń w samochodzie. Jak już wracali ich sprawa, jak dopiero jechali w teren to w świetle nowych przepisów czyniących z nich "udzielnych panów lasów i pól" strach się bać...
W promieniach słońca przecinam Dolinę Luciąży zajętą przez spory kompleks stawów a chronioną Obszarem Natura 2000
Łąka w Bęczkowicach (PLH100004)
Leżący na niewielkim wzniesieniu górującym nad cała dolinką strzelisty neogotycki kościół pw Zesłania Świętego Ducha (
Pocieszna Górka). Po lewej "fabryka chmur", Elektrownia Bełchatów znaczy, a +/- u szczytu górki opuszczę Wzg. Radomszczańskie i wjadę na teren Równiny Piotrkowskiej.
Trzepnica, klasycystyczny XIXw. dwór mieszczący obecnie szkołę.
Urodzić się tu miała
Krystyna Skarbek, ciekawa bardzo niejednoznaczna (w jej działalności to dość zrozumiałe) postać kręgów wywiadowczych okresu DWS. Jej kontakty z Muszkieterami, praca dla SEO, konflikt z ZWZ i współpraca czy też raczej jej brak z londyńską VI i III Sztabu NW - wielu rzeczy o tamtych czasach jeszcze nie wiemy i pewnie wiele nigdy nie trafi "do ludu".
Droga biegnąca nasypem ponad królestwem bobrów i wodnego ptactwa w południowo-wschodniej części
Zalewu Cieszanowickigo utworzonego dwadzieścia lat temu na Luciąży. Na compassowskiej mapie zaznaczono kilkadziesiąt metrów w głąb zalewu kapliczkę, która w rzeczywistości wznosi się na wąskiej grobli wśród mokradeł. Wygląda to dość ciekawie, warto zerknąć na zalinkowaną powyżej stronę gdzie jest jej opis i kilka zdjęć.
Potężny dąb na rozstajach dróg w sąsiedztwie brzegu zalewu.
W czasie wycieczki we wrześniu 2014 patrząc z tamy bardzo ciekawy wydawał się wyższy północno-wschodni brzeg na którym byłem tym razem. Niestety ładny on z daleka, z bliska ogrom śmieci przeraża.
Mierzyn z dość niecodziennie odsuniętą od drogi zabudową.
Wyjazd z Mierzyna prowadził po trylince, niby tylko 1100m ale wytrzęsło konkretnie. Cała droga licząca ok. 2,3km prowadzi do położnej w lesie piaskowni/żwirowni.
Nigdy do tej pory nie widziałem tak długiego i szerokiego odcinka trylinki.
Straszów, budynki szkoły w parku podworskim + kilka starszych budynków.
Między Straszowem a Łazami - zerkając na mapę liczyłem na szutry, okazało się że były ich tylko krótkie odcinki, większość wąskie asfalty.
Kapliczka na skraju Doliny Luciąży w typowej dla okolic Radomska/Piotrkowa formie. Takich małych murowanych "kapliczek domkowych" w Zachodniej Małopolsce prawie nie ma, raczej krzyże/figury, kapliczki słupowe i znacznie większe do których można wejść.
Łazy-Dąbrowa,
Skansen Wsi Łazowskiej
Z Łazów otoczonych sporymi lasami najpierw wąskim asfaltem koło jakiejś nowej osłoniętej wysokim parkanem rezydencji na kolejną trzęsawkę ;)
Płyty się w środku lasu skończyły i dalej już parę kilometrów leśnego błotka.
Krótki postój przed wyjazdem z lasu. Rower na zdjęciu nawet nie taki brudny (usyfił się strasznie dopiero za Sulejowem), za to mając w planach Opactwo musiałem choć z grubsza doczyścić spodnie i kamizelkę.
Ofiara dla Wszechmogącego W Trójcy Świętej Jedynego Boga od Obywateli Osady Sulejów 1887
Tak głosi napis na kapliczce leżącej u zjazdu do Sulejowa za ostatnimi domami Wójtostwa. Na drodze spory ruch, dziury także a cel wycieczki tuż tuż... A właściwie to jeszcze dopisać trzeba że na "pagórku" za Łęcznem wróciłem na Wzgórza Radomszczańskie.
Neogotycki leżący na zachodnim brzegu Pilicy
kościół pw św. Floriana w Sulejowie - doskonały pkt orientacyjny podczas spływów kajakowych.
Plac przy remizie Straż, miejsce które bardzo w
Sulejowie lubię.
Niskie słońce oświetlające Pilicę i leżące nad nią opactwo
(wycinek z szerokiego kadru).
Baszta Krakowska i Attykowa
Opactwa Cystersów w Sulejowie, dodatkowe info na
Wiki
Romański kościół pw NMP i św. Tomasza Kantuaryjskiego, w tle Baszta Opacka.
Fasada świątyni.
Arsenał i Baszta Opacka
Jeszcze raz Baszta Opacka.
Oczywiście w necie jest dużo doskonałych zdjęć i ciekawych opracowań o całym założeniu - poszukać, poczytać/pooglądać, a jeszcze lepiej pojechać i zobaczyć na własne oczy. Warto tu trafić poza weekendem/świętami by poczuć klimat, bez pośpiechu i w spokoju oglądać detale. Choć w sumie dzień wolny święto kościelne, a ludzi bardzo mało, czasu niestety też i szybko się zbierać musiałem.
Między centrum miejscowości a nieczynnymi kamieniołomami biegnie trylinkowa droga z jednej strony ograniczona nurtem Pilicy, z drugiej wysoką częściowo zabudowaną skarpą. W większości domy są zamieszkane, ale kilka działek jest pustych a perę domów opuszczonych. W tym willa z powyższego zdjęcia.
Na wysokości
kamieniołomów (foto z wycieczki 29.09.2014) skręcam nad rzekę, gdzie przy ujściu dawnego kanału odwadniającego łom zadomowiły się bobry. Jeden nawet wypłyną z nory, spłoszony moją obecnością błyskawicznie dał nura.
Bardzo charakterystyczna niska prawobrzeżna skarpa na wysokości osady Kurnędz. Łąka na lewym brzegu z super dogodnym dostępem do rzeki częściowo zalana, opony dały radę i buty dalej suche ;)
Początek leśnego "szutru" za Białą błotnisty i spora mazi pokryło rower, oraz ubranie. To jeden z ledwo kilku wyjazdów trekingiem po którym sprzęt musiałem solidnie myć.
Za zjazdami na Windugę już sucho, dopiero przed Trzema Morgami ponownie kawałek solidnego błota.
Trzy Morgi, małpi most/kładka nad Pilicą.
Rok temu była lekko uszkodzona, później w lecie znajomy mówił że wcale się przejść nie dało, ale widać że szkody naprawiono.
Jeden z zachowanych młynów na Stobniczance w Stobnicy Dolnej Wsi.
Z Trzech Morg plan zakładał przejazd asfaltem do Stobnicy i lasami po górce do Ręczna. Dojeżdżam do wsi i widok rozmokniętej polnej drogi wiodącej pod górkę w stronę lasu skąd słychać strzały morale sprowadził do poziomu gruntu. Wracam więc na DW742 i kręcę na południe. Oczywiście jak ostatni kretyn przejeżdżam bardzo charakterystyczny zjazd w Paskrzynie i zamiast po równym spokojnym asfalcie wzdłuż Pilicy jadę dalej wojewódzką aż do skrętu na Nowinki.
Gdzieś między Nowinkami a Majkowicami z widokiem na
Bąkową Górę
W sumie dobrze że ominąłem lasy nad Ręcznem. Błoto jeszcze by się dało przeżyć, strzałów dobiegającej z lasu między DW742 a rezerwatem Wielkopole już nie koniecznie. W leśnej przecince mignęła cała tyraliera "władców lasu" a kanonada niosła się po całej okolicy przez wiele minut. Zwykła egzekucja...
Ruiny zamku/dworu w Majkowicach.
Za wsią leśna droga rozjeżdżona zrywkowym sprzętem nie zachęca do jazdy, zresztą szaro już się robi więc uruchamiam oświetlenie i wracam na DW742.
Wiatrak na Majowej Górze nad Przedborzem.
Pilica w Przedborzu.
Dalej już za ciemno na fotki, zresztą jest ich sporo w starszych relacjach -
Na północ od Jury.
Droga powrotna z Przedborza znana doskonale wiodła przez spokojne okolice, nawet wiejskie burki nie dokuczały, ale jechało mi się dużo gorzej niż podczas powrotu z
jesiennego Ponidzia.
Powrót do spisu wycieczek »»»