Niby połowa lutego, a aura zgodnie z prognozami wiosenna typowa raczej dla końcówki marca. Jedyne co się wróżbitom nie do końca trafiło to kierunek wiatru. Na Jurze w lasach jeszcze miejscami dużo śniegu, na miechowskie pagórki sił za bardzo nie miałem (kolejnego dnia czekała setka na rowerze) i podjechałem samochodem do Złotego Potoku skąd już dalej rowerem. Tereny znane lecz i tym razem coś nowego a ciekawego udało się "odkryć".
Fotki z GRa, który coś AF mocno głupił :( nie wiem czy nie przeostrzyłem ich przy wywoływaniu.
Dystans: 120km, czas całej wycieczki: 7:15h z uwzględnieniem licznych postojów
Trasa: Złoty Potok - Żuraw - Krasice - Mstów / Wancerzów - Trząska - Garnek - Gidle - Jasień - Kobiele - Żytno - Cielętniki - Przyrów - Julianka - Złoty Potok
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
Startuję koło bramy zespołu pałacowego w Złotym Potoku, po zakończonym remoncie drogi wstawiono szpetne barierki i zakaz jazdy rowerem. Wg przepisów trzeba do Janowa jechać ścieżką pieszo-rowerową, którą w wolne dni chodzi sporo rodzin z dziećmi, psami a nawierzchnia składa się z dziur i śliskich liści...
Rynek w Janowie, rewitalizacja jeszcze chwalebnie nie rozpoczęta.
Ponownie Janów gdzie boczne uliczki dalej mocno klimatyczne i nieco różniące się względem miejscowości położonych w centrum Jury.
W sąsiedztwie kirkut skąd jest jedna fotka w relacji z
19.10.2010
Boczkiem przez nieco rozmoknięty szuter do Okrąglika w okolicy którego liczne duże w większości opuszczone wyrobiska osadów wodno-lodowcowych, gliny i kamienia.
Zespół dworski w Żurawiu do zaplecza silnie ufortyfikowany ;)
Zjazd do Kobyłczyc z widokiem na Babią Górę, Dupnice i wiatrak nad Mokrzeszem.
Wyjazd z Kobyłczyc widokową drogą między Babią Górą a Dupnicą. Jak już pewnie nie raz pisałem - tereny między Częstochową a PK Stawki mają spory potencjał.
Wąskim asfaltem przez niski garb południowego obrzeża Doliny Warty na kraniec Krasic. W okolicy sporo bezodpływowych "oczek/zastoisk" na nieprzepuszczalnych iłach.
Krzyż w Podkrasicach, w głębi Dolina Warty i położone nad nią nowe domy w Kłobukowicach.
Gospodarstwo nad samą Wartą między piaskownią a Mstowem.
Widok z mstowskiego brzegu Warty na klasztor, Skałę Miłości i Górę Szwajcera, którą bardzo ładnie w pełni wykarczowano.
Więcej fotek jest w relacji z bardzo zbliżonej trasy
do Pławna sprzed dwóch lat.
Wancerzów - pozostałości kamiennych piwnic na wzgórzu klasztornym.
Warta w Kłobukowicach.
Skrzydlów - niewielki próg spiętrzający na Warcie.
Rzeki Wielkie.
Odsunięty od drogi niewielki domek w Rzekach Wielkich.
Rzeki Wielkie -
dwór mieszczący obecnie przedszkole
Jedna z odnóg Warty w Rzekach, na wyspie hydroelektrownia i młyn, parę innych fotek
tu.
Chmielarze - zabudowa i jej układ już w pełni typowy dla szeroko pojętych okolic Radomska.
Ostatnie metry biegu Wiercicy tzw. Nowym Kanałem prowadzącym większość wody do pobliskiej Warty.
Po widocznej z daleka wieży kościelnej, chyba najbardziej rozpoznawalny budynek w Garnku - biblioteka ulokowana w dawnej stróżówce majątku Reszków.
Ceglana kapliczka wśród płaskich i podmokłych terenów między Starą Wiercicą a Kanałem Warty - układ naturalnych cieków i sztucznych kanałów jest tu dość skomplikowany.
W centrum malutkiego Śliwakowa, odnawiany staw i dwa namolne burki. Kawałeczek dalej na opłotkach Zawady stare głęboko wcięte mocno meandrujące koryto naturalnego biegu Warty.
Widok na Gidle z łąk nad Starą Wiercicą.
Stara Wiercica, w tle potężna bryła bazyliki pw. Wniebowzięcia NMP w Gidlach.
Stara Wiercica, w tle pokartuski
kościół pw. MB Bolesnej, w relacji z
27.02.2017 inna fotka bryły i wnętrza.
Jeszcze raz
bazylika pw. Wniebowzięcia NMP najbardziej znany z 3 gidelskich kościołów (poza pokazanymi dwoma murowanymi jest jeszcze
przepiękny drewniany XVw. pw. Marii Magdaleny). W zachwalanej
Gidlé Café tłoczno, słodycze się pokończyły, szczęściem lody gałkowe jeszcze ostały - dobre, choć zauważanie droższe niż w Miechowie czy Małogoszy.
Warta z mostu w Pławnie.
Mam słabość do tych kamieniczek w Pławnie.
Zagórze koło Pławna, z drogi większych zmian nie widać i na
kirkut nie jadę.
Ojrzeń, dolina Mękawy - przygodę czas zacząć...
Do tej pory jechałem przez znane tereny i wstępnie zamierzałem jechać dalej do Kobieli asfaltem, lecz przygotowując trasę dróżka przez Jasień na ortofotomapie wyglądała na częściowo utwardzoną. Na rozjeździe śniegu brak i dukt wygląda zachęcająco, znaczy opuszczam asfalt.
Samotne zabudowania w Nadolniku, gdzie droga miejscami mocno piaszczysta była.
Chrostowa - mała osada pośrodku niczego, kilka stale zamieszkanych gospodarstw, trochę domków letniskowych a na skraju lasy jeszcze perełka kryta strzechą.
Rezerwat Jasień, przy drodze niestety ładnych cisów nie dostrzegłem.
Jasień - największa niespodzianka i ciekawostka tej wycieczki.
W oddali na grobli widzę ruszających motocyklistów na szosowych maszynach, jak robię fotkę mija mnie dwóch krosowców którzy na skraju rezerwatu nawracają i ruszają za szosowcami. Spokojnie siadam na rower i toczę się do widocznego grądu by w słoneczku zrobić sobie chwilę przerwy a i może jakieś przebiśniegi się trafią...
Kwiatków nie było za to nie brakowało szkła. Początkowo myślałem że ktoś wyrzucił stłuczkę, ale wystarczyło zrobić kilka kroków i okazało się iż cały pagórek to olbrzymie wysypisko kolorowego szkła. Acz nie takiego typowego, krawędzie raczej już stępione, zielone niebieskie bezbarwne masywne bryłki, niektóre wielkości pięści. Ciekawa i niecodzienna sytuacja, zresztą cały teren intrygujący - droga, ukształtowanie terenu i układ starych drzew od razu wskazywały że coś tu dawniej musiało się znajdować.
Kawałek dalej na skraju kolejnych stawów ewidentnie stary "podworski" niewielki dom mieszkalny i powyższa murowana kapliczka na grobli.
Za stawami zaczyna się wąski asfalt gdzie na krzyżówce postój urządzili widziani wcześniej motocykliści. Stoją na boku rozmawiając z jakąś rodziną na spacerze i mjając ich nagle słyszę
dzień dobry - ki czort??? Po nawrotce witam znajomego znad Pilicy którego nie poznałem w kombinezonie, zresztą nawet nie wiedziałem że jeździ na moto. W rozmowie pytam czy nie wiedzą co było koło stawów gdzie się mijaliśmy, lekkie zaskoczenie o co biega, ale jak mówię że pełno szkła to jeden z krosowców sobie przypomniał. Jego matka pochodzi z okolic i mówiła o
działającej tu dawno temu hucie szkła, nawet ma w domu takie duże bryłki. Też na pamiątkę zabrałem ;)
Ogólnie dość nietypowy wyjazd (nie licząc centrum Jury, czy jazdy wzdłuż Pilicy), gdyż spotkałem jeszcze 3 wirtualnie znanych rowerzystów i dwoje kajakowych Klientów naszej firmy.
Przyborów.
Sady nad Kobielami Wielkimi.
Widok na Kobiele Wielkie z dominującą bryłą neogotyckiego kościoła pw. św. Marcina.
Ławeczka
Władysława Reymonta przed olbrzymim budynkiem UG i inny instytucji w Kobielach - szkoda naszego wielkiego noblisty pomazanego paskudną olejną farbą i mchem rosnącym w odchodzących zelówkach... Dworu Tymowskiego za UG też szkoda :(
W Karsach mijam dwie urocze rowerzystki które również w Jasieniu gościły tego dnia.
Tym razem troszkę lepsza fotka
dworku ministra J. Becka w Rędzinach, od mojego ostatniego przejazdu sprzed
ponad roku pojawiły się tabliczki "Teren prywatny" i wycięto część krzaków.
Wjazd do Żytna.
Magdalenki, drogą przez Sekursko wytyczono objazd DW785 i zdaje się wszystkie ciężkie "wanny" kursujące non stop przez Maluszyn rozbiły boczną drogę na miazgę.
Pozostałość gorzelni
majątku w Cielętniki, fotki kościoła , lipy (połamanej obecnie) i spichlerza w Sekursku są w relacji z
05.05.2017.
Kanał Lodowy w Raczkowicach.
Przed Świętą Anną słoneczko coraz niżej i zimno się zaczyna robić.
Widok na ładnie oświetloną niskim słońcem leżącą na niewielkim wzniesieniu Dąbrowę Zieloną.
Święta Anna
Wiercica w Przyrowie, jaz w miejscu starego młyna.
Miejsce dla mnie dość sentymentalne - tu zrobiliśmy
pierwszy spływ polietylenowymi kajakami zaraz po ich kupnie, a dzień później pierwszy komercyjny. Niby tak niedawno, ale dla mnie lata świetlne temu... To też tereny gdzie jeszcze kilkanaście lat wcześniej robiłem pierwsze wypady na opłotki poza główny grzbiet Jury.
Kościół pw. św. Mikołaja w Przyrowie - te punkciki to nie syf na matrycy, lecz olbrzymia chmara kawek, wron itp. gnieżdżących się w Przyrowie na terenie parku i dawnego kirkutu.
Dalej "szybki" odcinek po bardzo nierównej drodze do Julianki (miałem nadzieję że ją w końcu zrobili, lecz nic z tego) a w lesie już faktycznie szybko do Janowa/ZP. Miałem na ostatnim postoju pod kościołem ubrać rękawiczki, ale jeszcze ciepło, już niedaleko i nie ubrałem - to był błąd, duży błąd...
Powrót do spisu wycieczek »»»