Jak tradycja nakazuje po zakończeniu wiosennego maratonu wycieczkowego, coś dla ciała i umysłu. Znaczy rowerowy reset w pięknych okolicznościach przyrody i krajobrazu. Tym razem wybór padł na miejsce gdzie zawodowo wiosną bywałem "do znudzenia", czyli Wyżynę Olkuską, Ojcowski Park Narodowy, oraz ulubioną Wyżynę Miechowską. Niby wcześniej zastanawiałem się czy nie jechać gdzieś w okolice Chęcin/Małogoszczy, ale że przyroda zawirowała lekko to jednak kierunek na kwitnącą lawendę. Był to słuszny wybór, gdyż zbiory już trwają na całego.
Trasę o podobnym przebiegu tzn. z większą ilością kręcenia po wschodniej części Dolinek miałem zaplanowaną na wczesną wiosnę przy założeniu jazdy e-bike. Jak najbardziej ją zrealizuję, gdyż mimo błyskawicznie rozprzestrzeniającej się podmiejskiej zabudowy, tereny w okolicach Korzkwi, Dol. Naramy i boczne asfalty wokół OPNu są ciekawe, a podjazdy choć krótkie bywają bardzo ostre. Ale to albo późnym latem, albo złotą jesienią.
Ten wyjazd dał się dość mocno odczuć - spore przewyższenia, kondycja po długiej przerwie wyraźnie gorsza i specyficzna pogoda. Specjalnie pojechałem po południu (dzień bardzo długi, a niskie słońce ładniej rysuje krajobraz), gdyż wszystkie modele prognozowały po pochmurnym poranku ładne słońce w drugiej części dnia. Tak też było i od Ojcowa słońca nie brakowało, ale też nie było wiatru. Na podjazdach w nieruchomym powietrzu i stadach namolnych gzów było ciężkawo ;) Szczęściem pomny
bolesnej lekcji sprzed 3 lat zabrałem jakieś chemiczne psikadło na owady. Faktycznie zadziałało - w niektórych miejscach dalej "naloty" prowadziły chmarami, ale nie gryzły.
Fotki ponownie z automatu wywołane w Silkypix.
Dystans: 103km, czas całej wycieczki: 6:30h
Trasa: Wolbrom - Chrząstowice (Dolina Białej Przemszy) - Braciejówka - Biała Droga - Ojcowski PN (Dolina Prądnika) - Prądnik Korzkiewski - Korzkiew - Owczary - Michałowice - Iwanowice (Dolina Dłubni) - Celiny - Czaple - Krępa - Rzeżuśnia - Falniów (Dolina Szreniawy) - Sulisławice - Wierzchowisko - Wolbrom
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
Na wyjeździe z Wolbromia nieczęsto spotykana obecnie Praga V3S.
Brama Wolbromska, źródliskowa Dolina Białej Przemszy widziana z Lgoty Wobromskiej.
Typowe dla okolic zdobienia na starym domu w Zarzeczu albo Kamionkach.
Dolina Białej Przemszy stanowi naturalną granicę między północną a południową częścią Jury - widać to w budownictwie, sposobie zagospodarowania przestrzeni przydomowej i ogólnym krajobrazie. Oczywiście granica nie jest ostra i strefa przenikania obejmuje znacznie większy obszar.
Po przekroczeniu w Chrząstowicach wąską kładką B. Przemszy i torów LHS wjeżdżam w rozległy kompleks piaszczystych sosnowych lasów, gdzie lekko znosi mnie z zaplanowanej marszruty. Pojadłem trochę jagód, ale też popchałem rower po piachu...
Z Pazurka-Ziemkówki wygodną szeroką szutrówką przecinam Wzgórza Rabsztyńskie.
W wyższej części podjazd dość stromy w rojach namolnych gzów wymusza postój na zewnętrzną aplikację chemii, a sam droga bardziej z obrzeżem Gór Świętokrzyskich niż z Jurą się kojarzy.
Droga Skotnicka między Braciejówką a Kolonią, widok wstecz na Wzgórza Rabsztyńskie.
W Braciejówce remont nawierzchni drogi, spore uskoki i miejscowi wymuszający pierwszeństwo...
Koniec podjazdu polna drogą na rozległą rolniczą wierzchowinę (450-480m n.p.m. tzw. paleogeńska powierzchnia zrównania) - Płaskowyż Sułoszowski
Teraz zjazd w rozłogi i tak na przemian troszkę pod górę, trochę w dół, a najpiękniej tu chwilkę przed żniwami.
j.w.
Charakterystyczne suche drzewa na Białej Drodze nad Sułoszową, pod modrzewiem unikalny i zarazem typowy dla okolic Sułoszowej/Ojcowa krzyż szrapnelowy - swoista pamiątka z Międzywojnia.
Pierwsze ładnie widoczne, leżące troszkę powyżej kościoła w Sułoszowiej, skałki w górnej części Doliny Prądnika.
Oczywiście to fotka z drogi Trzyciąż-Sułoszowa, nie z DW773. Dalej droga Doliną Prądnika przez Ojcowski Park Narodowy którą w czasie ostatnich 2 miesięcy przejeździłem/przechodziłem grube dziesiątki razy :)
Kanoniczne ujęcie Maczugi Herkulesa i Pieskowej Skały.
Oczywiście te pocztówkowe fotki cykane są ze Skał Wernyhory.
Wylot Doliny Zachwytu i Skały Wdowie.
Ładnie widać świeży karczunek, a tej wiosny odsłonięto naprawdę olbrzymia ilość skał i całych zboczy.
Urwisko Skały Długiej, na szczycie której między listowiem widać fragment dachu Pustelni Bł. Salomei.
Kolejny klasyk - Kaplica na Wodzie.
I znowu klasyka - Brama Krakowska w tle Góra Koronna z Rękawicą.
A to już część Doliny gdzie wycieczki zaglądają sporadycznie - Skała Krzyżowa nad Ośrodkiem Caritasu i miły szuterek biegnący przy samym korycie Prądnika.
Wylot Wąwozu Stodoliska.
Kładka nad Prądnikiem do Chaty Pustelnika.
Prądnik Korzkiewski już poza granicami OPNu.
Nie ma co czarować - od tego miejsca do Iwanowic tereny znam bardzo pobieżnie. Oczywiście byłem kilka razy w Korzkwi, parę razy samochodem po okolicy jeździłem ot choćby przy opracowywaniu Zlotu Plejad.
Stromy wyjazd wąskim asfaltem z Doliny do miejscowości Grębynice, na górze dobre wiśnie ;)
XVIIw. kościół Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Korzkwi.
świątynia była co prawda otwarta, ale spocony w krótkich spodenkach rezygnuję z wejścia i bardzo stromym zjazdem mknę do parku pod zamkiem.
Zamek w Korzkwi
Na końcu mozolnego wyjazdu z Doliny Korzkiewki zaczynają się typowo podmiejskie zabudowania, ale co warte podkreślenia w większości dość przyjemne w odbiorze i zasadniczo nie tworzące zwartych nowych osiedli. Na podjeździe i w nisko położonej części wsi widać spustoszenia poczynione podczas niedawnej nawałnicy.
Owczary Międzygaje - kolejny fajny przejazd i miejscowość o zupełnie odmiennym względem Północnej Jury, czy nawet południowo zachodnich Dolinek, charakterze.
Ciekawy, pięknie położony w Dolince Naramki samotny dom - Owczary Wielki Dół.
Było w dół musi pod górę szutrówką z dorodnymi starymi akacjami.
Górna część Doliny Naramki.
Michałowice - szybki zjazd z garbu między Dol. Naramki a Dol. Dłubni z widokiem na Nową Hutę.
Budynek apteki z 1917r. w miejscowości Zerwana (Dolina Dłubni).
W przeciwieństwie do górnej/środkowej części doliny tą część odwiedzam sporadycznie, opisane wycieczki to zdaje się tylko z
30.03.14 i
28.03.17
Zabytkowa drewniana kaplica w Maszkowie nad Dłubnią.
Na zdjęciu "letnim" tego nie widać, dopiero LIDAR, albo zimowe zdjęcie lotnicze ładnie zaprezentuje przełom Dłubni w Maszkowie/Iwanowicach. Potok zataczając kilka dużych zakoli rozcina znaczne masywy skalne, a na erozyjnym ostańcu Wały istnieje relikt obronnego grodziska z IXw.
Iwanowice Włościańskie - położona na skalistej skarpie nad drogą i Dłubnią
XVIIIw. kapliczka p.w. św. Rocha.
XIXw. figura św. Jana Nepomucena w centrum przykościelnego placu w
Sieciechowicach.
Koło kapliczki opuszczam Dolinę Dłubni i wdrapuję się na rozległy wypłaszczony garb rozdzielający równoległe doliny Dłubni i Szreniawy.
Celiny między Dłunią a Szreniawą.
Między gruntami Wysocic, Władysławowa i Czapli Małych wracam na tereny gdzie różnymi dróżkami jeżdżę w miarę regularnie.
Widok w głąb Miechowszczyzny z ponad Czapli.
Już po raz któryś za bardzo stromym/szybkim asfaltowym zjeździe ledwo udaje mi się zatrzymać rower. Na drogach gruntowych/szutrowych zablokować koła mogę bez problemów, na asfalcie już gorzej. Pomijając czy blokada jest pożądana i "zgodna ze sztuką", to coś mi się widzi że mechaniczne Tektro są za słabe jak na moją wagę, za to opony CST Salvo mają naprawdę doskonałą przyczepność i w poślizg wpadają b. trudno. Zauważyłem że Novella z fabrycznymi klockami dużo sprawniej hamuje po rozgrzaniu, czyli lekko zacisnąć, chwilę potrzymać i po ponownym zaciśnięciu skuteczność jest większa. Ale to nie jazda i nie ma co porównywać do mechanicznych Shimano. Tarcze i klocki odtłuszczone, dobrze wyregulowane, spróbuje jeszcze założyć inne klocki.
Kolejna poprzeczna dolinka k/Celin Przesławickich - już jest taka fotka w której ze starszych relacji.
Na pierwszym
lawendowym polu (foty z 07.2015) już sporo zebrano, więc polną drogą za pylącym ciągnikiem skrótem na kolejne.
Miechowska Prowansja - zbiór lawendy w miejscowości Krępa nad doliną potoku Gołczanka (fotki m.in.
04.2016,
04.2015)
Miechowska Prowansja, w tle zbocza rozcięte kamieniołomem w Rzeżuśni.
j.w.
Zjazd do Rzeżuśni.
Potok Gołczanka.
Kwintesencja Miechowszczyzny - stroma kamienista kredowa droga wspinająca się na skarpy Doliny Gołczanki.
Już u krańca podjazdu, oby nie dotarli tu z asfaltem...
Widok na Miechów.
Grzbietem na zachód.
Falniów-Wysiołek i ponownie stromy lessowo-kamienisty zjazd w kierunku Doliny Szreniawy.
Strażnik, wróć strażniczka kredowych skarp.
Na końcu zjazdu - im dłużej jeżdżę crossem/trekingiem tym coraz bardziej przekonany jestem iż typowy hardtrail na 26" szerokich oponach to ślepy zaułek był. Dla mnie w każdym razie, ale full na kołach 27,5-29" by się zdał ;)
Typowe widoki na Wyż. Miechowskiej.
Ostatni etap zjazdu ku Szreniawie, szkoda że nie po kredowych kamieniach tylko jakim nawiezionym tłuczniu. Na polach im bliżej Miechowa/Charsznicy coraz więcej kapusty i warzyw.
Jeden z najdłuższych dni w roku dobiega końca...
Przed przejazdem kolejowym na DW783 jest już rondo obwodnicy Wolbromia.
Powrót do spisu wycieczek »»»