W końcu po 3 tygodniach niesprzyjającej pogody, w tym kończącym się właśnie tygodniem ciągłych całodobowych mrozów grubo poniżej -10stC, ociepliło się na tyle że można myśleć o rowerze jako przyjemności ;)
Kierunek wyjazdu to wypadkowa satelitarnych zdjęć pokazujących gdzie leży śnieg, totalnego rozleniwienia i braku siły do jazdy, oraz w pewnym sensie pokłosie
niedawnego wyjścia w okoliczne lasy. Przypomniałem sobie o starym młynie w dolnym biegu Białki Lelowskiej, gdzie swobodnie chodzi się tylko zimą, lub suchym latem oczywiście jak komuś nie straszne roje namolnych owadów, zielsko po uszy i woda w butach...
Pierwotnie planowałem jeszcze przejazd na teren PK Stawki, jednak trochę za długo chodziłem nad Białką, a rozmarzające szutry średnio zachęcały do jazdy.
W starszych relacjach dużo zimowo-wiosennych, letnich i jesiennych fotek z okolic, wszak jeżdżę tam bardzo często. Wystarczy poszukać (na
stronie głównej bloga - CTRL+f) na hasła Lelów, Białka, Pilica, etc.
Dystans: 90km, czas całej wycieczki ok. 7h
Trasa: Włodowice - Bliżyce - Lelów - Biała Wielka - Grochlin - Kuźnica Wąsowska - Bógdał - Tęgobórz - Bonowice - Browarek - Wygoda - Włodowice
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
Na końcu podjazdu między Wygodą/Huciskiem a Zdowem.
Przy samej drodze na szczycie górki ponownie wykarczowano/odsłonięto betonowy zbiornik p.poż. jednego z punktów oporu
"Stellung B1"
Bliżyce, zjazd na północny-wschód z widokiem na gniazdo wzgórz porozcinanych lessowymi wąwozami górujących nad Zagórzem i Bodziejowicami (fotki w starszych relacjach).
DW789 na pograniczu Bliżyc i Ślęzan.
Zjawisko które obserwowałem już wielokrotnie w latach ubiegłych - na Jurze zimowo, a do połowy Bliżyc stopniowo śnieg zanika praktycznie do zera. Przy ostatnich domach w sadzie małe stadko szpaków, u mnie pojawią się pewnie dopiero za parę dni czyli dość późno względem ostatnich lat.
Na Halszce koło młyna w Staromieściu bobry sporą tamę niedawno wybudowały (
pod koniec grudnia jest nie było).
Lelów -
ohel z grobem cadyka Biedermanna.
Lelów - dawne wzgórze zamkowe (
Lelów to w wiekach średnich znaczne handlowo-rzemieślnicze miasto otoczone murami obronnymi, stolica istniejącego do rozbiorów Powiatu Lelowskiego obejmującego całą Północną i Wieluńską Jurę z przyległościami). Obecnie to tzw.
stary cmentarz
XIVw. kościół pw.
św. Marcina w Lelowie.
To jedno z tych miasteczek gdzie warto podjechać w pogodny letni lub jesienny dzień i bez pośpiechu pokręcić się po zakamarkach, których nie brakuje i wiele ciekawostek skrywają. Jakich? w imieniu mieszkańców i miłośników regionu zapraszam by przekonać się samemu. Oczywiście warto wcześniej nieco poczytać i do map sięgnąć...
Białka Lelowska na wysokości oczyszczalni.
Morze trzcin na terasie zalewowej Białki widziane ze skraju "nowego kirkutu", po którym prawie nic nie pozostało.
Lelów leży na znacznym wyniesieniu z 3 stron opasanym Białką, zamek na wzniesieniu po drugiej stronie dolinki - w połączeniu z bardzo urodzajnymi glebami najbliższej okolicy super lokalizacja doskonale czytelna na zdjęciach sat. Dolinę rzeczki ograniczają od południa wysokie skarpy chroniące miasto przed powodziami. Rzeczka wydaje się niepozorna jednak swoją siłę pokazała ostatnio
w lecie 2013r.
Nowy asfalt prowadzący do
Bogumiłka przy korycie Białki. Do dużego młyna tym razem nie jadę, lecz zawracam "górną drogą" nad stawami i zespołem parkowo-pałacowym by nowo utwardzoną drogą wśród pól dotrzeć do chyba najciekawiej położonego krzyża/kapliczki w tej części Progu Lelowskiego.
Przy XIXw. krzyżu upamiętniającym Jakuba Zwierkowskiego - opis miejsca w relacji ze
stycznia 2014r.
Kawałeczek dalej wśród pól grupa 8 żurawi.
Zamarzniętymi polnymi drogami do Drochlina.
Z opłotków Drochlina,
który zawsze z promilami mi się będzie kojarzył ;) a powinien z osadnictwem i cmentarzyskiem kultury łużyckiej/przeworskiej mocno dziurawą i gdyby nie mróz zapewne równie błotnistą leśną drogą w stronę dawnego młyna na Białce.
Wydartuchy, pozostałość młyna na Białce Lelowskiej.
Białka powyżej zniszczonego młyna
Pozostałość jazu - miejsce mocno niesympatyczne podczas spływu kajakowego.
j.w.
Natomiast woda jak to w Białce, Krztyni czy Wiercicy czysta i zachęcająca do bliższego kontaktu, co jest znaczną różnicą względem sąsiedniej Pilicy.
Za młynem chciałem +/- wzdłuż skraju lasu dostać się na łąki w pobliżu rozdzielenia naturalnego koryta Białki i krótkiego przekopu do pobliskiej Pilicy. Pierwsza droga zbyt przyjazna do jazdy rowerem nie była, druga podobnie i skręcam dopiero w trzecią która zbytnio w stronę Drochlina prowadziła. Więc trochę na przełaj wychodzę z lasu i zamarzniętymi łąkami wracam na właściwy kierunek...
Ale żeby zbyt prosto nie było trzeba trochę przez krzaki, trochę zamarzniętymi rowami, trochę lodowymi bagienkami...
Niby niedaleko jednak dziury straszne, rower na ramieniu a tam w zacisznych miejscach słoneczko już nieźle grzeje. Szczęściem za brzózkami po prawej udaje się trafić na "zagubioną" drogę.
Ponownie Białka.
I raz jeszcze.
Ogromne stado żurawi, które upodobało sobie okolice zniszczonego młyna. Ich klangor i krążące nad dolinami sylwetki towarzyszyły mi od Białej po Tęgobórz. Ostatnimi czasy coraz częściej żałuję iż wybrany aparat "zooma" nie posiada.
By dotrzeć do młyna 3 razy przechodzę po zamarzniętej młynówce, szczęściem lód wytrzymał bo akurat ona wąska ale głęboka i mulista. Bez roweru haczącego o gęste zarośla dało by się spokojnie bezpośrednio wzdłuż rzeki przejść.
Pozostałość okazałego drewnianego młyna z 1937r. nad Białką w Wąsoszu - miejsce które już dwa razy musiałem odpuścić ze względu na zalane łąki.
j.w.
j.w.
j.w.
Dawna szkoła w Wąsoszu widziana od strony młyna
Kaplica młynarzy przy szkole i drodze do młyna prowadzącej (inne fotki w relacji sprzed
dokładnie dwóch lat, tam też zdjęcia znad Pilicy, a w relacji z
lipca 2010r. letnie zdjęcie).
Pilica w Wąsoszu k/Koniecpola prowadzi wodę dużo klarowniejszą niż zaraz poniżej Szczekocin. Zasługa w tym naturalnej zdolności rzeki do samooczyszczania w naturalnym biegu i Krztyni prowadzącej wodę dużo czystszą.
Pilica powyżej Łysakowa
Ostatni naturalny meander przed uregulowanym "koniecpolskim" odcinkiem Pilicy.
Dalsza trasa kawałek przez nadpilickie łąki i dalej piaszczystymi sosnowymi lasami, gdzie pół na pół lodowe kolejny i sypki nie zmarznięty grząski piach.
Jak jest ciepło staram się omijać jeżdżąc "nowym" asfaltem przez Kuczków, a tym razem nadzieja na zmrożony betonik zawiodła.
Zjazd z wiaduktu nad CMKą do Przyłęku.
Pod sklepem (jedynym który mijałem między Lelowem a Włodowicami!) tambylcom czas leniwie przy piwie i papierosie płynie a ja miast zatrzymać się prowiant kupić pojechałem dalej. Sklep z racji dobrego zaopatrzenia (Przyłęk/Szyszki to letniska), miłej obsługi i fajnego takiego minionego klimatu wiejskich sklepików bardzo lubię, zresztą często podczas obsługi spływów robimy tam zakupy. Przecież stąd do domu dwa rzuty kamieniem, po co się zatrzymywać. Ale że dawno nie jeździłem, śniadanie symboliczne było i wyszło że odpuszczenie zakupów błędem kolosalny było. Do domu
na rezerwie dojechałem.
Leśne autostrady za Przyłękiem zaśnieżone.
Zniszczony jazd po młynie na Pilicy między osadą Bógdał a Tęgoborzem - woda paskudna.
Krztynia na wysokości Tęgoborza.
Między Grabcem a Siedliskami.
Od kilku lat obiecuję sobie pojeździć polnymi drogami po widocznym mocno spłaszczonym przez optykę garbie.
I w końcu trzeba to zrealizować bo wg planów ma tędy biec nowa nitka DK78. Plany podobnie jak w przypadku obwodnicy Zawiercia stale w przyszłość są odkładane, dokładnie jak moje tam jeżdżenie. Gorzej jak się faktycznie drogowcy do roboty wezmą...
Na wąskich bocznych drogach w okolicach Siedlisk/Zawady duży ruch omijających rozebrany wiadukt w Nakle.
Droga techniczna wzdłuż CMKi w stanie z roku na rok coraz gorszym i z asfaltu tylko łaty zostały. Najciekawsze że tym razem kiepsko jechało się rozmoknięty odcinek do wiaduktu w Białej Błotnej, a zazwyczaj błotnisty między Browarkiem a Dzibicami bezproblemowo. Podjazd koło sadu na skłonie Rowu Białki do Bodziejowic już wyasfaltowany.
Pod Skałkami Kroczyckimi.
Pieszy Szlak Orlich Gniazd pod Skałkami Kroczyckimi.
Na zboczach Popielowej w paśmie Skałek Kroczyckich.
Chwilę się zastanawiam czy nie pojechać szlakiem do Podlesic, ale zbyt zmęczony już byłem (zwykły Snickers kupiony w Przyłęku sprawę by rozwiązał) i asfaltem
via Góra Włodowska wracam do domu.
Powrót do spisu wycieczek »»»