Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na GPSies (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
Spotykamy się w centrum Wolbromia, szybkie przebieranie/składanie rowerów i przedłużająca się rozmowa powoduje iż na trasę ruszamy dopiero około 10:30.
W tym czasie przemyka jadąca do Ojcowa grupka zawierciańskich szosowców, których mijałem samochodem przed Smoleniem.
Mój ulubiony asfalt wzdłuż LHS w Jeżówce, gdzie zaczynają się typowe dla Miechowszczyzny widoki.
W Szarkówce skręcamy na polne drogi wiodące płytką lessową dolinką do Witowic położonych w Dolinie Szreniawy.
Charakterystyczny krzyż położony na rozstajach i wschodnim końcu Witowic.
Oczywiście wszędzie na małych skarpach w wsiach kwitnie pełno fiołków i barwinka, ale raz że wieje i aromatu tak za bardzo się nie odczuwa, a dwa panowie gnają i dla kwiatków zatrzymywać się nie chcą ;)
W Falniowie opuszczamy Dolinę Szreniawy i wjeżdżamy w boczną dolinkę która doprowadzi nas do Chodowa.
Skarpa między Falniowem a Chodowem została częściowo wykarczowana, ogrodzona i objęta ochroną w postaci nowego obszaru Natura2000
Chodów Falniów PLH120063.
j.w.
Odkąd trafiłem tu po raz pierwszy równe
4 lata temu bardzo polubiłem dolinkę i teraz dzięki zabiegom utrzymującym murawy kserotermiczne jest szansa że skarpa nie zarośnie krzaczorami.
Po trochę za długim postoju, podczas którego znajdujemy m.in. 3 kredowe jeżowce, ruszamy dalej.
Chodów-Mury, chwilę wcześniej kolejny postój przy samotnym krzyżu i przez pola kapuścianej krainy terenowy odcinek do widocznych po prawej na górce domów. Na mapie Compassu "Wyżyna Miechowska" odcinek między Chodowem a Pstroszycami (Kolonia albo I) oznaczony jest jako asfalt, w rzeczywistości między cmentarzem a domami jest typowa lessowa droga. W czasie suszy problemu brak i jedzie się doskonale, po deszczach wszystkie terenowe odcinki naszej wycieczki mogą być bardzo trudne do przejechania rowerem na wąskich oponach.
Z Pstroszyc szybki zjazd w dolinkę Cichej i gnani silnym wiatrem w plecy u stóp kolejnego podjazdu.
Na końcu asfaltowego podjazdu na
Widnicę, gdzie jechało mi się lepiej niż
rok temu.
Był podjazd to i zjazd być musi :)
Układając trasę kusił przejazd z Widnicy zielonym szlakiem przez Las Strzyganiec, ale raz że jest tam dość ostry terenowy podjazd, a dwa i najważniejsze iż nie zmienia on nic w sposobie przekroczenia DK7, to jedziemy asfaltem. Całe szczęście że między wsią a skrajem lasu jest boczna techniczna wąska droga.
Od pomnika przy DK7 szczęściem w pożądanym kierunku skrajem ładnego bukowca z całymi kobiercami zawilców i przylaszczek wiedzie wygodna ścieżka.
Brzuchania, jeden z najpiękniejszych odcinków naszej trasy - ze szczytu pagórka i skraju lasu bardzo szybki zjazd przez luźną zabudowę wsi, ostry wiraż na dołku i widoki na Góry Miechowskie.
Szkoda trochę że tak mocno wiało i akurat słońce często chowało się tu za chmurami.
Widok wstecz.
Brzuchańskie Góry - jak ktoś chce zobaczyć miejsce w naturze to sugeruję nie ociągać się zbytnio gdyż tędy ma przebiegać nowa nitka drogi S7 :(
Brzuchańskie Góry.
Szybko, momentami nawet bardzo szybko mkniemy w dół do Kaliny Małej, gdzie Adam nie mógł uwierzyć iż jeszcze "niedawno"
kursowała tu wąskotorówka. Dokładniej to
Linia Charsznica Wąskotorowa Kocmyrzów Wąskotorowy. W centrum Kaliny Wielkiej pod jednym z nielicznych otwartych podczas tej wycieczki sklepów (prawdę mówiąc ogólnie sklepów było po wsiach bardzo mało) robimy długi postój, ruch bardzo duży upał też trochę dokucza - mogliśmy po zakupach podjechać gdzieś na bok...
Na końcu Śladowa ładna kamienna kapliczka z 1863r. mocno oszpecona blaszanym daszkiem...
Od kapliczki zaczynamy kolejny terenowy podjazd.
Krajobrazy Wyżyny Miechowskiej.
Widoczek już z asfaltu koło danego cmentarza w Grzymałowie - dokładnie w centrum kadru (tam gdzie w "drugiej" poprzecznej dolince jest plama jasnego pola) znajduje się centrum Kaliny Wielkiej w której odpoczywaliśmy pod sklepem, a zaraz za prawą krawędzią kadru było widać Janowice położone już w Dolinie Niedzicy. Wiadomo nie góry, ale płasko wygląda to tylko na zdjęciu.
Grzymałów.
Już praktycznie u celu - na skraju lasu mam taką
fotkę (zdjęcie z wycieczki Dosłońce 2015).
Dosłońce, widok na północ z drewnianej wieży widokowej.
Konstrukcja zapewnia doskonały widok na +/- południe, ale nie jak się patrzy pod słońce, a do tego na górze tak wiało iż bardzo szybko schodzimy na dół i kolejny długi popas na wygodnych ławeczkach pod dużą wiatą. Ogólnie dłuższych postojów było jak dla mnie za dużo, wolę częściej zatrzymać na parę minuty.
Fajny znak - u nas na Jurze mimo że też stromych odcinków nie brakuje to nie widziałem, a na Miechowskiej w kilku miejscach są.
Zjazd z Dosłońce na południe, mimo że bardzo stromy skutecznie wyhamowywany przez porywisty południowo-wschodni wiatr.
Rezerwat florystyczny Wały i rozkwitający miłek wiosenny.
Ogólnie mało ich i koniecznie trzeba pojechać raz jeszcze na miłki, choć raczej gdzieś bliżej, może do Sławic i przy okazji w Dolinę Dłubni, a może jednak dalej na Gipsowe Ponidzie?
Racławice, a właściwie Janowiczki i ładnie zagospodarowany teren pod Kopcem Kościuszkowskim. Tych zazwyczaj czystych niewielkich potoczków charakterystycznych dla Wyż. Miechowskiej bardzo na Jurze brakuje.
Kopiec Kościuszkowski w Racałwicach.
Parking cały zastawiony, bardzo dużo spacerowiczów, ale ławeczki na szczycie (poza kadrem po mojej prawej) mogli odpuścić bo ściągają imprezowiczów - duży grill na szczycie miejsca upamiętniającego Powstanie to "lekka" przesada. Przy altance na dole czemu by nie...
Racławice/Dziemięrzyce - mogiły kosynierów, w relacji z
Dosłońce 2015 jest jeszcze kilka innych fotek z tych okolic.
Bardzo szybki zjazd od mogił na dno dolinki potoku Ścieklec.
Dolinka potoku Ścieklec.
Jestem tu po raz pierwszy - ładnie, widokowo coś pośredniego między typową Miechowszczyzną a Ponidziem, na drogach ogromne ilości lessowego błota naniesionego przez wodę ze zboczy. Było by super gdyby nie czołowy bardzo silny wiatr.
Chyba Smoniowice i kapliczka z 1917r.
Dwór z początku XXw. w Przemęczanach (Walterówka)
Nazwa miejscowości adekwatna, wiaterek daje w kość i Kill coraz częściej proponuje zmianę, w sensie skrócenie, trasy. W tym miejscu za bardzo już nie ma co kombinować i na razie z bardzo symbolicznym odstępstwem między Przemęczanami a Radziemicami trzymamy się planu.
Dolina potoku Ścieklec poniżej Radziemic w których tylko na chwileczkę podjeżdżamy
pod XVIIw. kościół
W Błogocicach opuszczamy Ścieklec i kierujemy się na zachód. Od Radziemic do Słomnik jedziemy niestety bez słońca, a na powyższej fotce nie dość że jego brak to jeszcze cała dolinka zadymiona przez wypalaczy traw.
Dolinką Kniejówki na zachód - kiepską drogę do Słomnik wybrałem, w szarówce nic ciekawego ale przynajmniej wiatr w plecy i bez wysiłku nawet pod lekkie górki 25km/h dało się kręcić.
Słomniki od zaplecza.
W Słomnikach trochę na chama przecinamy DK7 i omijając Rynek jak najszybciej planujemy opuścić miasteczko, ale koło widocznej narożnej piekarni tak pachniało że zawracam na zakupy i znowu dość długi postój tym razem na drożdżówki.
Ponownie w Dolinie Szreniawy, na +/- wysokości Ojrzanowa, gdzie ostatecznie rezygnujemy z powrotu przez Wysocice i Dolinę Dłubni.
Kompani nie chcieli zjechać do Smrokowa i omijamy miłkową skarpę, co zemściło się dalej gdyż skręciłem za wcześnie i kawałeczek musieliśmy się cofnąć na właściwy most na Szreniawie.
Mój ulubiony szuterek wzdłuż lewego zbocza Doliny Szreniawy ze Szczepanowic do Przesławic nie znalazł uznania, fakt trochę był rozryty...
By nie jechać cały czas Doliną Szreniawy i jakieś góreczki w miejsce pominiętych Wysocic wpleść na wysokości Kamieńczyc skręcamy na zachód w dolinę potoku Gołczanka. Powyżej wspaniałe rozmyte w charakterystyczne "żebra" kredowe skarpy koło
Rzeżuśni
Kamieniołom w Wielkanocy i ponownie jak parę lat temu jestem tu tydzień po Świętach.
Na szczycie podjazdu nad Wielkanocą, kawałeczek za plecami Adama na podjeździe
pole pachnącej lawendy. Oczywiście w czasie kwitnienia zapach jest bez porównania intensywniejszy.
Szybki zjazd do Kamienicy.
Z Makowa ponownie zjeżdżamy w Dolinę Szreniawy, którą szybko i sprawnie przez Szreniawę do Wierzchowiska. Ostatni odcinek przez Brzozówkę już niestety mało sympatyczny - droga wąska a ruch spory...
No i wróciliśmy do Wolbromia.
Powrót do spisu wycieczek »»»