"Aż 51,5km" i 740m przewyższeń w skromne 6h. No z postojami (jazdy było 4h) a i ponad 0,5h można odliczyć na przygodę z pewnym wschodnio-jurajskim autochtonem.
Co prawda zdecydowana większość trasy to asfalty i dobre szutry, ale było parę km po drogach gruntowych. A że tam wszędzie lessy i nieco ostatnio popadało więc lepkiego błotka było dość. Kolejnego dnia prawie godzinę trwało gruntowne mycie i smarowanie rowerów...
Foto z Fuji Xf10 symulacja kliszy Velvia.
Aparat irytuje coraz mocniej i bardzo trudno robiło się dziś zdjęcia z jadącego roweru. Wariował pomiar ekspozycji, znowu skaczą nastawy na kółku korekcji, sporo błędów AF. Dodatkowo nadłamał się plastikowy element trzymający zaczep klapki - obudowa metalowa, ale ten wąski i cieniutki paseczek gdzie wchodzi bolec jest z tworzywa. No geniusz projektował...
Dystans: 51,5km
Trasa: Trzyciąż - Sułoszowa - Jerzmanowice - Ojcowski Park Narodowy - Wielmoża - Tarnawa - Dolina Dłubni - Trzyciąż
Start i meta w Trzyciążu gdzie koło boiska jest duży, wygodny i darmowy parking.
Mapa wycieczki, link do
mapki on-line na Ride with GPS (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
Biała Droga, za nami pierwszy podjazd w dość dużym ruchu samochodowym.
Nagrodą jest długi zjazd z ładnymi widokami na sułoszowskie pasiaki pól i odległe Beskidy.
Między Sułoszową a Gotkowicami z widokiem wstecz.
Mimo iż po tych wąskich asfaltach ponad Sułoszową i okolicznymi wioskami chodzę/jeżdżę (częściej samochodem niż rowerem) dość często to chyba tylko w relacjach z
maja 15',
czerwca 18',
kwietnia 19' są zdjęcia na blogu.
Jednym z powodów są koszmarne ilości śmieci na poboczach i w krzakach, czegoś takiego naprawdę nie ma na północnej części, czy na wschód od Doliny Dłubni. W znacznej części to ewidentnie ślady po samochodowych imprezkach w stylu butelki po piwie + opakowania z fastfoodów. Mimo ładnych widoków naprawdę przykro się tam jeździ...
Duży przeskok na opłotki Jerzmanowic i Polna Skałka pod Grodziskiem (Skała 502).
Skała 502, pusto tylko jeden samochód pod skałami.
Mocno "ciągnięty" widok na południe, czyli spora część Beskidu i Tatry, ze szczytu 502. W naturze prezentowały się góry oraz poniższe dolinki dużo okazalej, a w słoneczku było miło i przyjemnie. Jednak na dole rowery nieprzypięte i droga czeka...
Ruszamy ostro w dół pod Łabajową w górnej części Doliny Będkowskiej.
Szuterkiem powolutku do Bębła, co ciekawe jakoś dużo łagodniejszy, wręcz płaski się zdawał względem podjazdu z
kwietnia 19'.
Wspominałem wielokrotnie że Dolinki mi nie leżą. Pomijając OPN oraz Dolinę Dłubni, tylko Racławki, Eliaszówki, Miękini lubię i dobrze się tam czuję. Co zresztą zabawne gdyż z różnych względów tym ostatnim nieco bliżej Dolnego Śląska niż Jury. Reszta mimo iż piękna, ciekawa nigdy nie ciągnęła zbytnio i raczej marne szanse na zmianę gdyż źle, bardzo źle się dzieje. Zabudowywane są coraz większe obszary, w wielu miejscach osiedla bliźniaczych domków w rzędach czy innych regularnych układach. Układ i bryły nijak mające się do wcześniejszej zabudowy / krajobrazu, ot odległe przedmieścia dużego miasta z plusem w postaci migających za płotami skałek i dość dobrych mocno nachylonych asfaltów. Polne drogi w sporej części utwardzane, lub z tabliczkami teren prywatny, często rozryte końskimi kopytami tudzież oponami crosów.
Dlatego też z dużą ulgą przecinamy DK94 i wjeżdżamy na teren Ojcowskiego Parku Narodowego.
Wspaniały zjazd zboczami Rusztowej Góry wzdłuż Wąwozu Korytania.
Ostatnio wędrowałem tym szlakiem wiosennym bardzo późnym popołudniem w przeciwną stronę spod Grodziska pod Jaskinię Wierzchowską w ciepłym lecz ulewnym deszczu - takie uroki zawodu przewodnickiego w terenie z kiepską komunikacją publiczną ;)
Kostka na ojcowskich serpentynach bywa mocno zdradliwa i powoli bez pośpiech lepiej się w dół toczyć.
Za drzewami po prawej masyw Góry Koronnej.
Spokój i cisza pod Skałami Kawalerskimi / Panieńskimi.
Centrum Parku Zdrojowego w Ojcowie, na wprost ruiny zamku, po prawej Hotel pod Kazimierzem.
Dom Jastrzębskich / Zdulskich
Pod Skałami Wdowimi opuszczamy asfalt prowadzący dnem Doliny Prądnika i u wylotu bocznej dolinki krótki popas.
Środkowa część Doliny Zachwytu - o ile dziki są u siebie i na zryte przez nie ścieżki narzekać nie wolno, to już rozryty końskim kopytami szlak rowerowy jest nie halo. W miejscu uwiecznionym powyżej po raz pierwszy trzeba było poprowadzić nieco rowery (to tylko na zdjęciu wygląda twardo, wąskie opony grzęzły bardzo skutecznie), a dzicze aromaty ostro w nosach wierciły.
Górna skalista część Doliny Zachwytu już poza granicą OPNu.
Teraz jeszcze kawałek błotnistą polną drogą, wąskimi asfaltami w górę i wierzchowiną w stronę lasu Dębowiec. Jednak nie dojechaliśmy tam tak prędko, gdyż robienie zdjęć nie spodobało się jednemu autochtonowi. Jedziemy wąską asfaltową drogą, Bożena kawałek z przodu, ja zwalniam żeby cyknąć fotkę i jeden z dwóch stojących na poboczu rzuca się z łapami. Szczęściem toczyłem się wolno i utrzymałem równowagę, zatrzymuję i pytam o co biega. A gość z
ryjem co to za robienie zdjęć i próbuje wyrwać aparat, jakieś popychanie, szarpie, wyzywanie itp. Odepchnąłem raz drugi, próba rozmowy nie przyniosła nawet śladowego rezultatu. Wsiadam na rower zawracam a gość łapie za kosę, jak w filmie normalnie, no to się zatrzymuję dzwonię na 112 w tym czasie drugi który ani słowem się nie odezwał wcześniej zabiera kosę, grabie i idzie do domu. Gość cały czas bojowy, dopytuje się gdzie ta Policja i że zaraz będzie po jego oglądzie. Po ok. 20 minutach! (szybko jak na zgłoszenie przez 112 na prowincji) przyjechał patrol, dwaj młodzi policjanci błyskawicznie sprowadzili autochtona na ziemię. Z Policją za wiele do czynienia nie mam, ale dwa spotkania parę lat temu optymizmem nie napełniały, wiedza i pojmowanie świata takie z lat 90-tych bardziej, a tu całkowita odwrotność. Awanturnik pod lekkim wpływem, ale że nie uderzył, nie doszło do uszkodzenia mienia itp. to skończyło się na spisaniu, ostrzeżeniu że "dołek" już czeka, a ja jak wola dalej wedle stosownego artykułu postępować. W sumie mogłem machnąć ręką i pojechać od razu, ale chyba już najwyższa pora by nawet na wioskach mentalność zmien doznała. Zdjęcie chaty jest w relacji z
października 18', jej aktualny stan prawie bez zmian.
Dłubiański Park Krajobrazowy - bardzo fajne leśne szutry którymi szerokim kołem omijamy Tarnawę.
j.w.
Trzeba tylko uważać na skośne drewniane odwodnienia, po deszczach może koło ujechać a parę szybszych zjazdów jest.
Skrót polną drogą ponad Imbramowicami nie był dobrym pomysłem, tym bardziej że przez pola i patyki do przepychania błota blokującego koła były towarem deficytowym.
Na szybkim zjeździe błoto lata na wszystkie strony.
Zjazd z asfaltu na zachodnim skraju Imbramowic w Dolinę Dłubni.
Stromy (najbardziej na całej naszej trasie wg map on-line 9%) błotnisto kamienisty odcinek, w górnej części małymi fragmentami po litej skale - sukces bo co prawda lekko pod przymusem, ale Bożena zjechała. Na wcześniejszym wyjeździe w dużo łagodniejszym miejscu zaliczyła glebę, a tym razem bez przygód. Koga jest rowerem super na asfalty i równe szutry, nawet zmiana amortyzatora na sztywniejszy o większym skoku nie zrobiła z niej bardziej terenowej maszyny. Szybkie kamieniste zjazdy, koleiny, błoto, sypki głęboki piach wymagają już dużo większego doświadczenia a i tak frajda wtedy średnia. Da się przejechać, choć na moim trekingu (identyczne opony) robi się to o wiele sprawniej - inna pozycja, wyższy suport, znacznie mniejsza waga dają zauważalną różnicę.
Ja przejechałem Dłubnię w bród, Bożena przeszła po zwalonym drzewie.
Zdjęcia z doliny są w archiwalnych relacjach, z widocznych skałek m.in. w
28.10.2020
Niebieski szlak do Zagórowy (Zagórowej?) rozjeżdżony masakrycznie.
j.w.
Przy domach na początku asfaltu ostatnie z kilku/kilkunastu czyszczeń rowerów, szczególnie mojego gdzie błotko wymieszane z trawą i listowiem betonowały koła na sztywno. Do tej pory mimo nisko zamocowanych błotników było OK, w poprzednim trekingu na Ponidziu w Gackach miałem taką samą sytuację i kiedyś
dawno temu MTB się podobnie skleił na sztywno.
Ostatni rzut oka na "płonącą" dolinę i już asfaltem najkrótszą drogą do pobliskiego Trzyciąża.
Powrót do spisu wycieczek »»»