Kolejna wycieczka w okolice bardzo lubiane i znane, choć tym razem nie do końca, gdyż terenu między Chałupkami a Chruścicami (z wyjątkiem samego Chmielnika) wcześniej nie znałem. Pierwotny plan był "nieco" bardziej ambitny gdyż chciałem jechać z Wiernej Rzeki (PKP) przez Miedziankę, Brzegi i z Sędziszowa do domu na kołach. Jednak raz w Brzegach dalej problematyczny jest przejazd rowerem na drugi brzeg Nidy, dwa to praktycznie 200km znaczy jak dla mnie obecnie troszkę za daleko. W terenie jak poniżej optymalnie do 150km, na więcej za mało czasu chyba że ruszać skoro świt, lecz dochodzi jeszcze znużenie. Nie jeżdżę dla samego kręcenia, a oglądanie podczas jednej wycieczki 30 wiosek, dziesiątek kapliczek, kilku kościołów, kamieniołomów, skałek czy innych cudów to jednak zbyt dużo. Podjechanie samochodem do Szczekocin dało by podobny dystans, stąd start w Sędziszowie. W samym centrum nie za bardzo jest gdzie zaparkować, pod kościołem św. Piotra i Pawła co prawda dwa spore parkingi, lecz w Wielki Piątek sporo ludzi wieczorem do kościoła idzie, czyli odpada. Szczęściem przeglądając mapę przypomniałem sobie o dużym parkingu przy torach i boisku sportowym gdzie mogłem samochód spokojnie zostawić.
Trasa jak lubię najbardziej - bez długich całkiem płaskich odcinków, bez nadmiaru dużych stromych podjazdów, a jednocześnie non stop falująca :)
Cały dzień silne słońce (co do zdjęć parę chmur by się zdało), a że jechałem zgodnie z jego ruchem wróciłem mocno opalony. Z wiatrem było nieco gorzej i dopiero od Chmielnika wiał bardziej w plecy. Foto z ledwo dychającego GRa.
Dystans: 164,5km, czas całej wycieczki ze wszelkimi postojami: 11h
Trasa: Sędziszów - Krzcięcice - Potok Wielki - Jędrzejów - Miąsawa - Wierzbica - Chałupki - Maleszowa - Piotrkowice - Chmielnik - Śladków - Pińczów - Wrocieryż - Judasze - Mierzawa - Wojciechowice - Sędziszów
Mapa wycieczki, link do mapki on-line na
GPSies lub dokładniejsza
RideWithGPS.
Zaraz na samym początku trasy za remizą (Posterunek Mieszany Służb Ratowniczych w Sędziszowie) dostrzegam z drogi pozostałości młyna.
Napędzany był turbiną zasilaną wodą doprowadzaną młynówką z sąsiedniej Mierzawy. Po drugiej stronie spory staw w koło którego ścieżka edukacji przyrodniczej i rekreacji ruchowej została wytyczona.
Wnętrze młyna, dalej nie wchodziłem, bo rower nie przypięty i podłoga dziwnie się ugina...
Sędziszów, pierwotnie późnobarokowy
kościół św. Piotra i Pawła Apostołów.
Za płynącą koło kościoła Mierzawą niewielki klimatyczny Rynek z paroma typowymi dla małych świętokrzyskich/małopolskich miasteczek starymi domami.
Stacja
LHS w Sędziszowie.
Przydrożny krzyż w Boleścicach.
XIXw. położony w okazałym sporym choć zaniedbanym parku parterowy dworek w Krzcięcicach.
Krzcięcice - na niewielkim pagórku ponad korytem Mierzawy i starą datowaną na XIIw. osadą wznosi się późnogotycki ceglany
kościół pw. św. Prokopa.
Mostek na Mierzawie w Słaboszowicach skąd białym szutrem przez luźną zabudowę Borowca w stronę S7
Folga Druga, przy samej S7 odbijam na Potok Wielki.
Uroczy odcinek gruntówką wzdłuż niewielkiego potoczku z całymi zwartymi zaroślami kwitnącej tarniny.
Na wszystkich mapach droga "szeroko kreślona" w rzeczywistości niską osobówką szczególnie po deszczach lepiej się tam nie zapuszczać ;) Sam Potok Wielki jakoś tak bez nadmiernego uroku, sklep w centrum (fotka w relacji z
czerwca 2014) wyremontowany czeka na nowego dzierżawcę. O ile wielka sala bankietowo/weselna nie dziwi to już duża agroturystyka/domki nieco.
Za Potokiem pustka i bardzo duży ruch jak na wiejską drogę. Tak mniej więcej jak we Włodowicach - niby droga nie łączy większych miast, a ruch jak nieszczęście. U mnie we wsi akurat kanalizuje się ruch jadących do Zawiercia (i wracających) od strony północnej, a Potok na najkrótszej drodze do Jędrzejowa od strony Sędziszowa leży. I to właśnie owe samochody chyba urok psują
Boczkiem opłotkami omijam centrum Jędrzejowa.
Podobnie jak we
wrześniu 2018 przez teren klasztoru.
Swoją drogą - dystans i profil trasy podobny jak właśnie zalinkowany wrześniowy, a czas jednak dłuższy.
XIIw.
archiopactwo cystersów w Jędrzejowie od zaplecza.
Wilanów k/Jędrzejowa - na skraju sporego gospodarstwa rolnego
zniszczony XXw. dwór
Dolinkę potoku Grabówka (dopływ Białej Nidy) przecinam doskonałym białym szutrem.
Do Rudki i stawów jechało się wyśmienicie (ponad 3km szutrem), ale co dobre musi się kiedyś skończyć i następne 1,5km to wysuszony piaszczysty leśny dukt delikatnie pod górę. Na wąskich oponach trzeba było miejscami poprowadzić.
W lesie ciepło, wiatr nie przeszkadza, ptaki śpiewają a żmije się w słońcu wygrzewają. Na fotce maleństwo może ze 25cm długości.
Na skraju lasu od linii kolejowej przed domami Mzurowej,
choć administracyjnie na terenie Mnichowa, położony jest niewielki cmentarz z okresu Wielkiej Wojny. Podobnie jak jurajski czy galicyjskie to dość ciekawe założenie otoczone wałem ziemnym i kurhanem po środku, choć bez krzyży na ledwo widocznych 15-tu kwaterach. Wg informacji które znalazłem w necie (
kopia strony p. Krystyny Lagierskiej) pochowano na nim kilkunastu żołnierzy armii austro-węgierskiej i legionistę. Trochę o działaniach wojennych i ustawionym w sąsiedniej Miąsowej ciężkim moździerzu 305mm (Chuda Emma) można poczytać
TUTAJ.
Budynek starej szkoły w Mzurowej.
Nowa nitka S7 przebiegająca zaraz za ostatnimi domami Ossowej, na zdjęciu widok od wschodu. Na starej DK7 pustki, dawniej nie raz ciężko było skręcić/przeciąć trasę, przy nowej mimo ekranów hałas się niesie, a mimo to nowe domy stawiają.
Widok z drogi do Mokrska na Wzgórza Sobkowskie którymi wiedzie moja dalsza trasa.
Most kolejowy (pod nim kamieniste bystrze), plaża i dobre miejsce do zakończenia spływu kajakowego Białą Nidą, czy ew. noclegu. Z rowerem przez most przechodziłem
tylko raz, wzdłuż prawego brzegu Nidy do Mokrska pieszo-rowerem kilka może kilkanaście już razy.
Nida w Brzeźnie, na wprost coraz bardziej zarastający kamieniołom w Sobkowie.
Tym razem, mimo suszy, nie ryzykuję przejścia poprzednią ścieżką i wybieram wyjeżdżony trakt kawałek wzdłuż rzeki i dopiero do piaskownicy, lasu znaczy. Nie pierwsze i nie ostatnie tego dnia pchanie w grząskim piachu...
Drogą technologiczną między wzgórzami Wapienka i Galicowa (nieczynne wyrobisko/kamieniołom Sobków - kamieniołom Wierzbica) do wsi Wierzbica.
Niby cały czas pod górę a jedzie się dobrze, było by dużo lepiej gdyby nie trzaski przenoszone przez ramę. Metodą prób/zmian wytypowałem siodełko/sztycę. Po powrocie w domu całość rozebrałem, wyczyściłem i solidnie złożyłem zobaczymy czy pomogło.
Widok z korony kamieniołomu Wierzbica.
Wapienne w tytule wycieczki nie było przypadkowe, gdyż na powierzchni odwiedzanego terenu odsłaniają się i w wielu miejscach są eksploatowane właśnie różnowiekowe (jura / kreda / neogen (miocen) ) wapienie i margle. Na południe, południowy-wschód od Pińczowa rozpoczyna się "Ponidzie Gipsowe" z licznymi wychodniami gipsów, bardziej urodzajnymi glebami i nieco odmienną morfologią terenu. Ostatnio rowerem po gipsowej części jeździłem w
listopadzie 18 i
listopadzie 17.
Wracam na asfalt i dalej pod górę w stronę Łukowej.
Michalinówka, miłe złego początki ;)
Dawno dawno temu jechałem kawałek rowerem asfaltem z Łukowej, później raz samochodem się zapuściłem i więcej tych dziur oglądać bym nie chciał. Stąd wyznaczyłem sobie na mapie skrót do Chmielowic i z radością z dziurawego asfaltu skręciłem na powyższy szuter.
Radość nie trwała długo bo nie dość że z szutru musiałem zjechać na polną drogę to na "poboczu" pełno śmieci/szkła było i trzeba pchać po piachu.
Ogólnie miejsce dość ciekawe - po prawej za kadrem rodzaj sporego otwartego płaskowyżu z samotnym wiatrakiem na skraju. Wygląda iż teren ponownie przywracany jest do celów rolniczych.
Mini "tornado" nad Chmielowicami, a za drzewami widok na Pasmo Posłowickie (chyba).
Syf nad syfy - olbrzymie
(na fotce może 1/4, albo i mniej, całości) dzikie wysypisko w kotlince na zachód od Polnej Górki w Chmielowicach. Na Jurze już nie widuję takich dużych i stale uzupełnianych "wysypisk", tu jak jechałem gość bez krępacji jakiś sypki syf z przyczepy ciągnika zrzucał. Wrażania paskudne, lecz przynajmniej już twardo pod kołami i da się jechać.
Rewitalizowane "centrum" Chmielowic, nad wsią Sadowa Góra z budynkiem nowej szkoły.
Kawczyn skąd moja Babcia pochodziła, niewielka wioska leżąca w płytkiej otwartej na wschód kotlince.
Kawczyn, gospodarstwo przy drodze.
Przed stawami koło torów świeżo wyasfaltowana poprzeczka do Dębskiej Woli, warto zwrócić uwagę na pojawiające się na powierzchni triasowe wiśniowe iły.
Zrzut z LIDARU - w szerszym planie, mimo niewielkich deniwelacji, uwagę przykuwała bardzo ciekawa morfologia terenu. Na tym małym obszarze między Zbrzą, Dębską Wolą, Chałupkami i Kawczynem mamy odsłaniającą się mozaikę od łupków syluru
(w sąsiedztwie również kambryjskie mułowce), przez dewońskie łupki, piaskowce, dolomity i wapienie rafowe, następnie praktycznie pełen trias z iłami, piaskowcami, wapieniami, marglami i rudami żelaza, przez wapienie jury górnej + pokrywy czwartorzędowe.
Nieczynna stacja kolejowa w Dębskiej Woli.
Niestety humor diabli zabrali gdyż aparat odmówił współpracy. Na ostatnim wyjeździe było wszystko OK, teraz do Wierzbicy też w porządku, a od Kawczyna totalna padaka. Po uruchomieniu czarny ekran z wyświetlonymi wszelkimi parametrami lecz blokuje się migawka. Trzeba wcisnąć spust, poczekać na dość długie zarejestrowanie czarnego zdjęcia i dopiero po tym aparat odzyskuje sprawność. I tak praktycznie w 90% przy uruchomieniu aparatu, co skutecznie eliminuje możliwość szybkiego cyknięcia z jadącego roweru.
W centrum Chałupek nad łukiem drogi odsłonięcie wapiennych skał jury górnej, a poniżej
Ośrodek Tradycji Garncarstwa. Jednak poza informacjami z zalinkowanej strony gorąco polecam przeczytanie obszernego opracowania
Barbary Erber "Ośrodek garncarski w Chałupkach" (plik pdf). I ponownie geologia - ośrodek mógł się rozwinąć dzięki występowaniu glin zwałowych z okresu zlodowacenia południowopolskiego.
Po sąsiedzku kolejna ciekawostka, jedyny zachowany wapiennik w którym wypalano skałę wapienną na wapno.
Kamieniołom wapieni górnojurajskich zapewniający surowiec do produkcji wapna.
Dalej długi asfaltowy zjazd z widokiem na Góry Świętokrzyskie w dolinkę Morawki i kawałek poboczem/chodnikiem wzdłuż DK73. Wiem że da się przez Podkościele bokiem przejechać, lecz akurat duży ruch był i wolałem nie ryzykować przecinania krajówki.
Kościół
pw. św. Mikołaja w Lisowie, jak zawsze problem z przewodami energetycznymi. Obszerny tekst o historii właścicieli Lisowa i Maleszowej do której pojadę jest na stronie
UMiG Morawica.
Za zboczu kościelnego wzgórza opodal cmentarza dość ciekawy w formie i materiale budynek.
Przed sklepem poniżej przelewając sok do bidonu mimowolnie przysłuchuję się dyskusji miejscowych "rowerzystów" o sprzedaży ciągnika i przepijaniu sporych kwot, ot życie na prowincji.
Szerokie kadry nie sprzyjają pełnej prezentacji rzeźby terenu stąd warto porównywać sobie trasę wycieczki prezentowaną na podkładzie OSM z mapami topograficznymi lub jeszcze lepiej LIDARem z nałożoną półprzeźroczystą ortofotomapą, ew. googlowskim StreetView.
Maleszowa, zespół dworski i relikt wcześniejszego zamku obronnego na wyspie. Więcej fotek jest na blogu
Świętokrzyskie Włóczęgi, nie udało mi się wejść na teren parku (spotkana para młodzieży poinformowała że jak nie ma kłódki na bramie to dzwonić, niestety wrota zaryglowane były).
Między Brodami, Maleszową a Ługami rozciąga się olbrzymi zespół stawów, który przecinam groblą i dalej ciekawą brukowaną (tak, brukowaną z krawężnikami) wapienną drogą cały czas pod górę przez las do kolejnego uroczego miejsca.
Na wzgórzu Tarnoskała górującym ponad
Piotrkowicami pozostałość
nietypowego pałacu Tarnowskich - całe założenie składało się z 4 oddzielnych pawilonów, w 3 zachowanych mieści się obecnie szkoła. Samo dawne miasteczko bardzo ciekawe, szkoda tylko że przecina je krajówka.
Piotrkowice - XVIIw. kościół pw. Zwiastowania NMP,
Sanktuarium MB Loretańskiej z widocznym od zachodniej strony późniejszym
Domkiem Loretańskim.
Drugi, obecnie częściowo zrujnowany, pełniący funkcje kaplicy cmentarnej kościół
św. Stanisława. W Wielki Piątek sporo ludzi na cmentarzu stąd tylko fotka za muru cmentarnego wzdłuż którego płytkim i zaśmieconym wąwozem przejechałem. Poniżej niesamowicie zrośnięte klimatyczne ruiny małych domków i kamiennych sklepionych piwnic.
Przed Suliszowem nad dolinką Morawki w cieniu wiekowych lip, wg mnie oszpecona nowym daszkiem ze sztucznymi kwiatkami, przydrożna figura św. Jana Nepomucena. Fotka stanu wcześniejszego np.
tutaj. Dopiero w domu znalazłem informację iż we wsi znajduje się dawny
zbór (wg tekstu
Odkrywamy Świętokrzyskie - Suliszów)
Za Suliszowem całkiem niezłą drogą w kierunku Kamiennej Góry.
Olbrzymie kamieniołomy wapieni Celiny.
No i kolejne pchanie w sypkim piachu między jakimś składowiskiem odpadów poniżej kamieniołomu a Dezyderowem. Za lasem przecinam zachowane torowisko
Linii Jędrzejów Wąskotorowy Osobowy Szczucin koło Tarnowa Wąskotorowy.
Odnowiona XVIIw.
synagoga w Chmielniku.
Rynek w
Chmielniku.
Rowerem jestem to
po raz drugi i chciałbym nie ostatni bo miasteczko i jego najbliższe sąsiedztwo warte dokładnego poznania.
XVIw.
kościółek pw. Świętej Trójcy w Chmielniku,
oraz pochodzącą z 1688r. figura MB z Dzieciątkiem (od zachodniej/lewej strony głowice kolumny ledwo widoczna rzeźba Chrystusa Frasobliwego).
Zachowane XIXw. nagrobki/pomniki dawnego cmentarza.
Nad niewielkim potokiem Sanica
(przecinałem go w listopadzie 2018) w wychodniach mioceńskich wapieni objęta ochroną jako
pomnik przyrody nieożywionej Jaskinia w Śladkowie Dużym.
Zbliżenie na organodetrytyczne (okruchowe) płytkomorskie wapienie mioceńskie budujące wychodnie w Śladkowie.
Po pchaniu w piaseczku przed Chmielnikiem odpuszczam jazdę do Śladkowa Małego gdzie jest troszkę ciekawsze odsłonięcie, a pierwotnie chciałem do jaskini dostać się terenem wzdłuż Samicy. Może dobrze że zrezygnowałem bo śladu ścieżki nie uświadczysz. Zresztą na podejściu od wsi też trzeba uważać, wąska niczym nie oznakowana ścieżka między domami na której pełno pościnanych kolczastych gałęzi tarniny i róży, szkła też nie brakuje. Jednak warto - bardzo mocno już nieodległym gipsowym Ponidziem "pachniało", w sumie nawet dosłownie bo pagórek porośnięty super murawami.
Przyozdobiony kwitnącym pięciornikiem otwór jaskini, da się bez problemów wejść do środka.
Niedostępny
pałac w Śladkowie.
Przez krainę sadów (północny skraj Szanieckiego Parku Krajobrazowego) do pobliskiego Pińczowa.
No i jestem już na pograniczy wapiennego i gipsowego Ponidzia, na fotce zakłady Rigips - Stawiany w Szarbkowie bazujące na sąsiednim kamieniołomie
Borków-Chwałowice. Warto zwrócić uwagę na zbocze zajęte przez sady po prawej. Dalej już najkrótszą drogą asfaltem koło XVIIw. obelisku Myszkowskiego (foto w relacji z
15.08.2011).
Industrialne oblicze Pińczowa zawiązane z przemysłem wydobywczym i eksploatacją
wapienia pińczowskiego.
Skrótem na Góry Pińczowskie.
Ścieżka prowadzi skrajem głębokiego starego i zarośniętego wyrobiska, a po prawej niska skarpa porośnięta kwitnącymi miłkami, które wiosną tak uparcie fotografuję na Wyżynie Miechowskiej.
No i na szczycie - zawsze kiedy przejeżdżałem asfaltem zastanawiałem się jak wyglądają Góry Pińczowskie nad samym Pińczowem (na ich północnym skraju byłem
dekadę temu i
w 2015).
Widok na północny-zachód.
Na górze jedząc kupioną w Chmielniku drożdżówkę i podziwiając Dolinę Nidy robię dłuższy odpoczynek. Niestety muszę powalczyć trochę z kablem do power-banku co wychodzi tak sobie i nawigacja raz działa raz nie. Zasadniczo nie stanowi to najmniejszego problemu gdyż drogę powrotną Doliną Mierzawy znam na wyrywki.
Zjazd z Gór Pińczowskich do Skowronna.
Wcześniej przegapiłem (nie działająca nawigacja) zjazd w prawo na polną drogę do rez. Skowronno i nim się zorientowałem to już oddzielał mnie od niej głęboki wąwóz. Wracać pod górę chęci brak, więc już na dół do asfaltu.
Stacja końcowa
Jędrzejowskiej Kolei Dojazdowej w Pińczowie.
Czas wracać, lecz jeszcze kawałek szutrem wzdłuż Nidy z widokiem na Pińczów i górkę z której właśnie zjechałem.
Rzeka Mierzawa wzdłuż której będę teraz wracał, a bezpośrednio za moimi placami jej ujście do Nidy. Fotka z innego wyjazdu jest w relacji z
z kwietnia 2014.
Łąki między Mierzawą a Nidą.
Mierzawa koło Wrocieryżu.
Między Sędowicami a Niegosławicami nieczęsty (w regionach gdzie jeżdżę) widok podlewania upraw wielkopowierzchniowych. Susza jak na wiosnę znaczna a tu wszędzie dobre gleby zajęte w sporej części pod uprawy warzyw i ziół (np.
mięty).
Widok na Dolinę Mierzawy i Góry gdzie byłem m.in.
maju 2016.
Za Strzeszkowicami przy suchym kanale kolejna figura Nepomucena.
Dolina Mierzawy o zachodzie słońca, podobnie jak wiele razy poprzednio im chłodniej i później tym mimo zmęczenia jedzie mi się coraz lepiej.
Wąskie asfalty przez rozrzucone przysiółki między Mierzawą a Mozgawą - mimo chłodu ptaki w tym słowiki drą się jak oszalałe.
Wielki Piątek a droga przez Judasze prowadzi, bardzo klimatyczna mała wioska.
Księżyc w pełni nad łąkami Doliny Mierzawy, a do celu już tylko kawałeczek.
Wyjazd ciężki do podsumowania, gdyż:
- z jednej strony fajna pogoda do jazdy, ale zdjęcia kiepskie i sypiący się aparat;
- uprzykrzające cały wyjazd trzeszczenie chyba sztycy;
- i parę innych mankamentów, ale z drugiej strony
przepiękne okolice, niesłychane bogactwo różnorodnych ciekawostek, święty spokój i brak zalewu komercyjnych "produktów turystycznych".
Warto, naprawdę warto, dzień tam spędzić :)
Powrót do spisu wycieczek »»»