Mapa wycieczki, link do mapki on-line na
GPSies lub
RideWithGPS (nie jest to track GPS, jedynie schematyczny zarys).
Jako że sobota to parking w centrum Wolbromia zapchany do granic pojemności i startujemy znad Zalewu Wolbromskiego.
Na wyświetlaczu Kogi informacja iż prądu w trybie eko
(wsparcie + 50% siły generowanej przez rowerzystę) starczy na 100km i Lina prąd do przesady oszczędza, a mimo togo prognozowany zasięg po każdej górce leci
na łeb na szyję. Dużo bardzo dużo, grubo ponad połowę trasy, może nawet blisko 2/3 przejechała na całkowicie wyłączonym silniku.
Jeżówka, ulubiony szybki zjazd z coraz większymi dziurami na dołku. Ten północny fragment trasy jednak dużo bardziej klimatyczny jest
późną jesienią, kiedy liście mocno przebarwione, na polach zbiory/kopcowanie warzyw i kapusty, a drzewach chylą się pod ciężarem owoców.
Na końcu krótkiego podjazdu przecinamy tory kolejowe, w tym szeroki LHS, i przez poprzeczną dolinkę do centrum Jeżówki.
Zjazd w Jeżówce, tym razem nie na skróty przez cmentarza jak to zrobiłem
10.04.2017 a grzecznie asfaltem.
Dolinka Jeżówki i jak zawsze bardzo bardzo urocze Wierzbie. Trzyca już miej się Linie spodobała, pod kościół nie podjeżdżamy lecz szybko na kolejne górki.
Lecz by na nie dotrzeć teraz kawałek całkowicie płaską i podmokłą w tym miejscu Dol. Jeżówki w aromacie zeszłorocznej kiszonej kapusty dolatującym z mijanych gospodarstw. Odcinek "odkryłem" ledwo
jesienią ubiegłego roku.
Jest i zapowiadany pagórek, a na nim długi podjazd gruntową miejscami lekko błotnistą drogą. U szczytu zarośnięte wyrobisko starego kamieniołomu, gdzie będę musiał się wybrać ponownie. Niestety Koga, szczególnie na obecnych oponach (Schwalbe Energizer Plus 35C), nie nadaje się do jazdy terenowej. Znaczy da się jechać, jednak zbyt wyprostowana pozycja, kiepska trakcja opon i niski suport odbiera sporą część frajdy.
Pogwizdów / Uniejów-Parcela, typowy obrazek dla Wyż. Miechowskiej - kręty wąski asfalt często płytkim lessowym wąwozem po pagórkach prowadzący.
Uniejów-Kolonia i "nowy" asfalt, ostatnio jechałem tędy parę lat temu i była błotnista droga miejscami utwardzona grubymi kamieniami.
Dość niecodzienna kapliczka/krzyż gdzieś na opłotkach Uniejowa.
W stronę Chodowa, tej drogi pokrytej asfaltem również nie potrafię sobie przypomnieć.
Dosłowne opłotki Chodowa z dość ciekawym budynkiem gospodarczym i widokiem na bryłę kościoła
pw. św. Jana Chrzciciela.
Po krótkim acz szybkim zjeździe przemykamy koło dawnego cmentarza cholerycznego w Chodowie skąd stromo kamieniście w dół pod kredowe skarpy.
Skarpa między Falniowem a Chodowem chroniona obszarem Natura2000
Chodów-Falniów PLH120063.
Podobnie jak
rok temu i tym razem pod nogami leżą skamieniałe pancerze kredowych jeżowców (ok. 7x7cm).
Skarpy jeszcze raz, widok kapuściano jesienny
tutaj
Bezwodną dolinką w stronę Falniowa i Doliny Szreniawy - nieprzerwanie do lat miejsce urokliwe, a skarpy i dolinkę "odkryłem" równe 5 lat temu:
30.03.2014 .
Stara szkoła w Biskupicach, wybudowana szczerze mówiąc w dość niecodziennym miejscu.
Prawie wszystkie domy na wysokiej skarpie, a szkoła na dnie doliny blisko koryta Szreniawy. Niby rzeczka niewielka ale podobnie jak Prądnik, czy Dłubnia, ze względu na rolnicze strome zbocza doliny ma "górską" charakterystykę wezbrań.
Stromo pod górkę do Miechowa.
Niestety obie lodziarnie na Rynku zamknięte (sic!), ruch duży i szybko przez miasto przejeżdżamy do Poradowa.
A w
Poradowie nie jak zazwyczaj dolinką w stronę szkoły (fotki z tej okolicy w relacji z
5.04.2016) lecz skręcamy na wzgórza.
Prawie na szczycie krótki postój, ruszamy dalej w nadziej że podobnie jak na Progu Lelowskim droga miejscami może być zaorana ale przejechać się da.
Obawy były niesłuszne - droga super, choć po deszczach mogło by być zabawnie na "łysych" oponach.
Na zdjęciu tego nie widać, lecz w górnych częściach wzgórz i na bardziej stromych fragmentach zboczy jest specyficzna rędzina z bardzo dużą ilością drobno, drobniutko, pokruszonej kredowej skały, a niżej mamy lessy.
Nie zaznaczona na mapie kapliczna w polnych rozstajach wysoko nad Sławicami Szlacheckimi.
j.w.
Widać iż dawniej drogi miały minimalnie inny przebieg, lecz nie utwardzone bardzo podatne na erozję były.
No i zjazd znowu spłaszczony optyką szerokiego obiektywu.
U celu, znaczy skarpa w Sławicach (Natura 2000 Sławice Duchowne PLH120074) kwitnące miłkami.
Lina patrząc na kwiatek pod nogami skwitowała dość krótko - "i po to tu jechaliśmy?".
Miłek wiosenny, w porównaniu do
10.04.2017 mało ich jeszcze rozkwitło.
Czas wdrapać się na górę...
Szczepanowice-Goleżnia - widok na wzgórze z którego przyjechaliśmy.
I niesamowity zjazd w dolinkę Piotrówki.
Szczepanowice, zawalony domek który pewnie na kilku wcześniejszych fotkach już jest, a przed nim kwitnące fiołki. Jako że było prawie bezwietrznie to miejscami aromat był naprawdę intensywny.
Ponownie w Dolinie Szreniawy za DK7 w Szczepanowicach. To +/- w tym miejscu ma przebiegać nowa nitka S7, ciekawe jak z pracami wyjdzie, gdyż patrząc na mapy NID, co krok na zboczach dolin są stanowiska archeologiczne/osady/pochówki od ep. kamienia przez ep. brązu aż po średniowiecze. Zresztą czemu się tu dziwić, wszak warunki podobne jak na sąsiednim
Płaskowyżu Proszowickim.
Opłotki Przesławic - krótka lecz najbardziej stroma ścianka na całej trasie.
Na szczycie kilka bardzo fajnie położonych domów z widokiem na m.in. Przesławice z
drewnianym XVIIIw. kościołem, Celiny Przesławickie, oraz Las Jaksicki.
Płaskodenna Dolina Szreniawy w Jaksicach, którą za chwileczkę opuścimy by nieco urozmaicić drogę powrotną.
Dolina Gołczanki, ze wspaniałymi kredowymi "żebrowanymi" skarpami i potokiem pod nimi płynącym - fotki skarp, kamieniołomu są też m.in. w relacji z
11.04.2015.
Krótki postój w największym kamieniołomie wapieni kredowych w Rzeżuśni.
j.w.
Sąsiedni mniejszy łom.
Boczkiem wzdłuż Gołczanki.
Boczna równoległa dolinka, jak trafiłem tu lata temu nie było asfaltu.
Eksponowane na południe zbocza, kawałek wcześniej małe
pole lawendy.
Na grzbiet kolejny stromy podjazd.
Falniów-Wysiołek - rozległe wypłaszczenie ponad dolinami Szreniawy i Gołczanki ze ślicznymi widokami na Wyżynę Miechowską.
Był podjazd to i zjazd się należy...
Końcówka kamienistego zjazdu przed DW783, którą mimo dużego ruchu i braku pobocza musimy kilkaset metrów przejechać.
Kontynuujemy zjazd ku Szreniawie.
I znowu ostatni fragment stromy a kamienisty.
Dolina Szreniawy między Witowicami a Przybysławicami. Lina już mocno zmęczona i nawet na płaskim asfalcie korzysta ze wspomagania.
Adamowice nad Szreniawą.
Adamowice gdzie kawałek polną drogą wdrapujemy się na dróżkę ponad wsią. Niby tylko kawałek pod górkę, ale...
Próba użycia mocnych trybów wspomagania nie była zbyt udana - sypkie podłoże i głębokie kolejny. Z drugiej strony to dopiero jej 2 dłuższy wyjazd.
Widok na Adamowice/Szreniawę i neogotycki kościół.
Wierzchowisko, mostek na Szreniawie. Teraz został tylko średnio atrakcyjny przejazd przez Brzozówkę, córka nie chciał słyszeć o wjechaniu na wzgórza i jazdę niebieskim Szlakiem Warowni Jurajskich.
Budynek stacji kolejowej w Wolbromiu, jeszcze szybko przez centrum i koniec.
Najzabawniejsze iż początkowo zasięg prognozowany spadał bardzo mocno do ok. 50km w Sławicach, a później powoli się zwiększał. Nad zalewem ponownie 99km pokazał - dramat i tyle. Winno być wskazanie "gwarantowane" określane nawet przez zewnętrzną aplikację. Wgrywamy track, określamy rodzaj podłoża, wagę usera, typ roweru/opon, wiatr/temperaturę i wynik w postaci max. zasięgu przy danej konfiguracji, oraz stanie/zużyciu/spadku pojemności ogniw akumulatora.
Oczywiście z marginesem błędu 10/15% a sprawa była by dużo prostsza.
Powrót do spisu wycieczek »»»